Prawie 3,8 miliarda zł kar zapłacili w 2011 r. pracodawcy, którzy zatrudniają zbyt małą liczbę osób niepełnosprawnych. Wprost.pl ustalił jednak, że ci ostatni wcale nie palą się do pracy. Wolą brać pieniądze i mieć święty spokój.
– Zainwestowałem ponad 200 tys. zł w specjalistyczny sprzęt call center dla niewidomych – opowiada nasz rozmówca, który chce pozostać anonimowy. – Dałem ogłoszenie, zgłosili się chętni. Podpisałem z nimi umowy. Wszystko było pięknie, ale do czasu. Gdy przyszło co do czego, wszyscy jak jeden mąż, poszli na zwolnienia lekarskie – denerwuje się.
Mechanizm jest prosty. Niepełnosprawni wykorzystują trudną sytuację pracodawców, którzy za niezatrudnianie niepełnosprawnych muszę odprowadzać składki do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zgodnie z obowiązującym prawem, w każdym przedsiębiorstwie czy urzędzie, gdzie pracuje ponad 25 osób, musi być zatrudnionych przynajmniej 6 proc. osób niepełnosprawnych. Inaczej firma zapłaci kary.
– Zatrudniamy trzech niepełnosprawnych – mówi Michał, prezes firmy logistycznej spod Warszawy. – Dwóch z nich faktycznie u nas pracuje, trzeci jest słupem. To pozwala nam uniknąć obowiązkowej składki na PFRON – opowiada. – Samo to jest błogosławieństwem, bo te składki są horrendalnie wysokie. W naszym przypadku (składki są uzależnione od ilości pracowników – red.) dochodziły do 12 tys. zł miesięcznie – dodaje Michał.
Jego firma dostaje jeszcze dofinansowanie – ok. 3 tys. zł miesięcznie. – Czyli można powiedzieć, że na całej operacji wychodzimy na nieznacznym plusie, około tysiąca złotych – mówi przedsiębiorca.
Jacek, lat 37, legitymuje się umiarkowanym stopniem niepełnosprawności. Wadę wzroku miał od urodzenia, problemy ze zdrowiem psychicznym pojawiły się z czasem. On również przyznaje się do udziału w podobnym procederze. Kiedyś pracował w zakładzie pracy chronionej przy produkcji materiałów plastikowych. Teraz po prostu podpisuje umowy z pracodawcami, którzy chcą uniknąć konieczności płacenia składek na PFRON. Robi tak od trzech lat. W biurze firmy, która teoretycznie go zatrudnia, nie pojawił się ani razu. Inna sprawa, że firma znajduje się na Mazowszu a nasz rozmówca mieszka w Kujawsko-Pomorskiem. – Jestem wykazany jako osoba zatrudniona – mówi. – Pod tym względem wszystko jest legalne. Dostaję pensję, najniższą krajową, odprowadzane są za mnie składki zdrowotne. W umowie jest napisane, że jestem telepracownikiem – tłumaczy.
– To jest instytucja skorumpowana, nietransparentna. Obywa się tam marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Wystarczy spojrzeć na raporty NIK-u, które jednoznacznie wskazują, że PFRON działa źle – przekonuje Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Z raportu NIK-u jednoznacznie wynika, że PFRON wyrzucił co najmniej 300 milionów złotych w błoto. Pięć wielkich projektów, które miały aktywizować niepełnosprawnych, było fatalnie przygotowanych i tylko nieznacznie polepszyło sytuację niepełnosprawnych na rynku pracy.
Współpraca: Jakub Lewandowski, MM
Mechanizm jest prosty. Niepełnosprawni wykorzystują trudną sytuację pracodawców, którzy za niezatrudnianie niepełnosprawnych muszę odprowadzać składki do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zgodnie z obowiązującym prawem, w każdym przedsiębiorstwie czy urzędzie, gdzie pracuje ponad 25 osób, musi być zatrudnionych przynajmniej 6 proc. osób niepełnosprawnych. Inaczej firma zapłaci kary.
– Zatrudniamy trzech niepełnosprawnych – mówi Michał, prezes firmy logistycznej spod Warszawy. – Dwóch z nich faktycznie u nas pracuje, trzeci jest słupem. To pozwala nam uniknąć obowiązkowej składki na PFRON – opowiada. – Samo to jest błogosławieństwem, bo te składki są horrendalnie wysokie. W naszym przypadku (składki są uzależnione od ilości pracowników – red.) dochodziły do 12 tys. zł miesięcznie – dodaje Michał.
Jego firma dostaje jeszcze dofinansowanie – ok. 3 tys. zł miesięcznie. – Czyli można powiedzieć, że na całej operacji wychodzimy na nieznacznym plusie, około tysiąca złotych – mówi przedsiębiorca.
Jacek, lat 37, legitymuje się umiarkowanym stopniem niepełnosprawności. Wadę wzroku miał od urodzenia, problemy ze zdrowiem psychicznym pojawiły się z czasem. On również przyznaje się do udziału w podobnym procederze. Kiedyś pracował w zakładzie pracy chronionej przy produkcji materiałów plastikowych. Teraz po prostu podpisuje umowy z pracodawcami, którzy chcą uniknąć konieczności płacenia składek na PFRON. Robi tak od trzech lat. W biurze firmy, która teoretycznie go zatrudnia, nie pojawił się ani razu. Inna sprawa, że firma znajduje się na Mazowszu a nasz rozmówca mieszka w Kujawsko-Pomorskiem. – Jestem wykazany jako osoba zatrudniona – mówi. – Pod tym względem wszystko jest legalne. Dostaję pensję, najniższą krajową, odprowadzane są za mnie składki zdrowotne. W umowie jest napisane, że jestem telepracownikiem – tłumaczy.
– To jest instytucja skorumpowana, nietransparentna. Obywa się tam marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Wystarczy spojrzeć na raporty NIK-u, które jednoznacznie wskazują, że PFRON działa źle – przekonuje Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Z raportu NIK-u jednoznacznie wynika, że PFRON wyrzucił co najmniej 300 milionów złotych w błoto. Pięć wielkich projektów, które miały aktywizować niepełnosprawnych, było fatalnie przygotowanych i tylko nieznacznie polepszyło sytuację niepełnosprawnych na rynku pracy.
Współpraca: Jakub Lewandowski, MM