Poprzedni dyrektor Mostry, Marco Mueller, znany był ze swojej admiracji dla kina Dalekiego Wschodu. Gust Alberto Barbery widzowie dopiero poznają. Póki co, programer faworyzuje kino amerykańskie. O produkcjach z USA najwięcej mówi się w kuluarach.
Dzień po "Mistrzu" P.T. Andersona wydarzeniem stała się projekcja "To the Wonder" Terrence'a Malicka. Film podzielił widzów. Pojawiły się głosy, że jest poszatkowany, mdły, grafomański, zrealizowany w pastelowych barwach. Ale właśnie to jest jego siłą.
Filozof kina, który niedawno triumfował "Drzewem życia" w Cannes, opowiada wyłącznie o emocjach. W jego filmie nie ma niczego, co określa ludzi na co dzień. Pracy, rozmów przy kawie, planowania przyszłości. Całą historię dwóch miłości reżyser pokazuje poprzez momenty pozornie nieistotne. Chwile zapomnienia, pocałunek w parku, lekkie dotknięcie dłoni, czuły seks. Film utkany jest z urywków wspomnień, obrazów chwil, które niosą olbrzymi ładunek uczuć. Cichych, mało spektakularnych. Jednocześnie twórca „Cienkiej czerwonej linii” nie wierzy w happy endy. Nie sugeruje, że miłość może być łatwa, szczęśliwa i spełniona. I to sprawia, że "To the Wonder" oddala się od grafomanii, dotyka czegoś prawdziwego, bolesnego.
"Czy Malick przyjechał do Wenecji?" - zastanawia się znajoma po pokazie. Możliwe. W Cannes też podobno był. Ale co z tego, skoro z zasady artysta nie pokazuje się publicznie, nie bierze udziału w promocji tytułu, nie pojawia się nawet na konferencjach prasowych. Woli schować się za swoim dziełem.
A po obejrzeniu "Za wszelką cenę" myślałem o innym filmie Malicka. O "Niebiańskich dniach". Tam reżyser pokazał upadający etos posiadaczy ziemskich i rolników z początku XX wieku. Podobny proces, tyle że zachodzący we współczesności, interesuje Ramina Bahraniego. - Dzisiejsza amerykańska prowincja to miejsce przeraźliwie samotne - mówi twórca, który przygotowując się do napisania scenariusza spędził z farmerami pół roku. - Teren, który kiedyś uprawiało dziesięć rodzin, obsługuje jeden farmer uzbrojony w traktory i kombajny. Młodzi ludzie wychowują się tu w kompletnej izolacji, skazani na samych siebie.
W "Za wszelką cenę" autor pokazał rozpad dawnych mitów. Oschłej moralności prerii, poczucia wspólnoty. Surowego dorastania wśród pól kukurydzianych. Bahrani, jedna z największych nadziei kina niezależnego, portretuje ludzi, którzy przesiąknięci są kapitalistycznym sposobem myślenia. Ich religią stała się konkurencja, walcząc o sukces posuwają się do przekrętów i cwaniactw. A z każdym, nawet drobnym, przymknięciem oka na drobne machlojki, ich tolerancja na zło zwiększa się. Bahrani obserwuje, jak gnije od wewnątrz sen o hardym, wiejskim życiu. Jak odrażający bywa fundament, na którym buduje się legendę.
Oba te filmy uzupełniają się. Bahrani i Malick pokazali Amerykę codzienną, żyjącą swoim życiem z dala od Times Square i Hollywood Boulevard. Amerykę wypaloną, i coraz bardziej pozbawioną nadziei. Amerykę, w której już nikt nie mówi "Yes, we can".
Amerykańska Wenecja
Dodano: / Zmieniono:
Jest wielką legendą współczesnego kina. Na festiwalu w Wenecji Terrence Malick zaprezentował film "To the Wonder”. Amerykanie zdominowali konkurs włoskiej imprezy.