Słowa Jarosława Kaczyńskiego o liście osób, które są zagrożone z powodu swojej wiedzy o początkach III RP, znalazły swój finał w prokuraturze. My także wzięliśmy listę pod lupę.
Prezes PiS musiał sobie zdawać sprawę, że teza o liście ludzi „mających wiedzę o początkach III RP”, krytykujących rząd, a teraz zagrożonych to koncepcja od początku ryzykowna. Dlaczego? Po pierwsze, Jarosław Kaczyński przez ostatnie lata usiłował rozliczać „twórców układu”. A teraz nieoczekiwanie postawił się w roli tego, który troszczy się, że „tajemna wiedza” może zagrażać ich bezpieczeństwu. Zadziałała zasada, że „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. Po drugie – gdyby taką listę potraktować na poważnie - musiałaby być dużo dłuższa.
Należałoby na nią wpisać wszystkich byłych szefów UOP, służb specjalnych, czy resortów siłowych. Ważne miejsce powinien zająć tam Andrzej Milczanowski, w latach 1990-95 szef UOP i minister spraw wewnętrznych. Na listę mogliby też trafić kolejni szefowie WSI – z Markiem Dukaczewskim na czele. Większość z nich na co dzień nie udziela się publicznie, zadowalając się pracą prawników lub doradców w biznesie. Ale w telewizyjnych studiach często gości Dukaczewski. Nie szczędzi tam przy tym krytyki rządzącym – o byłym szefie MON Bogdanie Klichu z PO mówił, że „nie ma jaj i kręgosłupa”. Jednak Dukaczewski to także jeden z głównych wrogów Antoniego Macierewicza. Były szef WSI obarczał ich likwidatora m. in. winą za sprawę Nangar Khel. Co ciekawe, dokładnie to samo mówił wówczas gen. Sławomir Petelicki. - Na krótkiej liście Kaczyńskiego brakuje przede wszystkim Antoniego Macierewicza i ludzi świetnie funkcjonujących dziś u boku prezesa, takich jak Piotr Naimski – podkreśla Marek Biernacki, były szef MSW i poseł PO ze speckomisji.
O „Zbyt krótkiej liście prezesa” przeczytacie więcej w artykule Anny Gielewskiej w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost”.
Należałoby na nią wpisać wszystkich byłych szefów UOP, służb specjalnych, czy resortów siłowych. Ważne miejsce powinien zająć tam Andrzej Milczanowski, w latach 1990-95 szef UOP i minister spraw wewnętrznych. Na listę mogliby też trafić kolejni szefowie WSI – z Markiem Dukaczewskim na czele. Większość z nich na co dzień nie udziela się publicznie, zadowalając się pracą prawników lub doradców w biznesie. Ale w telewizyjnych studiach często gości Dukaczewski. Nie szczędzi tam przy tym krytyki rządzącym – o byłym szefie MON Bogdanie Klichu z PO mówił, że „nie ma jaj i kręgosłupa”. Jednak Dukaczewski to także jeden z głównych wrogów Antoniego Macierewicza. Były szef WSI obarczał ich likwidatora m. in. winą za sprawę Nangar Khel. Co ciekawe, dokładnie to samo mówił wówczas gen. Sławomir Petelicki. - Na krótkiej liście Kaczyńskiego brakuje przede wszystkim Antoniego Macierewicza i ludzi świetnie funkcjonujących dziś u boku prezesa, takich jak Piotr Naimski – podkreśla Marek Biernacki, były szef MSW i poseł PO ze speckomisji.
O „Zbyt krótkiej liście prezesa” przeczytacie więcej w artykule Anny Gielewskiej w najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost”.