Policja wyjaśnia, że powodem interwencji było podejrzane, nerwowe zachowanie się chłopców. Funkcjonariusze sprawdzili teren wokół samochodu i znaleźli jointa wyrzuconego przez Łukasza. – Wtedy się zaczęło. Przeszukali Łukasza, kazali mu się rozebrać do naga i robić przysiady. Ja nie chciałem tego zrobić – opowiada Rafał. Chłopak zdjął w końcu spodnie i bokserki. Z majtek wypadło mu zawiniątko z 0,89 grama suszu marihuany. – Wtedy jeden z nich mnie kopnął. Miałem jeszcze spodnie wokół kostek. Rozdarły się, gdy upadałem. Jak próbowałem się podnieść dostałem po twarzy z „liścia". Drugi policjant nie reagował. Szydził ze mnie – wspomina chłopak. – Ja się jeszcze ubierałem, kiedy zobaczyłem, jak policjant kopnął Rafała... Tam gdzie najbardziej boli. Drugi po chwili powiedział, żeby dał już spokój. Po tym nas rozdzielili – wtóruje mu Łukasz. Rzecznik policji zapewnia jednak, że policjanci nie stosowali podczas zatrzymania technik obezwładniania ani też siły fizycznej. Dodaje, że zatrzymani twierdzili, że mogą palić i posiadać marihuanę.
Po tym zdarzeniu zatrzymani dwoma radiowozami zostali przewiezieni na komisariat policji w Ostrołęce. Rafał skarżył się, że źle się czuje. Zawieziono go do lekarza. Rzecznik policji potwierdza te informacje. - Pan Rafał zażądał badania lekarskiego, bo jak sam stwierdził „opalił się marihuany i źle się czuje" – relacjonuje. Gdy lekarz uznał, że życiu chłopaka nic nie zagraża, został przewieziony na komisariat. Chłopak twierdzi, że przesłuchiwał go ten sam funkcjonariusz, który go uderzył. - Mówił, że nazywa się Mariusz, ale nie wiem czy to prawda. Przykuł mnie do kasy pancernej i maglował przez dwie godziny. Powtarzałem tylko, że nic nie wiem – wspomina. Chłopak twierdzi, że policjant wypytywał go o rodzinę i dziewczynę, słuchał wiadomości na jego poczcie głosowej i przeglądał książkę adresową. Po dwóch godzinach Rafał wrócił do celi, a po paru godzinach znów zabrano go na przesłuchanie. - „Mariusz" znów przykuł mnie do kasy pancernej. Zaczął mnie wypytywać, czy znam „Nakela”. Powiedziałem mu prawdę, że widziałem go parę razy, ale tak naprawdę go nie znam. To małe miasto wiem, kim jest, ale nie mogę powiedzieć, żeby był moim kolegą czy znajomym. Nie utrzymywałem z nim żadnych kontaktów, co najwyżej czasem powiedziałem mu „cześć” – tłumaczy Rafał. Potem przesłuchujący go policjant miał pokazać mu akta oznaczone kryptonimem „Kielnia”. – Mówił, że jak mu pomogę, to on pomoże mnie. Groził mi, że jak nie pomogę, to pójdę siedzieć na 10 lat. Chcieli mnie oskarżyć o to, że sprzedałem Łukaszowi jointa za 15 złotych. To kompletna bzdura. On miał własne zioło, niczego mu nie sprzedawałem. Pokazali mi nawet zeznania, w których mnie obciąża. Dodał, że „wymyślimy razem wszystkie zeznania” – wspomina Rafał. Potem policjant miał mu wymyślić mu całą historię. Jak się poznali, jak kupował od niego marihuanę, dlaczego w jego telefonie nie ma do „Nakela” numeru.– Wymyślił, że mam powiedzieć, że dzwoniłem z numeru ojca na wypadek gdyby sąd chciał sprawdzić billingi – tłumaczy. Rafał twierdzi, że policjant mu groził.Relacja Łukasza jest podobna. Chłopak twierdzi, że też przykuwano go do szafy pancernej i zastraszano. – Bałem się. Podczas przesłuchania policjant uderzył mnie pałą w brzuch i jeszcze kilka razy pięścią w klatkę piersiową. Powiedział, że jak nie doniosę na Rafała i na jakiegoś gościa, którego nawet nie znam to znów oberwę – opowiada Łukasz.
Czy chłopcy zrobili obdukcję po tym jak zostali brutalnie przesłuchani przez policjantów? Łukasz przyznaje, że tego nie zrobił, bo po pobiciu nie zostały na jego ciele żadne ślady. – Nie bałem się, że mnie skażą, bo nic na mnie nie mieli. Bałem się kolejnego bicia. W końcu zrobiłem jak chcieli. Zeznałem, że Rafał sprzedał mi jointa – dodaje Łukasz.
Rzecznik policji nie komentuje doniesień chłopców o pobiciu. Twierdzi, że w momencie wpłynięcia oficjalnej skargi na postępowanie policjantów sprawa zostanie szczegółowo zbadana przez zespół kontroli. Zarówno Rafał, jak i Łukasz są rozgoryczeni. – Policja zrobiła ze mnie konfidenta. Nie mam już w życia w szkole. Muszę ją zmienić – ubolewa Rafał. – Policja, która powinna nam pomóc, pobiła nas – dodaje Łukasz. Zdaniem przedstawiciela Wolnych Konopi, Steliosa Alewrasa, funkcjonariusze, którzy zatrzymali Rafała i Łukasza powinni ponieść konsekwencje. - Powinno to być, co najmniej postępowanie dyscyplinarne. Za pobicie jest paragraf – przekonuje.- Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii nie przeciwdziała narkomanii. W tej chwili generuje ona tylko przestępczość. Nie powstaje natomiast to, co jest najbardziej potrzebne - programy pomocy dla uzależnionych od marihuany – przekonuje przedstawiciel Wolnych Konopi. Zdaniem Alerwasa wieloletnia praktyka walki z narkomanią jest utrwalona i nowe przepisy nic nie zmieniają. – Policja jest bezradna. 10 lat temu zaostrzając przepisy tłumaczono to tym, że łatwiej będzie aresztować dilerów. Dziś widzimy, że aresztowanie „płotek" nic nie zmienia – może tylko sprawia, że ceny narkotyków idą w górę. Dziś gram marihuany kosztuje tyle, co gram srebra, a gram kokainy zbliżony jest w cenie do grama złota – podsumowuje Alewras.