- Grzegorz Lato dawał nam na szkolenie młodzieży w Podkarpackim Związku Piłki Nożnej 140 tysięcy złotych rocznie. Potem zabrał z tego dwadzieścia tysięcy. A sam łobuz wyciągał z kasy 170 tysięcy miesięcznie! Powiedziałem mu to na komisji sejmowej a on odpowiedział, że zarabia 50 tysięcy – i to brutto. No przepraszam – a jako prezes spółki Euro 2012 zarabiał 30 tysięcy euro. Dlaczego tego się nie wyparł? – denerwuje się w rozmowie z Wprost.pl Mieczysław Golba, poseł Solidarnej Polski oraz kandydat na stanowisko prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Piotr Rodzik: W mediach się o panu zbyt wiele nie mówi w kontekście wyborów na szefa PZPN. Ile pan uzyskał rekomendacji?
Mieczysław Golba: Jest cicho, ponieważ od czasu, kiedy rozesłałem informację o mojej kandydaturze, spokojnie czekam na poparcie. Natomiast nie ukrywam, że prawdopodobnie wymaganej liczby rekomendacji nie uzyskam. Na razie mam dziewięć – uzyskać brakujące głosy poparcia będzie trudno. Wydaje mi się, że za wcześnie pokazałem program. Zaznaczyłem w nim, że członkowie PZPN powinni prowadzić swoją działalność honorowo, tak jak jest w Niemczech, Francji, czy też Anglii. Mogło to wprowadzić pewne zaniepokojenie i być może dlatego nie uzyskałem wymaganego poparcia. Wielu ludziom mogło również przeszkadzać to, że chcę przejrzystości finansowej i przedstawiania rozliczeń co sześć miesięcy. Chcę, aby każda złotówka była pilnowana.
Na razie spokojnie czekam na podpisy – czas na składanie dokumentów mija o północy. Ja jako prezes Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Jarosławiu i wiceprezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej i tak mam co robić. Wystąpiłem o poparcie, ale nie chcę być prezesem za wszelką cenę.
A nie uważa pan, że Zdzisław Kręcina znowu gra w jednej drużynie z Grzegorzem Latą i że przekaże mu głosy, a problemy Laty z uzyskaniem głosów to tylko zasłona dymna?
Lato ma problemy z uzyskaniem poparcia, ale je otrzyma, ponieważ działacze będą chcieli mieć alternatywę, jeżeli inni kandydaci postawią równie ostre warunki jak ja. A czy grają razem w drużynie? Wiadomo, że się wspierają. PZPN nadal wypłaca Kręcinie ogromne pieniądze za robienie niczego. W Związku dalej rozszarpują pieniądze zamiast przeznaczyć je na szkolenie młodzieży. Ja mam problemy ze zdobyciem poparcia, ponieważ nie jestem upaprany w Polskim Związku Piłki Nożnej i powiązany z różnymi ludźmi. To jest wszystko na zasadzie: ja się teraz odwzajemnię, ja ci się odwdzięczę. Powstaje pytanie czy działacze rzeczywiście chcą zmian, skoro dają poparcie pewnym ludziom, którzy w PZPN nie powinni funkcjonować. A zmiany są konieczne – efekty przyjdą dopiero za jakiś czas, ale są niezbędne.
Kogo – poza oczywiście sobą - widziałby pan na stanowisku prezesa PZPN?
Poprę tego, kto przedstawi konkretny i racjonalny program, który rzeczywiście będzie przewidywał zmiany. Zmiany oczywiście na lepsze, bo jeżeli będą to głupoty, to ja takiego kandydata nie będę popierał. Kandydaci muszą pokazać co chcą zrobić – każdy z nich. Oczywiście są dobrzy kandydaci – Zbyszek Boniek czy Romek Kosecki, który w sejmowej Komisja Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki działa już od trzech lat.
Czy będzie pan swoje propozycje reform w Związku chciał przedstawić przyszłemu prezesowi PZPN? Mam na myśli głównie kwestie związane ze szkoleniem młodzieży, przedstawianie co sześć miesięcy raportów finansowych i zmniejszenie zarządu do pięciu osób.
Tak. Zrobię to w dniu wyborów niezależnie od tego kto zostanie prezesem. Mój program w wersji papierowej i elektronicznej wręczę nowemu prezesowi na zjeździe. Przekażę go publicznie, przy kamerze - tak, żeby cokolwiek z tego zostało. Będę bardzo jednak prosił, aby zostało to zrealizowane w stu procentach. Dzięki przejrzystości finansowej i pięcioosobowemu zarządowi automatycznie mamy nowe środki do dyspozycji PZPN. Zarząd PZPN musi być mniejszy. Dużymi spółkami – grupą Lotos czy KGHM – zarządza pięć osób, to nie może być tak w PZPN? Przerzućmy te pieniądze na związki wojewódzkie – dokapitalizujmy je i tą wspaniałą młodzież. Zróbmy szkółki mistrzostwa sportowego w każdym województwie i w tę najważniejszą szkołę przy Stadionie Narodowym. Nie budujmy jakichś bezsensownych nowych siedzib Związku.
PZPN powinien wspierać szkolenie młodzieży? Obecnie Związek się tym właściwie nie zajmuje.
Grzegorz Lato dawał nam na szkolenie młodzieży w Podkarpackim Związku Piłki Nożnej 140 tysięcy złotych rocznie. Potem zabrał z tego dwadzieścia. A sam łobuz wyciągał z kasy 170 tysięcy miesięcznie! Powiedziałem mu to na komisji sejmowej a on odpowiedział, że zarabia 50 tysięcy – i to brutto. No przepraszam – a jako prezes spółki Euro 2012 zarabiał 30 tysięcy euro. Dlaczego tego się nie wyparł? Dlaczego nie zaskarżył gazety „Super Nowości” z Podkarpacia, która mu to wszystko wyliczyła? Lato sam zarabiał miesięcznie więcej niż dawał na szkolenie młodzieży w naszym związku przez cały rok. Podobnie mają inne związki wojewódzkie. Dlatego powiedziałem – dość tego. Szkolenie to podstawa. Najlepsi z powiatów powinni być zbierani do województw, a najlepsi z nich powinni iść do Warszawy do Narodowego Centrum Sportu. Tak się powinno dziać ze wszystkimi rocznikami. Trzeba szkolić młodzież, trzeba robić dla nich miejsce w polskich klubach, a nie ściągać do nich zagranicznych dziadków. W młodzież trzeba zainwestować, aby ją oderwać od komputerów i ściągnąć na przygotowane stadiony.
Jaki jest obraz dzisiejszego Polskiego Związku Piłki Nożnej? Chodzi mi o struktury - z jednej strony ewidentnie widać dążenie do zmian, a z drugiej siedemnaście podmiotów udzieliło poparcia Zdzisławowi Kręcinie.
To mnie właśnie niepokoi - tak łatwo popieramy ludzi skompromitowanych. Skoro ich popieramy to znaczy, że ciągle chcemy, aby oni tam byli. Rodzi się pytanie – dlaczego? Ciężko to zrozumieć. Jeżeli mamy wielu kandydatów to poprzyjmy nowych, którzy dają choć częściową nadzieję na zmiany. Wybierając stary układ już na starcie zgadzamy się, żeby było tak jak wcześniej. A czy było dobrze, sportowo i systemowo? Nie. Brak wyników, szkolenia, czegokolwiek. Kompromitacja i wstyd. Ale ja się nie poddam, bo za dużo serca i czasu włożyłem w tą działalność.
Nie boi się pan, że w dniu wyborów okaże się nagle – ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich – że interesy wygrały w starciu z potrzebą zmian?
Boję się tego bardzo i aż nie chcę o tym mówić. Gdzieś tam z tyłu głowy taką obawę mam. Wiem, że to może się zdarzyć – widzę to po głosach poparcia dla Laty i Kręciny. Mam jednak nadzieję, że przyjdzie otrzeźwienie i delegaci, którzy przyjadą na zjazd PZPN oddać głos, kiedy już znajdą się w kabinach i nikt nie będzie widział kogo skreślają, wybiorą mądrze.
Mieczysław Golba: Jest cicho, ponieważ od czasu, kiedy rozesłałem informację o mojej kandydaturze, spokojnie czekam na poparcie. Natomiast nie ukrywam, że prawdopodobnie wymaganej liczby rekomendacji nie uzyskam. Na razie mam dziewięć – uzyskać brakujące głosy poparcia będzie trudno. Wydaje mi się, że za wcześnie pokazałem program. Zaznaczyłem w nim, że członkowie PZPN powinni prowadzić swoją działalność honorowo, tak jak jest w Niemczech, Francji, czy też Anglii. Mogło to wprowadzić pewne zaniepokojenie i być może dlatego nie uzyskałem wymaganego poparcia. Wielu ludziom mogło również przeszkadzać to, że chcę przejrzystości finansowej i przedstawiania rozliczeń co sześć miesięcy. Chcę, aby każda złotówka była pilnowana.
Na razie spokojnie czekam na podpisy – czas na składanie dokumentów mija o północy. Ja jako prezes Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Jarosławiu i wiceprezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej i tak mam co robić. Wystąpiłem o poparcie, ale nie chcę być prezesem za wszelką cenę.
A nie uważa pan, że Zdzisław Kręcina znowu gra w jednej drużynie z Grzegorzem Latą i że przekaże mu głosy, a problemy Laty z uzyskaniem głosów to tylko zasłona dymna?
Lato ma problemy z uzyskaniem poparcia, ale je otrzyma, ponieważ działacze będą chcieli mieć alternatywę, jeżeli inni kandydaci postawią równie ostre warunki jak ja. A czy grają razem w drużynie? Wiadomo, że się wspierają. PZPN nadal wypłaca Kręcinie ogromne pieniądze za robienie niczego. W Związku dalej rozszarpują pieniądze zamiast przeznaczyć je na szkolenie młodzieży. Ja mam problemy ze zdobyciem poparcia, ponieważ nie jestem upaprany w Polskim Związku Piłki Nożnej i powiązany z różnymi ludźmi. To jest wszystko na zasadzie: ja się teraz odwzajemnię, ja ci się odwdzięczę. Powstaje pytanie czy działacze rzeczywiście chcą zmian, skoro dają poparcie pewnym ludziom, którzy w PZPN nie powinni funkcjonować. A zmiany są konieczne – efekty przyjdą dopiero za jakiś czas, ale są niezbędne.
Kogo – poza oczywiście sobą - widziałby pan na stanowisku prezesa PZPN?
Poprę tego, kto przedstawi konkretny i racjonalny program, który rzeczywiście będzie przewidywał zmiany. Zmiany oczywiście na lepsze, bo jeżeli będą to głupoty, to ja takiego kandydata nie będę popierał. Kandydaci muszą pokazać co chcą zrobić – każdy z nich. Oczywiście są dobrzy kandydaci – Zbyszek Boniek czy Romek Kosecki, który w sejmowej Komisja Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki działa już od trzech lat.
Czy będzie pan swoje propozycje reform w Związku chciał przedstawić przyszłemu prezesowi PZPN? Mam na myśli głównie kwestie związane ze szkoleniem młodzieży, przedstawianie co sześć miesięcy raportów finansowych i zmniejszenie zarządu do pięciu osób.
Tak. Zrobię to w dniu wyborów niezależnie od tego kto zostanie prezesem. Mój program w wersji papierowej i elektronicznej wręczę nowemu prezesowi na zjeździe. Przekażę go publicznie, przy kamerze - tak, żeby cokolwiek z tego zostało. Będę bardzo jednak prosił, aby zostało to zrealizowane w stu procentach. Dzięki przejrzystości finansowej i pięcioosobowemu zarządowi automatycznie mamy nowe środki do dyspozycji PZPN. Zarząd PZPN musi być mniejszy. Dużymi spółkami – grupą Lotos czy KGHM – zarządza pięć osób, to nie może być tak w PZPN? Przerzućmy te pieniądze na związki wojewódzkie – dokapitalizujmy je i tą wspaniałą młodzież. Zróbmy szkółki mistrzostwa sportowego w każdym województwie i w tę najważniejszą szkołę przy Stadionie Narodowym. Nie budujmy jakichś bezsensownych nowych siedzib Związku.
PZPN powinien wspierać szkolenie młodzieży? Obecnie Związek się tym właściwie nie zajmuje.
Grzegorz Lato dawał nam na szkolenie młodzieży w Podkarpackim Związku Piłki Nożnej 140 tysięcy złotych rocznie. Potem zabrał z tego dwadzieścia. A sam łobuz wyciągał z kasy 170 tysięcy miesięcznie! Powiedziałem mu to na komisji sejmowej a on odpowiedział, że zarabia 50 tysięcy – i to brutto. No przepraszam – a jako prezes spółki Euro 2012 zarabiał 30 tysięcy euro. Dlaczego tego się nie wyparł? Dlaczego nie zaskarżył gazety „Super Nowości” z Podkarpacia, która mu to wszystko wyliczyła? Lato sam zarabiał miesięcznie więcej niż dawał na szkolenie młodzieży w naszym związku przez cały rok. Podobnie mają inne związki wojewódzkie. Dlatego powiedziałem – dość tego. Szkolenie to podstawa. Najlepsi z powiatów powinni być zbierani do województw, a najlepsi z nich powinni iść do Warszawy do Narodowego Centrum Sportu. Tak się powinno dziać ze wszystkimi rocznikami. Trzeba szkolić młodzież, trzeba robić dla nich miejsce w polskich klubach, a nie ściągać do nich zagranicznych dziadków. W młodzież trzeba zainwestować, aby ją oderwać od komputerów i ściągnąć na przygotowane stadiony.
Jaki jest obraz dzisiejszego Polskiego Związku Piłki Nożnej? Chodzi mi o struktury - z jednej strony ewidentnie widać dążenie do zmian, a z drugiej siedemnaście podmiotów udzieliło poparcia Zdzisławowi Kręcinie.
To mnie właśnie niepokoi - tak łatwo popieramy ludzi skompromitowanych. Skoro ich popieramy to znaczy, że ciągle chcemy, aby oni tam byli. Rodzi się pytanie – dlaczego? Ciężko to zrozumieć. Jeżeli mamy wielu kandydatów to poprzyjmy nowych, którzy dają choć częściową nadzieję na zmiany. Wybierając stary układ już na starcie zgadzamy się, żeby było tak jak wcześniej. A czy było dobrze, sportowo i systemowo? Nie. Brak wyników, szkolenia, czegokolwiek. Kompromitacja i wstyd. Ale ja się nie poddam, bo za dużo serca i czasu włożyłem w tą działalność.
Nie boi się pan, że w dniu wyborów okaże się nagle – ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich – że interesy wygrały w starciu z potrzebą zmian?
Boję się tego bardzo i aż nie chcę o tym mówić. Gdzieś tam z tyłu głowy taką obawę mam. Wiem, że to może się zdarzyć – widzę to po głosach poparcia dla Laty i Kręciny. Mam jednak nadzieję, że przyjdzie otrzeźwienie i delegaci, którzy przyjadą na zjazd PZPN oddać głos, kiedy już znajdą się w kabinach i nikt nie będzie widział kogo skreślają, wybiorą mądrze.