- Dopóki nie będzie woli politycznej premiera Donalda Tuska, żeby sprawę wyjaśnić, to nie wyjaśni jej nawet dziesięć komisji śledczych – mówi w rozmowie z Wprost.pl Adam Hofman pytany o to, czy PiS zamierza wnioskować o powołanie komisji śledczej w sprawie taśm prawdy PSL.
Amelia Panuszko, Wprost.pl: „Puls Biznesu” opublikował stenogramy będące zapisem rozmowy w czasie której działacze PSL rozmawiają o obchodzeniu ustawy kominowej i delegacjach służbowych na które zabierali rodziny. Dziwi to pana?
Adam Hofman: Dziwi mnie przede wszystkim to, że działacze PSL mówią o tym jako o standardowych praktykach tego rządu. Dziwi mnie też brak reakcji ze strony władz partii z jednej strony, a z drugiej - brak reakcji rządu, czyli premiera Donalda Tuska.
Ale to taśmy prawdy PSL a nie PO
To jest oczywiście problem ludowców, bo cała sytuacja dotyczy Marka Sawickiego. Jest to jednak głównie problem rządu i Tuska, bo Sawicki jest przecież ministrem w tym rządzie.
Jeśli minister w rządzie Tuska pozwala na takie praktyki, a Tusk milczy to znaczy, że się na nie godzi. Mam nadzieje, że premier po pierwsze zleci odpowiednim służbom, między innymi CBA, wyjaśnienie tej sprawy, a po drugie - zmusi Sawickiego, żeby się publicznie z tego wytłumaczył. A jak tłumaczenie nie będzie przekonujące, to zdecyduje o jego dymisji.
Pojawiają się głosy, że ta afera wpisała się w walkę pomiędzy Waldemarem Pawlakiem a Sawickim o fotel szefa PSL.
Nie bądźmy dziećmi, kontekst w polityce zawsze ma znaczenie. Ale mam wrażenie, że w tej aferze kontekst ma trochę mniejsze znaczenie, niż się może wydawać - zwłaszcza z punktu widzenia obywateli-podatników, bo to za ich pieniądze są machlojki, podstawia się słupy, przyznaje się działaczom wysokie wynagrodzenia. Z punktu widzenia obywatela najważniejsze jest, żeby się minister Sawicki z tego wytłumaczył.
Jakie kroki powinny zostać podjęte?
My, jako PiS, czekamy na reakcję Tuska. A jeśli jej nie będzie - to jutro sami podejmiemy kroki.
Czyli?
Przede wszystkim liczę na reakcję prokuratury. Z urzędu powinno zostać wszczęte postępowanie wyjaśniające.
A nie obawia się pan, że śledczy zamiotą aferę pod dywan?
Jeśli można było ukręcić łeb aferze hazardowej, to tej można tym bardziej. To jest pewien test na demokrację. W normalnym państwie, gdzie obowiązują standardy europejskie, tego typu stenogramy powodują większe lub mniejsze trzęsienie ziemi. Takie afery kończą się dymisjami i zarzutami prokuratorskimi. Jeśli w Polsce AD 2012 tego typu sprawa pożyje jeden dzień, to świadczy to tylko o tym, że te procedury demokratyczne są zwyczajnie wyłączane.
Już zamiecenie pod dywan afery hazardowej pokazało partyjnym działaczom, że spokojnie można kraść. W związku z tym mniejsze afery rzeczywiście mogą przejść bez jakiegoś większego echa. Obserwujemy też pewną znieczulicę jeśli chodzi o nastawienie opinii publicznej do tego to co dzieje się w okolicach rządu. Potwierdza to pewną tezę Donalda Tuska, że PO stała się partią władzy. A skoro jest już partią władzy, to nie może oddać władzy z powodu jakiejś afery. Standardy, które były stosowane przez rządz Jarosława Kaczyńskiego – zgodnie z którymi nawet koalicjanta stawiało w stan oskarżenia, jeśli nie był uczciwy – w przypadku rządu Tuska nie obowiązują.
PiS będzie domagał się komisji śledczej w sprawie afery taśmowej?
W tym momencie się uśmiecham, bo pamiętam przewodniczącego Mirosława Sekułę, który w komisji ds. wyjaśnienia afery hazardowej mówił do pustych krzeseł. W związku z tym powoływanie kolejnych komisji śledczych trochę mnie teraz śmieszy. Zresztą każda kolejna komisja po tej badającej aferę Rywina, miała coraz bardziej groteskowy charakter. Dopóki nie będzie woli politycznej premiera Tuska, żeby sprawę wyjaśnić, to nie wyjaśni jej nawet dziesięć komisji śledczych.
Adam Hofman: Dziwi mnie przede wszystkim to, że działacze PSL mówią o tym jako o standardowych praktykach tego rządu. Dziwi mnie też brak reakcji ze strony władz partii z jednej strony, a z drugiej - brak reakcji rządu, czyli premiera Donalda Tuska.
Ale to taśmy prawdy PSL a nie PO
To jest oczywiście problem ludowców, bo cała sytuacja dotyczy Marka Sawickiego. Jest to jednak głównie problem rządu i Tuska, bo Sawicki jest przecież ministrem w tym rządzie.
Jeśli minister w rządzie Tuska pozwala na takie praktyki, a Tusk milczy to znaczy, że się na nie godzi. Mam nadzieje, że premier po pierwsze zleci odpowiednim służbom, między innymi CBA, wyjaśnienie tej sprawy, a po drugie - zmusi Sawickiego, żeby się publicznie z tego wytłumaczył. A jak tłumaczenie nie będzie przekonujące, to zdecyduje o jego dymisji.
Pojawiają się głosy, że ta afera wpisała się w walkę pomiędzy Waldemarem Pawlakiem a Sawickim o fotel szefa PSL.
Nie bądźmy dziećmi, kontekst w polityce zawsze ma znaczenie. Ale mam wrażenie, że w tej aferze kontekst ma trochę mniejsze znaczenie, niż się może wydawać - zwłaszcza z punktu widzenia obywateli-podatników, bo to za ich pieniądze są machlojki, podstawia się słupy, przyznaje się działaczom wysokie wynagrodzenia. Z punktu widzenia obywatela najważniejsze jest, żeby się minister Sawicki z tego wytłumaczył.
Jakie kroki powinny zostać podjęte?
My, jako PiS, czekamy na reakcję Tuska. A jeśli jej nie będzie - to jutro sami podejmiemy kroki.
Czyli?
Przede wszystkim liczę na reakcję prokuratury. Z urzędu powinno zostać wszczęte postępowanie wyjaśniające.
A nie obawia się pan, że śledczy zamiotą aferę pod dywan?
Jeśli można było ukręcić łeb aferze hazardowej, to tej można tym bardziej. To jest pewien test na demokrację. W normalnym państwie, gdzie obowiązują standardy europejskie, tego typu stenogramy powodują większe lub mniejsze trzęsienie ziemi. Takie afery kończą się dymisjami i zarzutami prokuratorskimi. Jeśli w Polsce AD 2012 tego typu sprawa pożyje jeden dzień, to świadczy to tylko o tym, że te procedury demokratyczne są zwyczajnie wyłączane.
Już zamiecenie pod dywan afery hazardowej pokazało partyjnym działaczom, że spokojnie można kraść. W związku z tym mniejsze afery rzeczywiście mogą przejść bez jakiegoś większego echa. Obserwujemy też pewną znieczulicę jeśli chodzi o nastawienie opinii publicznej do tego to co dzieje się w okolicach rządu. Potwierdza to pewną tezę Donalda Tuska, że PO stała się partią władzy. A skoro jest już partią władzy, to nie może oddać władzy z powodu jakiejś afery. Standardy, które były stosowane przez rządz Jarosława Kaczyńskiego – zgodnie z którymi nawet koalicjanta stawiało w stan oskarżenia, jeśli nie był uczciwy – w przypadku rządu Tuska nie obowiązują.
PiS będzie domagał się komisji śledczej w sprawie afery taśmowej?
W tym momencie się uśmiecham, bo pamiętam przewodniczącego Mirosława Sekułę, który w komisji ds. wyjaśnienia afery hazardowej mówił do pustych krzeseł. W związku z tym powoływanie kolejnych komisji śledczych trochę mnie teraz śmieszy. Zresztą każda kolejna komisja po tej badającej aferę Rywina, miała coraz bardziej groteskowy charakter. Dopóki nie będzie woli politycznej premiera Tuska, żeby sprawę wyjaśnić, to nie wyjaśni jej nawet dziesięć komisji śledczych.