Sprawca zabójstwa niemieckich turystów na Mokotowie najprawdopodobniej poruszał się rowerem – ustaliła stołeczna Policja, która od maja prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Sprawą niemieckich turystów żyły media w całej Europie dlatego, ponieważ incydent ten zdarzył się tuż przez Euro 2012. Para emerytowanych Niemców – Peter H. (były pracownik zakładu ubezpieczeń) i jego partnerka Silke G. (księgowa) – odbywała podróż życia. Początkowe doniesienia mówiły o tym, że celem ich podróży miała być Ukraina – małżonkowie chcieli zobaczyć jak ten kraj przygotowuje się do przyjęcia milionów kibiców. Peter H. i Silke G. na Ukrainę jednak nie dotarli - ich podróż znalazła tragiczny finał na „dzikim” parkingu w pobliżu ogródków działkowych przy ul. Wolickiej.
Dzień po odnalezieniu ciał szef stołecznej policji powołał specgrupę, która miała zająć się wyjaśnieniem tragedii. Śledztwo z prokuratury rejonowej na Mokotowie zostało przeniesione do prokuratury okręgowej. Nie na wiele się jednak to zdało – dotychczas nie ustało się ustalić sprawcy zbrodni. Śledczy w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że „doszli do ściany”
– Sprawca najprawdopodobniej poruszał się na rowerze i oddalił się z miejsca zabójstwa kierując się ścieżką rowerową w stronę Mostu Siekierkowskiego – mówi Wprost.pl policjantka ze stołecznej policji. A rzecznik prokuratury okręgowej przyznaje, że sprawców mogło być kilku. – Nie wykluczamy żadnej wersji. Dopóki sprawcy nie zostaną zatrzymani, jakichkolwiek informacji nie udzielamy – ucina temat Dariusz Ślepokura.
Ślepokura przyznaje jednocześnie, że polska prokuratura w dalszym ciągu ściśle współpracują z prokuraturą w Hamburgu. Podkreśla, że sprawa jest trudna. – W 90 proc. zabójstwa popełniają osoby blisko związane z ofiarami – mówi. Dlatego tak ważne jest porównanie śladów jakie znalazła policja na miejscu zbrodni: – Na miejscu zostały ślady biologiczne, zapachowe, daktyloskopijne dlatego też będziemy porównywać te ślady z osobami, które mogły być zamieszane w tą sprawę – tłumaczy.
O tym, że policja znalazła się pod ścianą może świadczyć fakt, że po prawie pół roku wyznaczono nagrodę finansową (5 tysięcy złotych) dla osób, które mogą pomóc w rozwiązaniu sprawy
Dzień po odnalezieniu ciał szef stołecznej policji powołał specgrupę, która miała zająć się wyjaśnieniem tragedii. Śledztwo z prokuratury rejonowej na Mokotowie zostało przeniesione do prokuratury okręgowej. Nie na wiele się jednak to zdało – dotychczas nie ustało się ustalić sprawcy zbrodni. Śledczy w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że „doszli do ściany”
– Sprawca najprawdopodobniej poruszał się na rowerze i oddalił się z miejsca zabójstwa kierując się ścieżką rowerową w stronę Mostu Siekierkowskiego – mówi Wprost.pl policjantka ze stołecznej policji. A rzecznik prokuratury okręgowej przyznaje, że sprawców mogło być kilku. – Nie wykluczamy żadnej wersji. Dopóki sprawcy nie zostaną zatrzymani, jakichkolwiek informacji nie udzielamy – ucina temat Dariusz Ślepokura.
Ślepokura przyznaje jednocześnie, że polska prokuratura w dalszym ciągu ściśle współpracują z prokuraturą w Hamburgu. Podkreśla, że sprawa jest trudna. – W 90 proc. zabójstwa popełniają osoby blisko związane z ofiarami – mówi. Dlatego tak ważne jest porównanie śladów jakie znalazła policja na miejscu zbrodni: – Na miejscu zostały ślady biologiczne, zapachowe, daktyloskopijne dlatego też będziemy porównywać te ślady z osobami, które mogły być zamieszane w tą sprawę – tłumaczy.
O tym, że policja znalazła się pod ścianą może świadczyć fakt, że po prawie pół roku wyznaczono nagrodę finansową (5 tysięcy złotych) dla osób, które mogą pomóc w rozwiązaniu sprawy