Film "Jesteś bogiem" to dla nich ostatni rozdział Paktofoniki. Czekali na niego 12 lat. To historia o wielkiej pasji i dochodzeniu do kompromisów w kultowym hip-hopowym zespole. Właśnie wydają drugą płytę jako Pokahontaz. - Wciąż robimy muzykę, dajemy koncerty, idziemy do przodu - mówią Rahim i Fokus w rozmowie z Anną Gromnicką.
Rahim: Mieliśmy nadzieję, że tym filmem na dobre zamkniemy rozdział naszego życia pod tytułem „Paktofonika”. Niestety, musiało minąć aż 12 lat zanim został nakręcony. Po pięciu latach od spotkania z Maćkiem Pisukiem, scenarzystą filmu, i wielu nieudanych próbach podejścia do produkcji, wyszła książka „Paktofonika”, będąca scenariuszem do „Jesteś bogiem”. Wówczas sądziliśmy, że to wystarczy – i nam, i fanom. Ale biografia zespołu otworzyła puszkę Pandory: mnóstwo osób wówczas zainteresowało się tym scenariuszem, znów zaczęły się podchody do produkcji i po kolejnych pięciu latach od opublikowania książki, mamy wreszcie film.
Ale czym właściwie była dla was ta podróż wstecz?
Rahim: Gdy obejrzeliśmy „Jesteś bogiem” pierwszy raz, zrobiło nam się dość sentymentalnie… Oglądaliśmy go w trójkę: reżyser Leszek Dawid, Fokus i ja. Reżyser pokazywał nam taki jeszcze półfabrykat, przed przygotowaniem ścieżki dźwiękowej. Tak, to była podróż wstecz: niby tylko dekada, a poczuliśmy się, jakbyśmy byli w innym wieku!
Fokus: To było też spowodowane konstrukcją filmu, która dotyka wielu płaszczyzn ówczesnej rzeczywistości i bardzo wiernie oddaje tamte czasy. Nasi rówieśnicy, którzy się wychowywali w podobnym otoczeniu, co my, mogą dzisiaj odczuć to tak samo głęboko. Świat się zmieniał na naszych oczach. Weźmy głupie telefony komórkowe. Dzisiaj dzieciaki mają całą klasę w telefonie i dzwonią, kiedy chcą. My wtedy biegaliśmy po podwórku, próbując się odnaleźć, bo nikt nie miał komórek i nie było wiadomo, gdzie się szukać. Dzwoniliśmy z budek telefonicznych i telefonów z tarczą u rodziców. Była w tym jakaś tajemnica, miało to swój smak. To zostało pokazane w tym filmie bardzo dobrze.
Był taki moment w filmie, w którym poczuliście, że to „jest to”?
Rahim: Chociaż minęło tyle lat od śmierci Magika, to oglądanie sceny jego samobójstwa - czyli najbardziej dramatycznej w całym filmie - dalej jest dla nas ciężkim przeżyciem. I Fokusowi, i mi udało się nabrać dystansu do tego, co się wydarzyło. Ta rana wtedy zaczyna krwawić natychmiast. Pamiętam, że gdy oglądaliśmy to za pierwszym razem, jeszcze wytrzymaliśmy. Musieliśmy chyba najpierw ogarnąć całość...
Ale trauma wróciła.
Rahim: Następnym razem już nie było tak łatwo. Na pokazie w Gdyni koleś, który siedział w fotelu koło mnie, rozpłakał się w tym momencie. Było to dla mnie podwójnie trudne: raz, że to już przeżyłem i ponownie widzę w filmie, dwa - że cudzy płacz wzmaga własne uczucia. Można powiedzieć, że wtedy drugi raz przeżyłem wstrząs. Fokus wtedy wyszedł, żeby nie musieć znów się katować tą sceną. To dla nas najtrudniejsza chwila w „Jesteś bogiem”, bo zaraz przenosi nas emocjonalnie do tamtych czasów i godziny, w której dowiedzieliśmy się o tym. Wracają nie tylko myśli, ale i uczucia, które do tej pory były trochę ukryte. Nie chcieliśmy ich przeżywać i nie mogliśmy. To ten film je z nas wydobył.
Cała rozmowa Anny Gromnickiej z Rahimem i Fokusem w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".
Nowy numer "Wprost" od 12.00 w niedzielę jest dostępny w formie e-wydania. Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.
Ale czym właściwie była dla was ta podróż wstecz?
Rahim: Gdy obejrzeliśmy „Jesteś bogiem” pierwszy raz, zrobiło nam się dość sentymentalnie… Oglądaliśmy go w trójkę: reżyser Leszek Dawid, Fokus i ja. Reżyser pokazywał nam taki jeszcze półfabrykat, przed przygotowaniem ścieżki dźwiękowej. Tak, to była podróż wstecz: niby tylko dekada, a poczuliśmy się, jakbyśmy byli w innym wieku!
Fokus: To było też spowodowane konstrukcją filmu, która dotyka wielu płaszczyzn ówczesnej rzeczywistości i bardzo wiernie oddaje tamte czasy. Nasi rówieśnicy, którzy się wychowywali w podobnym otoczeniu, co my, mogą dzisiaj odczuć to tak samo głęboko. Świat się zmieniał na naszych oczach. Weźmy głupie telefony komórkowe. Dzisiaj dzieciaki mają całą klasę w telefonie i dzwonią, kiedy chcą. My wtedy biegaliśmy po podwórku, próbując się odnaleźć, bo nikt nie miał komórek i nie było wiadomo, gdzie się szukać. Dzwoniliśmy z budek telefonicznych i telefonów z tarczą u rodziców. Była w tym jakaś tajemnica, miało to swój smak. To zostało pokazane w tym filmie bardzo dobrze.
Był taki moment w filmie, w którym poczuliście, że to „jest to”?
Rahim: Chociaż minęło tyle lat od śmierci Magika, to oglądanie sceny jego samobójstwa - czyli najbardziej dramatycznej w całym filmie - dalej jest dla nas ciężkim przeżyciem. I Fokusowi, i mi udało się nabrać dystansu do tego, co się wydarzyło. Ta rana wtedy zaczyna krwawić natychmiast. Pamiętam, że gdy oglądaliśmy to za pierwszym razem, jeszcze wytrzymaliśmy. Musieliśmy chyba najpierw ogarnąć całość...
Ale trauma wróciła.
Rahim: Następnym razem już nie było tak łatwo. Na pokazie w Gdyni koleś, który siedział w fotelu koło mnie, rozpłakał się w tym momencie. Było to dla mnie podwójnie trudne: raz, że to już przeżyłem i ponownie widzę w filmie, dwa - że cudzy płacz wzmaga własne uczucia. Można powiedzieć, że wtedy drugi raz przeżyłem wstrząs. Fokus wtedy wyszedł, żeby nie musieć znów się katować tą sceną. To dla nas najtrudniejsza chwila w „Jesteś bogiem”, bo zaraz przenosi nas emocjonalnie do tamtych czasów i godziny, w której dowiedzieliśmy się o tym. Wracają nie tylko myśli, ale i uczucia, które do tej pory były trochę ukryte. Nie chcieliśmy ich przeżywać i nie mogliśmy. To ten film je z nas wydobył.
Cała rozmowa Anny Gromnickiej z Rahimem i Fokusem w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".
Nowy numer "Wprost" od 12.00 w niedzielę jest dostępny w formie e-wydania. Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.