Igrzyska Borisa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Alexander Boris de Pfeffel Johnson (fot. Getty Images/fpm) 
Poznajcie króla: Alexander Boris de Pfeffel Johnson, w skrócie - do używania którego sam zachęca - Bo Jo; lat 48; urodzony w Nowym Jorku; syn prawicowego brytyjskiego dyplomaty i lewackiej aktywistki; wnuk tureckiego imigranta; prawnuk ostatniego ministra spraw wewnętrznych Imperium osmańskiego zlinczowanego przez żołnierzy Atatürka; praprawnuk czerkieskiej niewolnicy wykupionej z niewoli przez prapradziadka.
Według własnego opisu: „Jednoosobowy tygiel kultur”. Rządzi miastem, w którym – w ocenie akredytowanych tam zagranicznych dziennikarzy – właśnie zakończyły się najlepsze igrzyska w historii.

Rozdano na nich ponad 900 medali i choć nie zdobył żadnego z nich, to on został największym zwycięzcą. Zarażanie Brytyjczyków dobrym nastrojem jest dla niego najważniejszym zadaniem. Podczas olimpiady nastrój mu dopisywał i Boris Johnson, konserwatywny burmistrz Londynu, zarażał nim bez litości zaliczając po kilka popisów medialnych dziennie.

Impreza otworzyła przed nim drzwi do rezydencji przy 10 Downing Street, gdzie mieszka premier Wielkiej Brytanii. Przekroczy próg, jeśli tylko zechce. Jeszcze kilka lat temu w swoim stylu wykluczał taką możliwość: „Bardziej prawdopodobne, że w następnym wcieleniu zostanę oliwką, albo, że frisbee utnie mi głowę”. Ale ostatnio zmienił ton.  Zresztą, czego można spodziewać się po kimś, kto w dzieciństwie, gdy ciocie pytały, kim zostanie, kiedy dorośnie, odpowiadał bez zająknięcia: „Zostanę królem świata”. 

Cały artykuł Macieja Jarkowca można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", którego e-wydanie jest już dostępne od niedzielnego południa!