Udało mi się wyzbyć większości nałogów, w tym tych przyjemnie szkodliwych, jak marnowanie materiału genetycznego (podobno ma to być karane).
Jednego nałogu mimo wszelkich starań nie mogę się jednak wyzbyć - a mianowicie adrenalinoholizmu. To nieokiełznana potrzeba szpiegowania wszystkich i wszędzie. Dobry w tym byłem, więc dzisiaj z łatwością odkrywam wszystkie spiski, których nie widać okiem nieuzbrojonym. Mam oczywiście kilku utalentowanych konkurentów w jednej partii, ale to amatorzy przy mnie. Wiem jak dobrze kręcić, inspirować, dezinformować, czyli prościej: manipulować, bo robiłem to przez większość swego życia jako szpieg. Ciekawe, politycy nigdy o sobie nie mówią, że manipulują tylko robią politykę. Manipulują wyłącznie przeciwnicy.
Eksperyment prezesa Kaczyńskiego, czyli IV RP, nie powiódł się, chociaż mógł. Partia Gładkiej Gadki byłaby dzisiaj w opozycji i żyła z manipulacji. Szkoda, ale nikt nie poprosił mnie wówczas o konsultacje. A ja przecież tyle rządów obalałem i tworzyłem, na zlecenie i bez, więc mogłem jeszcze raz.
Żeby zdobyć i utrzymać władzę, trzeba mieć trzy rzeczy: lojalnych wojowników, wodza i manifest. Najpierw powinien powstać z lojalnych wojowników, o dobrych polskich nazwiskach, Tajny Komitet Manipulacyjny. Pan Hofman też mógłby uczestniczyć, ale na innych zasadach. Pan Macierewicz oczywiście musiałby uczestniczyć.
Teraz wódz. Wódz jest ważny, bo prowadzi i daje przykład. Prezes Kaczyński, jako wódz, mógłby zaczerpnąć z dwóch sprawdzonych autorów - Szekspira i Cervantesa. Anglik i Hiszpan na szczęście. Na przykładzie Hamleta, księcia duńskiego (sic! - na szczęście) dowiedziałby się do czego człowieka prowadzi bezsilność w szukaniu zemsty. A może prowadzić do szaleństwa! Anglik Szekspir pokazuje i tłumaczy jak tego uniknąć. Dla wodza to sprawa najważniejsza. Z Don Kichotem Cervantesa jest trochę trudniej, ale i to da się zrobić, chociaż „Rycerz Smętnego Oblicza” to odwrotność Hamleta. Walka z wiatrakami błędnego rycerza z pewnością dla wielu Polaków jest chwytliwa politycznie i uzasadniona, jednak w końcu musi zaszkodzić (vide los Don Kichota). Wystarczy dokładnie zgłębić to dzieło i od razu wiadomo, czego robić nie wolno. Proste, tylko trzeba mieć sporo czasu. Radziłbym też prezesowi Kaczyńskiemu dokładne przestudiowanie filozofii życiowej giermka Don Kichota, Sancho Pansy na osiołku. To akurat wzór idealny.
Teraz powinien powstać manifest. I tu nie ma co się zastanawiać i kombinować. W swoim "Cmentarzu", Włoch Umberto Eco dokładnie opisał, jak to się robi. Wystarczy napisać manifest podobny do "Protokołów Mędrców Syjonu", tylko skierować jego ostrze w Niemców i Rosjan, i ukazać ich wredny wpływ na zdrowie naszego społeczeństwa. To łatwe! Szkoda, że nie można wykorzystać naszego trzeciego odwiecznego wroga, tego najgorszego. Manifest byłby wtedy idealny. Ja bym jednak odradzał, gdyby ktoś w TKM nalegał na to, bo ten wróg ma poważnych przyjaciół. Więc póki co, Niemcy i Rosjanie muszą wystarczyć.
Gdyby prezes Kaczyński przeczytał uważnie Eco, Szekspira i Cervantesa, oraz posłuchał moich rad, nie miałby takich trudności z wytłumaczeniem ludziom, co to jest „czworokąt bermudzki”, dlaczego „im lepiej, tym gorzej” i „co jest czarne, a co białe”. Czy coś takiego.
Vincent V. Severski - ukrywający się pod pseudonimem oficer polskiego wywiadu. Przez wiele lat pracował poza granicami kraju. Pod przybraną tożsamością napisał powieść "Nielegalni".
Eksperyment prezesa Kaczyńskiego, czyli IV RP, nie powiódł się, chociaż mógł. Partia Gładkiej Gadki byłaby dzisiaj w opozycji i żyła z manipulacji. Szkoda, ale nikt nie poprosił mnie wówczas o konsultacje. A ja przecież tyle rządów obalałem i tworzyłem, na zlecenie i bez, więc mogłem jeszcze raz.
Żeby zdobyć i utrzymać władzę, trzeba mieć trzy rzeczy: lojalnych wojowników, wodza i manifest. Najpierw powinien powstać z lojalnych wojowników, o dobrych polskich nazwiskach, Tajny Komitet Manipulacyjny. Pan Hofman też mógłby uczestniczyć, ale na innych zasadach. Pan Macierewicz oczywiście musiałby uczestniczyć.
Teraz wódz. Wódz jest ważny, bo prowadzi i daje przykład. Prezes Kaczyński, jako wódz, mógłby zaczerpnąć z dwóch sprawdzonych autorów - Szekspira i Cervantesa. Anglik i Hiszpan na szczęście. Na przykładzie Hamleta, księcia duńskiego (sic! - na szczęście) dowiedziałby się do czego człowieka prowadzi bezsilność w szukaniu zemsty. A może prowadzić do szaleństwa! Anglik Szekspir pokazuje i tłumaczy jak tego uniknąć. Dla wodza to sprawa najważniejsza. Z Don Kichotem Cervantesa jest trochę trudniej, ale i to da się zrobić, chociaż „Rycerz Smętnego Oblicza” to odwrotność Hamleta. Walka z wiatrakami błędnego rycerza z pewnością dla wielu Polaków jest chwytliwa politycznie i uzasadniona, jednak w końcu musi zaszkodzić (vide los Don Kichota). Wystarczy dokładnie zgłębić to dzieło i od razu wiadomo, czego robić nie wolno. Proste, tylko trzeba mieć sporo czasu. Radziłbym też prezesowi Kaczyńskiemu dokładne przestudiowanie filozofii życiowej giermka Don Kichota, Sancho Pansy na osiołku. To akurat wzór idealny.
Teraz powinien powstać manifest. I tu nie ma co się zastanawiać i kombinować. W swoim "Cmentarzu", Włoch Umberto Eco dokładnie opisał, jak to się robi. Wystarczy napisać manifest podobny do "Protokołów Mędrców Syjonu", tylko skierować jego ostrze w Niemców i Rosjan, i ukazać ich wredny wpływ na zdrowie naszego społeczeństwa. To łatwe! Szkoda, że nie można wykorzystać naszego trzeciego odwiecznego wroga, tego najgorszego. Manifest byłby wtedy idealny. Ja bym jednak odradzał, gdyby ktoś w TKM nalegał na to, bo ten wróg ma poważnych przyjaciół. Więc póki co, Niemcy i Rosjanie muszą wystarczyć.
Gdyby prezes Kaczyński przeczytał uważnie Eco, Szekspira i Cervantesa, oraz posłuchał moich rad, nie miałby takich trudności z wytłumaczeniem ludziom, co to jest „czworokąt bermudzki”, dlaczego „im lepiej, tym gorzej” i „co jest czarne, a co białe”. Czy coś takiego.
Vincent V. Severski - ukrywający się pod pseudonimem oficer polskiego wywiadu. Przez wiele lat pracował poza granicami kraju. Pod przybraną tożsamością napisał powieść "Nielegalni".