Zbigniew Boniek poważnie rozważa start w wyborach na prezesa PZPN. Całym sercem popiera go Jan Tomaszewski, sympatii do Bońka nie ukrywa również rzecznik prasowy stowarzyszenia „S.O.S dla Polskiej Piłki”, organizatora akcji „Koniec PZPN”, Filip Gieleciński. Problem w tym, czy Bońkowi uda się przekonać do siebie PZPN-owskich baronów. Tomaszewski jest co do tego nastawiony bardzo sceptycznie. - To jedyny człowiek, który może wyprowadzić polską piłkę z bagna, ale obawiam się, że jeśli będą ”normalne” wybory to przegra z kretesem. Szefa PZPN wybierają przecież ci, którzy doprowadzili polska piłkę do upadku – tłumaczy poseł PiS.
Prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Padewski ujawnił w rozmowie z portalem Weszlo.com, że były reprezentant Polski Zbigniew Boniek oficjalnie ogłosił chęć startu w wyborach na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Sam zainteresowany potwierdza te informację, zastrzega jednak, że jego start jest uzależniony jeszcze od poparcia związkowych baronów. - Zgłosiłem się na kandydata i we wtorek lub w środę okaże się czy nim rzeczywiście jestem. By tak się stało trzeba zebrać 15 certyfikatów od ludzi ze związku. Dopiero wtedy będziemy mogli rozmawiać o mojej kandydaturze. Na razie nie chcę poruszać tego tematu – mówi Wprost.pl Boniek.
Boniek dopytywany o to dlaczego unika rozmowy na temat wyborów w PZPN wyjaśnia, że udzielane przez niego wypowiedzi „mogłyby mu albo pomóc, albo zaszkodzić”. Mimo jednak, że były gwiazdor Juventusu Turyn nie chce komentować sprawy Jan Tomaszewski już cieszy się z doniesień o jego starcie w wyborach na szefa Związku. - Informacja o starcie Zbyszka z jednej strony niezwykle cieszy, bo bardzo chciałbym, żeby to on był prezesem. To jedyny człowiek, który może wyprowadzić polską piłkę z bagna – twierdzi. - Z drugiej strony jednak strony jego kandydatura mnie martwi. Znam poglądy Zbyszka, jeśli chodzi o reformy jakie trzeba przeprowadzić w polskiej piłce i obawiam się, że jeśli będą ”normalne” wybory to przegra z kretesem. Przecież nie jest ważne, kto będzie prezesem - ważne kto wybiera. A wybierają ci, którzy doprowadzili polska piłkę do upadku – obawia się Tomaszewski.
Bardziej powściągliwy zdaje się być wobec kandydatury Bońka rzecznik prasowy stowarzyszenia „S.O.S dla Polskiej Piłki”, organizatora akcji „Koniec PZPN”, Filip Gieleciński. - Tak naprawdę musimy wyczekać do 25 września, bo jeszcze nie wiemy czy Zbigniew Boniek otrzymał odpowiednią ilość poparcia od delegatów na zjazd – mówi. - Jednak tak czy inaczej, to że się w końcu zdecydował i przedsięwziął odpowiednie kroki w tym celu, jest na pewno pocieszające – podkreśla.
Boniek: kandydat nielegalny?
Zastrzeżenia wobec startu byłego piłkarza reprezentacji Polski zgłasza inny były piłkarz a obecnie piłkarski menedżer i poseł PO Cezary Kucharski. - Uważam, że Zbigniew Boniek nie może w ogóle startować w wyborach na prezesa PZPN. To wynika ze statutu. Nie może startować, bo nie mieszka na stałe w Polsce – twierdzi w rozmowie z Wprost.pl menedżer m.in. Roberta Lewandowskiego. Pytany, kto w takim razie jest jego zdaniem jest najlepszym kandydatem na nowego prezesa PZPN podaje nazwisko Romana Koseckiego (również z PO). - To najlepszy kandydat. Jestem pewien, że może pokonać Grzegorza Lato – twierdzi.
Z obiekcjami Kucharskiego co do startu Bońka w wyborach nie zgadza się Tomaszewski. - To samo można zastosować do Lewandowskiego czy Błaszczykowskiego - przecież oni nie mieszkają na stałe w Polsce w tej chwili, a cały czas grają w reprezentacji. Do takich spraw jest statut i Walne Zgromadzenie. Jeśli Zbigniew Boniek jest czy będzie zameldowany w Bydgoszczy (tam ma rodziców i dom), to nie rozumiem dlaczego ma nie startować. – odpowiada Kucharskiemu. - Jeśli Boniek zbierze 15 rekomendacji, niech Walne Zgromadzenie zadecyduje czy może startować czy nie. Nie będzie o tym decydował polityk. Dla mnie każda wypowiedź Kucharskiego i Koseckiego na ten temat pachnie polityką – dodaje poseł PiS.
Wątpliwości co do legalności swojego startu w wyborach nie ma sam Boniek. - Mieszkam na stałe w Polsce, a konstytucja art. 60 pozwala każdemu obywatelowi ubiegać się o jakiekolwiek stanowisko. Zaraz dojdzie do tego, że Beenhakker był Polakiem, Perquis był Polakiem, a mi nie pozwolą? – ironizuje.
Pewny zwycięzca czy kandydat bez szans?
Głównym rywalem Zbigniewa Bońka wydaje się być obecny prezes Grzegorz Lato. Czy była gwiazda Juventusu ma szansę pokonać w wyborach króla strzelców mistrzostw świata z 1974 roku? - Z wielu sondaży (które w niedługim czasie opublikujemy) wynika, że dużo ponad 50 proc. kibiców na stanowisku nowego prezesa PZPN widzi właśnie Zbigniewa Bońka – zdradza Gieleciński.
W wyborcze zwycięstwo Bońka nie wierzy natomiast popierający jego kandydaturę Tomaszewski. - Ci ludzie (którzy dokonują wyboru prezesa – red.) - baronowie i ich poplecznicy - w ostatnim czteroleciu razem z moim przyjacielem Grzegorzem Lato zrobili sobie państwo w państwie, rozmaite synekurki. Wiadomo, że Boniek musiałby to zlikwidować i właśnie dlatego nie zostanie wybrany. Trudno przecież, żeby ktoś się zrzekł pieniędzy, które otrzymuje za nic – wyjaśnia.
Mimo korzystnych wyników sondaży przeprowadzanych wśród kibiców, wątpliwości co do szans nowego kandydata ma również rzecznik stowarzyszenia „S.O.S dla Polskiej Piłki”. - Pojawia się pytanie, czy tych opozycyjnych kandydatów, którzy - w teorii - mają jakiś pomysł i chcą coś zmienić, nie jest zbyt wielu. Chodzi mi o możliwość rozłożenia głosów na Romana Koseckiego i Zbigniewa Bońka - co byłoby bardzo złe. Gdyby tak się stało, Grzegorz Lato miałby znacznie ułatwione zadanie i mógłby pozostać przy władzy – mówi, ale jednocześnie przypomina, że „i Boniek, i Kosecki wielokrotnie mówili też, że istnieje możliwość rezygnacji z kandydowania i przekazania swoich głosów na rzecz lepszej kandydatury”. - Może się więc okazać, że przed wyborami zostanie tylko jeden mocny kandydat, który będzie w stanie „wysiudać” Grzegorza Lato – podkreśla z nadzieją Gieleciński.
A po co wybory?
Tymczasem zdaniem Tomaszewskiego droga Bońka do władzy w PZPN powinna być nieco inna. - Podtrzymuję swoją propozycję ze stycznia. To wtedy Zbyszek powinien wejść do PZPN, ale nie jako prezes, tylko jako kurator. Rozliczyłby większość tych delegatów, którzy działają niezgodnie ze statutami i PZPN, i UEFA, i FIFA. Przekwalifikowałby okręgowe związki w delegatury PZPN, dzięki czemu nie byłoby już szesnastu baronów, tylko sekretarze bez prawa głosu na zjeździe. Wtedy na zjazd przyjechaliby nowi delegaci, którym na sercu leżałoby dobro polskiej piłki, a nie tylko własnej kieszeni. Wtedy też Boniek mógłby wystartować na prezesa. Teraz nie ma żadnych szans. A szkoda – uważa Tomaszewski.
Sam zainteresowany, jeszcze przed ogłoszeniem swojej kandydatury, wielokrotnie powtarzał, że jeśli nie będzie pewny swoich szans to w wyborach nie wystartuje. - Jest pan pewny, że jak nie byłbym pewny to wystartuję? – odpowiada pytaniem na pytanie Wprost.pl o tamte wypowiedzi. Swoje nadzieje na zwycięstwo Boniek może opierać na rozmowach z wojewódzkimi baronami, którzy nie wykluczają poparcia byłej gwiazdy Juventusu Turyn. W takie poparcie nie wierzy jednak Tomaszewski. - Baronowie mogą w tej chwili mówić wszystko, ale nigdy nie ma gwarancji jak zagłosują. Głosowanie jest tajne. Ci ludzie nie powinni się w ogóle na zjeździe pojawić, bo to oni doprowadzili do upadku polskiej piłki – zaznacza wyraźnie.
Mimo to, zdaniem rzecznika stowarzyszenia „S.O.S dla Polskiej Piłki” Boniek nie stoi na straconej pozycji. - Trzeba zauważyć dwie istotne rzeczy. Pierwsza, to istniejąca już od jakiegoś czasu opozycja wewnątrz PZPN - mam tu na myśli m.in. Kazimierza Grenia, część Wielkopolskiego ZPN czy część Pomorskiego ZPN. Oczywiście, można ich różnie oceniać - kiedyś przecież pomagali Lacie, ale teraz są opozycją i to ich glosy będą się liczyć w wyborach. Druga kwestia, to długo wyczekiwana zmiana warty w niektórych związkach. Dzięki niej tych głosów opozycji będzie więcej niż w latach ubiegłych – twierdzi. - Jest więc szansa - jeśli ci ludzie poprą jednego opozycyjnego kandydata, to również spora część klubów – bo właśnie oni będą języczkiem uwagi - da się przekonać do kandydata opozycyjnego. To jest ta szansa na zmianę – podkreśla Gieleciński.
Wygrana i co dalej?
Ewentualne zwycięstwo w wyborach, to jednak nie koniec, to dopiero początek. Czy Zbigniew Boniek może uleczyć związek i polską piłkę? - To jest zasadnicze pytanie. Ani Boniek, ani Kosecki nie przedstawili dotąd planu naprawy polskiej piłki. Do 25 września, jednak mocno o to nie pytamy – chcemy im dać czas na zebranie potrzebnego poparcia. Konkretny program chcemy egzekwować dopiero od ranka 26 września – zapowiada Gieleciński. - Na razie, zarówno Boniek jak i Kosecki, przebąkują, że chcą większej profesjonalizacji. Postulują również, żeby zarząd ma składał się z nowych osób ze związku, ale także z branżowych menedżerów. To jednak – jak na razie – jedynie krótkie zdania w rożnych wywiadach. Konkretów brak – dodaje.
Wątpliwości w tej kwestii nie ma za to Tomaszewski. - Jestem przekonany, że Boniek zmieniłby wiele rzeczy. Gdyby Zbyszek został prezesem, to gwarantuje - mimo iż mamy inne poglądy - że jestem do jego dyspozycji i pomogę mu oczyścić to bagno – zapowiada poseł PiS.
Boniek dopytywany o to dlaczego unika rozmowy na temat wyborów w PZPN wyjaśnia, że udzielane przez niego wypowiedzi „mogłyby mu albo pomóc, albo zaszkodzić”. Mimo jednak, że były gwiazdor Juventusu Turyn nie chce komentować sprawy Jan Tomaszewski już cieszy się z doniesień o jego starcie w wyborach na szefa Związku. - Informacja o starcie Zbyszka z jednej strony niezwykle cieszy, bo bardzo chciałbym, żeby to on był prezesem. To jedyny człowiek, który może wyprowadzić polską piłkę z bagna – twierdzi. - Z drugiej strony jednak strony jego kandydatura mnie martwi. Znam poglądy Zbyszka, jeśli chodzi o reformy jakie trzeba przeprowadzić w polskiej piłce i obawiam się, że jeśli będą ”normalne” wybory to przegra z kretesem. Przecież nie jest ważne, kto będzie prezesem - ważne kto wybiera. A wybierają ci, którzy doprowadzili polska piłkę do upadku – obawia się Tomaszewski.
Bardziej powściągliwy zdaje się być wobec kandydatury Bońka rzecznik prasowy stowarzyszenia „S.O.S dla Polskiej Piłki”, organizatora akcji „Koniec PZPN”, Filip Gieleciński. - Tak naprawdę musimy wyczekać do 25 września, bo jeszcze nie wiemy czy Zbigniew Boniek otrzymał odpowiednią ilość poparcia od delegatów na zjazd – mówi. - Jednak tak czy inaczej, to że się w końcu zdecydował i przedsięwziął odpowiednie kroki w tym celu, jest na pewno pocieszające – podkreśla.
Boniek: kandydat nielegalny?
Zastrzeżenia wobec startu byłego piłkarza reprezentacji Polski zgłasza inny były piłkarz a obecnie piłkarski menedżer i poseł PO Cezary Kucharski. - Uważam, że Zbigniew Boniek nie może w ogóle startować w wyborach na prezesa PZPN. To wynika ze statutu. Nie może startować, bo nie mieszka na stałe w Polsce – twierdzi w rozmowie z Wprost.pl menedżer m.in. Roberta Lewandowskiego. Pytany, kto w takim razie jest jego zdaniem jest najlepszym kandydatem na nowego prezesa PZPN podaje nazwisko Romana Koseckiego (również z PO). - To najlepszy kandydat. Jestem pewien, że może pokonać Grzegorza Lato – twierdzi.
Z obiekcjami Kucharskiego co do startu Bońka w wyborach nie zgadza się Tomaszewski. - To samo można zastosować do Lewandowskiego czy Błaszczykowskiego - przecież oni nie mieszkają na stałe w Polsce w tej chwili, a cały czas grają w reprezentacji. Do takich spraw jest statut i Walne Zgromadzenie. Jeśli Zbigniew Boniek jest czy będzie zameldowany w Bydgoszczy (tam ma rodziców i dom), to nie rozumiem dlaczego ma nie startować. – odpowiada Kucharskiemu. - Jeśli Boniek zbierze 15 rekomendacji, niech Walne Zgromadzenie zadecyduje czy może startować czy nie. Nie będzie o tym decydował polityk. Dla mnie każda wypowiedź Kucharskiego i Koseckiego na ten temat pachnie polityką – dodaje poseł PiS.
Wątpliwości co do legalności swojego startu w wyborach nie ma sam Boniek. - Mieszkam na stałe w Polsce, a konstytucja art. 60 pozwala każdemu obywatelowi ubiegać się o jakiekolwiek stanowisko. Zaraz dojdzie do tego, że Beenhakker był Polakiem, Perquis był Polakiem, a mi nie pozwolą? – ironizuje.
Pewny zwycięzca czy kandydat bez szans?
Głównym rywalem Zbigniewa Bońka wydaje się być obecny prezes Grzegorz Lato. Czy była gwiazda Juventusu ma szansę pokonać w wyborach króla strzelców mistrzostw świata z 1974 roku? - Z wielu sondaży (które w niedługim czasie opublikujemy) wynika, że dużo ponad 50 proc. kibiców na stanowisku nowego prezesa PZPN widzi właśnie Zbigniewa Bońka – zdradza Gieleciński.
W wyborcze zwycięstwo Bońka nie wierzy natomiast popierający jego kandydaturę Tomaszewski. - Ci ludzie (którzy dokonują wyboru prezesa – red.) - baronowie i ich poplecznicy - w ostatnim czteroleciu razem z moim przyjacielem Grzegorzem Lato zrobili sobie państwo w państwie, rozmaite synekurki. Wiadomo, że Boniek musiałby to zlikwidować i właśnie dlatego nie zostanie wybrany. Trudno przecież, żeby ktoś się zrzekł pieniędzy, które otrzymuje za nic – wyjaśnia.
Mimo korzystnych wyników sondaży przeprowadzanych wśród kibiców, wątpliwości co do szans nowego kandydata ma również rzecznik stowarzyszenia „S.O.S dla Polskiej Piłki”. - Pojawia się pytanie, czy tych opozycyjnych kandydatów, którzy - w teorii - mają jakiś pomysł i chcą coś zmienić, nie jest zbyt wielu. Chodzi mi o możliwość rozłożenia głosów na Romana Koseckiego i Zbigniewa Bońka - co byłoby bardzo złe. Gdyby tak się stało, Grzegorz Lato miałby znacznie ułatwione zadanie i mógłby pozostać przy władzy – mówi, ale jednocześnie przypomina, że „i Boniek, i Kosecki wielokrotnie mówili też, że istnieje możliwość rezygnacji z kandydowania i przekazania swoich głosów na rzecz lepszej kandydatury”. - Może się więc okazać, że przed wyborami zostanie tylko jeden mocny kandydat, który będzie w stanie „wysiudać” Grzegorza Lato – podkreśla z nadzieją Gieleciński.
A po co wybory?
Tymczasem zdaniem Tomaszewskiego droga Bońka do władzy w PZPN powinna być nieco inna. - Podtrzymuję swoją propozycję ze stycznia. To wtedy Zbyszek powinien wejść do PZPN, ale nie jako prezes, tylko jako kurator. Rozliczyłby większość tych delegatów, którzy działają niezgodnie ze statutami i PZPN, i UEFA, i FIFA. Przekwalifikowałby okręgowe związki w delegatury PZPN, dzięki czemu nie byłoby już szesnastu baronów, tylko sekretarze bez prawa głosu na zjeździe. Wtedy na zjazd przyjechaliby nowi delegaci, którym na sercu leżałoby dobro polskiej piłki, a nie tylko własnej kieszeni. Wtedy też Boniek mógłby wystartować na prezesa. Teraz nie ma żadnych szans. A szkoda – uważa Tomaszewski.
Sam zainteresowany, jeszcze przed ogłoszeniem swojej kandydatury, wielokrotnie powtarzał, że jeśli nie będzie pewny swoich szans to w wyborach nie wystartuje. - Jest pan pewny, że jak nie byłbym pewny to wystartuję? – odpowiada pytaniem na pytanie Wprost.pl o tamte wypowiedzi. Swoje nadzieje na zwycięstwo Boniek może opierać na rozmowach z wojewódzkimi baronami, którzy nie wykluczają poparcia byłej gwiazdy Juventusu Turyn. W takie poparcie nie wierzy jednak Tomaszewski. - Baronowie mogą w tej chwili mówić wszystko, ale nigdy nie ma gwarancji jak zagłosują. Głosowanie jest tajne. Ci ludzie nie powinni się w ogóle na zjeździe pojawić, bo to oni doprowadzili do upadku polskiej piłki – zaznacza wyraźnie.
Mimo to, zdaniem rzecznika stowarzyszenia „S.O.S dla Polskiej Piłki” Boniek nie stoi na straconej pozycji. - Trzeba zauważyć dwie istotne rzeczy. Pierwsza, to istniejąca już od jakiegoś czasu opozycja wewnątrz PZPN - mam tu na myśli m.in. Kazimierza Grenia, część Wielkopolskiego ZPN czy część Pomorskiego ZPN. Oczywiście, można ich różnie oceniać - kiedyś przecież pomagali Lacie, ale teraz są opozycją i to ich glosy będą się liczyć w wyborach. Druga kwestia, to długo wyczekiwana zmiana warty w niektórych związkach. Dzięki niej tych głosów opozycji będzie więcej niż w latach ubiegłych – twierdzi. - Jest więc szansa - jeśli ci ludzie poprą jednego opozycyjnego kandydata, to również spora część klubów – bo właśnie oni będą języczkiem uwagi - da się przekonać do kandydata opozycyjnego. To jest ta szansa na zmianę – podkreśla Gieleciński.
Wygrana i co dalej?
Ewentualne zwycięstwo w wyborach, to jednak nie koniec, to dopiero początek. Czy Zbigniew Boniek może uleczyć związek i polską piłkę? - To jest zasadnicze pytanie. Ani Boniek, ani Kosecki nie przedstawili dotąd planu naprawy polskiej piłki. Do 25 września, jednak mocno o to nie pytamy – chcemy im dać czas na zebranie potrzebnego poparcia. Konkretny program chcemy egzekwować dopiero od ranka 26 września – zapowiada Gieleciński. - Na razie, zarówno Boniek jak i Kosecki, przebąkują, że chcą większej profesjonalizacji. Postulują również, żeby zarząd ma składał się z nowych osób ze związku, ale także z branżowych menedżerów. To jednak – jak na razie – jedynie krótkie zdania w rożnych wywiadach. Konkretów brak – dodaje.
Wątpliwości w tej kwestii nie ma za to Tomaszewski. - Jestem przekonany, że Boniek zmieniłby wiele rzeczy. Gdyby Zbyszek został prezesem, to gwarantuje - mimo iż mamy inne poglądy - że jestem do jego dyspozycji i pomogę mu oczyścić to bagno – zapowiada poseł PiS.