Od lat świat walczy z terroryzmem, ale wciąż słyszymy o kolejnych zamachach. Przegraliśmy tę wojnę? Zdaniem Jerzego Dziewulskiego - tak. - Terrorystów nie da się pokonać, a najgorsze jest to, że każdy jest potencjalnie zagrożony - mówi były antyterrorysta.
Elżbieta Burda: Od jedenastu lat walczymy z terrorem, a wciąż słyszymy o kolejnych zamachach. Przegraliśmy tę wojnę?
Jerzy Dziewulski: To jest wielka porażka świata i zwycięstwo terrorystów, że świat wciąż paraliżuje strach przed nimi. Na tym polu efektów walki nie widać.
Al-Kaida po śmierci Osamy bin Ladena też ma się dobrze?
Wydaje mi się, że Al-Kaidy już nie ma. Wciąż istnieje za to jako symbol. Są dziesiątki, jeżeli nie setki różnego rodzaju grup, które chętnie podszywają się pod członków Al-Kaidy.
Dla świata to chyba niewielka różnica, czy to prawdziwa Al-kaida czy nie. Istotne są kolejne zamachy, które wciąż mają miejsce na całym świecie.
To prawda - tym bardziej, że nawet jeśli te grupy nie podzielają ideologii Al-Kaidy, to stosują jej technologię. To, co się działo w Londynie, w Burgas - to są podobne metody działania.
Skoro metody są podobne, można opracować jakiś plan, który pozwoli zamachom zapobiegać?
Tutaj pojawia się problem. Nad Al-Kaidą można było w pewien sposób zapanować lub chociaż uzyskać informacje o ich planach, wprowadzać informatorów. Przecież służby miały informacje o planach zamachów chociażby na WTC. Później zaczęła się wojna z terroryzmem i grupy terrorystyczne zupełnie zmieniły swój charakter. Dziś są mniejsze, trudniej do nich dotrzeć. Przez to są bardziej nieprzewidywalne i niebezpieczne.
Dlaczego plan zniszczenia grup terrorystycznych się nie powiódł? Skoro nasze działania doprowadziły do takiego bałaganu, to gdzie popełniliśmy błąd?
Trudno tu wskazywać konkretny powód czy szukać winnych. Po prostu historia potoczyła się inaczej. Myślano, że wystarczy zabić przywódcę Al-Kaidy, a grupa przestanie istnieć. Polowanie na bin Ladena trwało kilka lat. Po jego śmierci okazało się, że to nie było rozwiązanie problemu.
A jest inne rozwiązanie?
Nie. Tego problemu nie da się obecnie zlikwidować.
To bardzo kategoryczne i jednocześnie pesymistyczne stwierdzenie.
To brzmi dramatyczne, ale taka jest prawda. Przegraliśmy, bo terrorystów nie da się pokonać. Za dużo jest grup, każda z tych grup działa z innych powodów, w innych miejscach świata. Nie da się nad tym zapanować.
A więc wszyscy powinniśmy się bać?
Niestety każdy jest potencjalnie zagrożony. A najgorsze jest w tym wszystkim to, że działania terrorystów zawsze są prowadzone na szeroką skalę. Im nie chodzi o dziesiątki ofiar, ale o setki, tysiące. Pięciu, dziesięciu ludzi potrafi zrobić tyle bałaganu, ile dawniej cała dywizja.
Jerzy Dziewulski: To jest wielka porażka świata i zwycięstwo terrorystów, że świat wciąż paraliżuje strach przed nimi. Na tym polu efektów walki nie widać.
Al-Kaida po śmierci Osamy bin Ladena też ma się dobrze?
Wydaje mi się, że Al-Kaidy już nie ma. Wciąż istnieje za to jako symbol. Są dziesiątki, jeżeli nie setki różnego rodzaju grup, które chętnie podszywają się pod członków Al-Kaidy.
Dla świata to chyba niewielka różnica, czy to prawdziwa Al-kaida czy nie. Istotne są kolejne zamachy, które wciąż mają miejsce na całym świecie.
To prawda - tym bardziej, że nawet jeśli te grupy nie podzielają ideologii Al-Kaidy, to stosują jej technologię. To, co się działo w Londynie, w Burgas - to są podobne metody działania.
Skoro metody są podobne, można opracować jakiś plan, który pozwoli zamachom zapobiegać?
Tutaj pojawia się problem. Nad Al-Kaidą można było w pewien sposób zapanować lub chociaż uzyskać informacje o ich planach, wprowadzać informatorów. Przecież służby miały informacje o planach zamachów chociażby na WTC. Później zaczęła się wojna z terroryzmem i grupy terrorystyczne zupełnie zmieniły swój charakter. Dziś są mniejsze, trudniej do nich dotrzeć. Przez to są bardziej nieprzewidywalne i niebezpieczne.
Dlaczego plan zniszczenia grup terrorystycznych się nie powiódł? Skoro nasze działania doprowadziły do takiego bałaganu, to gdzie popełniliśmy błąd?
Trudno tu wskazywać konkretny powód czy szukać winnych. Po prostu historia potoczyła się inaczej. Myślano, że wystarczy zabić przywódcę Al-Kaidy, a grupa przestanie istnieć. Polowanie na bin Ladena trwało kilka lat. Po jego śmierci okazało się, że to nie było rozwiązanie problemu.
A jest inne rozwiązanie?
Nie. Tego problemu nie da się obecnie zlikwidować.
To bardzo kategoryczne i jednocześnie pesymistyczne stwierdzenie.
To brzmi dramatyczne, ale taka jest prawda. Przegraliśmy, bo terrorystów nie da się pokonać. Za dużo jest grup, każda z tych grup działa z innych powodów, w innych miejscach świata. Nie da się nad tym zapanować.
A więc wszyscy powinniśmy się bać?
Niestety każdy jest potencjalnie zagrożony. A najgorsze jest w tym wszystkim to, że działania terrorystów zawsze są prowadzone na szeroką skalę. Im nie chodzi o dziesiątki ofiar, ale o setki, tysiące. Pięciu, dziesięciu ludzi potrafi zrobić tyle bałaganu, ile dawniej cała dywizja.