Amerykanie zajęli właśnie 150 mln dolarów należących do Hezbollahu. To finał jednego z najważniejszych śledztw narkotykowych w historii USA.
W środę 21 sierpnia 2012 r. amerykański Departament Skarbu zajął ponad 40 kont w nowojorskim oddziale Banku Libańsko-Kanadyjskiego. Wszystkie należące do ludzi powiązanych z Hezbollahem - paramilitarną organizacją libańskich szyitów, która od 1997 r. jest uważana przez Waszyngton za organizację terrorystyczną. Te 150 mln dolarów to tylko niewielka część fortuny, której – jak twierdzą Amerykanie - Hezbollah dorobił się dzięki narkotykom, głównie kokainie.
Przez siedem lat dochodzenia Amerykanie odkryli zupełnie nowe oblicze Hezbollahu, bogobojnej organizacji, która od lat 80. walczyła nie tylko o „zepchnięcie Izraela do morza”, ale również o islamską czystość swoich braci muzułmanów w Libanie. Hezbollah przeżywał swoją złotą erę w latach 90., kiedy to jego główny sponsor, irański reżim ajatollahów, co roku wpłacał na konta organizacji około 200 mln dolarów. Znaczące kwoty dorzucał również Damaszek. Obu tym reżimom zależało, aby silny Hezbollah z południowego Libanu nękał Izrael. Ale pieniądze od sponsorów w końcu się skończyły. Hezbollah musiał szukać ich na własną rękę. I znalazł.
Eksperci zajmujący się Hezbollahem od dawna byli przekonani, że organizacja ta czerpie dochody z nielegalnych źródeł. Ale były to głównie przelewy pieniężne od zagranicznych sympatyków Hezbollahu. Amerykańskie śledztwo dowodzi jednak, że Hezbollah na własną rękę prowadził narkobiznes, który nie tylko był nielegalny, ale i grzeszny.
Artykuł Łukasza Wójcika "Kartel Allaha" przeczytacie w najnowszym numerze tygodnika Wprost.
Nowy numer "Wprost" od 12.00 w niedzielę jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.
Przez siedem lat dochodzenia Amerykanie odkryli zupełnie nowe oblicze Hezbollahu, bogobojnej organizacji, która od lat 80. walczyła nie tylko o „zepchnięcie Izraela do morza”, ale również o islamską czystość swoich braci muzułmanów w Libanie. Hezbollah przeżywał swoją złotą erę w latach 90., kiedy to jego główny sponsor, irański reżim ajatollahów, co roku wpłacał na konta organizacji około 200 mln dolarów. Znaczące kwoty dorzucał również Damaszek. Obu tym reżimom zależało, aby silny Hezbollah z południowego Libanu nękał Izrael. Ale pieniądze od sponsorów w końcu się skończyły. Hezbollah musiał szukać ich na własną rękę. I znalazł.
Eksperci zajmujący się Hezbollahem od dawna byli przekonani, że organizacja ta czerpie dochody z nielegalnych źródeł. Ale były to głównie przelewy pieniężne od zagranicznych sympatyków Hezbollahu. Amerykańskie śledztwo dowodzi jednak, że Hezbollah na własną rękę prowadził narkobiznes, który nie tylko był nielegalny, ale i grzeszny.
Artykuł Łukasza Wójcika "Kartel Allaha" przeczytacie w najnowszym numerze tygodnika Wprost.
Nowy numer "Wprost" od 12.00 w niedzielę jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.