Polska Aaaa i Polska Buuu

Polska Aaaa i Polska Buuu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Kobosko, redaktor naczelny “Wprost“ 
Mówiąc wprost, pisanie o buczeniu w rocznicę powstania jest już trochę nudne i wtórne. A jednak pisać trzeba. Po pierwsze dlatego, że gdy dzieje się coś złego, głupiego i groźnego, warto o tym tłuc tygodniami i miesiącami.
A nuż komuś to da do myślenia. Może się jeden z drugim zastanowi, zanim znów w miejscu otoczonym w Polsce szczególną czcią, wśród grobów i pomników ofiar wojny, zacznie łobuzować jak na żylecie. Czułem coś pomiędzy strasznym smutkiem a wściekłością, kiedy staruszek gen. Ścibor-Rylski apelował do obecnych o godne zachowanie i był traktowany z kompletnym lekceważeniem. Ja się pytam, gdzie to słynne, podobno wzorcowe, wychowanie młodzieży patriotycznej? Gdzie szacunek dla wieku i munduru? Gdzie dobre, przedwojenne wzory? Zamiast nich dostaliśmy kolejne występy kiboli służących za straż przednią i tylną największej partii opozycyjnej. Jeżeli na prawicy są jeszcze jakieś autorytety (a podobno są nimi Kaczyński i Macierewicz), to mamy prawo oczekiwać od nich jednoznacznej deklaracji – czy podoba im się robienie polityki na cmentarzach. Jeśli tak – nie ma o czym gadać, ten typ jest nienaprawialny, trzeba doczekać, aż odejdzie w niebyt z przyczyn naturalnych. A jeśli – na co liczę – im się nie podoba, to oczekujemy jasnego stanowiska, że tegoroczny 1 sierpnia był ostatnim wygłupem tego rodzaju. Czekamy na jasny sygnał dla zwolenników PiS, że okazywanie lekceważenia poległym i wciąż żyjącym powstańcom jest haniebne. Czytam w prawicowym blogu: „Jeśli przedstawiciele władzy nie mogą nigdzie się pojawić, bo zawsze witają ich gwizdy, to problem jest z władzą, a nie ze społeczeństwem”. Książkowy przykład zaślepienia i oderwania od rzeczywistości. To naturalne, że tam, gdzie przychodzą bojówki polityczne, władza musi się liczyć z prowokacjami. W najgorszym przypadku używa siły policyjnej – nie bacząc na obelgi typu „gestapo” czy „zomo”. Za to jej się płaci, by niezależnie od politycznej opcji potrafiła zadbać o porządek publiczny.

Tak sobie czytałem w dzień po rocznicy powstania o tej rzekomo znienawidzonej władzy i zniewolonych, ogłupiałych Polakach, a tu nagle Komorowski z Gauckiem zaczęli robić show na Przystanku Woodstock. I to jaki! Ze 200 tys. ludzi na placu – i jakoś nie było buczenia, gwizdania, obrażania „Komoruskiego”. A to ta sama młodzież, która walczyła z ACTA. Której nie podobają się zmiany w ustawie o zgromadzeniach publicznych. Młodzi potrafili rozmawiać o tym na Woodstock z prezydentem, używając argumentów zamiast obelg.

„Polska Buuu” jest i nie zniknie – prawo demokracji. Ale coraz bardziej przykrywa ją inna Polska, przez tych pierwszych nazywana, tyleż pogardliwie, co kompletnie nietrafnie, krajem „lemingów”. Ta Polska przyszła z własnej woli na koncert Madonny, choć podobno taki antypolski, antykościelny i w ogóle nihilistyczny. I ta Polska całkiem nieźle (mimo że 1 sierpnia) się na tym koncercie bawiła – choć artystka nie miała jej nic ciekawego do zaproponowania. Żeby choć przynajmniej poobrażała zdrowo katolików – a tu guzik. Okazało się paradoksalnie, że najwięcej promocji dały Madonnie protesty „Polski Buuu”. Jakaś ustawka czy co?

Ta sama „Polska Aaaa” robi teraz furorę na igrzyskach w Londynie. Trzeba być w londyńskiej hali Earl’s Court, żeby poczuć fenomenalny, nieprzerwany doping dla naszych siatkarzy. Nasze nieco naiwne, zagrzewające do boju „gramy u siebie” akurat w Londynie brzmi najbardziej naturalnie. Polacy chcą być dumni ze swoich sportowców, chcą ich wspierać i fetować. Tak jak czwórkę naszych wspaniałych medalistów w ostatni piątek. Nasi kibice potrafią wspierać lepiej niż inne nacje – daję słowo honoru. To jest zupełnie inna cywilizacja. Przesunięta o fazę do przodu wobec tej, która bezpłodnie pobuczała sobie pod Kopcem Powstania.