Co się wydarzyło w Smoleńsku? 10 hipotez

Co się wydarzyło w Smoleńsku? 10 hipotez

Dodano:   /  Zmieniono: 
Istnieje wiele hipotez co do tego co wydarzyło się w Smoleńsku (fot. DAMIAN BURZYKOWSKI / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Ślady trotylu i nitrogliceryny odkryte przez polskich śledczych i biegłych na wraku Tu-154M (pisze o tym „Rzeczpospolita”) sprawiają, że znów pojawiają się pytania o to w jaki sposób doszło do katastrofy smoleńskiej. Do tej pory hipotez dotyczących tego, co się stało w Smoleńsku było kilka. Przedstawiamy dziesięć z nich.
"Rzeczpospolita" pisze, że polscy prokuratorzy i biegli wyjechali kilka tygodni temu do Rosji, by zbadać wrak Tu-154M ponieważ ich zastrzeżenia wzbudziła rosyjska ekspertyza pirotechniczna. Polacy nie chcieli jej podpisać - twierdzili, że mieli wcześniej do dyspozycji zbyt małą liczbę próbek, by wykluczyć obecność materiałów wybuchowych. Po ponownym badaniu okazało się, że ślady materiałów wybuchowych na wraku jednak są.

A oto hipotezy jakie dotychczas pojawiały się przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej.

1. Niedoświadczony pilot

Według Rosjan 36-letni kapitan Arkadiusz Protasiuk, który tego dnia leciał Tupolewem miał  przeszarżować: nie znał ani lotniska, ani maszyny, którą leciał. „Załoga najwyraźniej nie uwzględniła specyfiki rosyjskiego samolotu” - pisał tuż po katastrofie rosyjski portal Newsru.com, powołując się na rosyjskich ekspertów. Tu-154 traci wysokość szybciej niż inne samoloty - Protasiuk miał więc popełnić szkolny błąd i za nisko sprowadzić maszynę.

Polski pilot przelatał jednak na Tu-154 2937 godzin. - Znał również lotnisko. Trzy dni wcześniej lądował na nim, jako drugi pilot samolotu premiera Donalda Tuska - bronił w mediach swojego kolegi pułkownik Grzegorz Kułakowski z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.

2. Kłopoty z rosyjskim

Jak twierdził tuż po katastrofie rosyjski kontroler lotu ze Smoleńska Paweł Plusnin, polscy piloci nie informowali go o swojej wysokości, bo „słabo znali rosyjski”. Te słowa wywołały wówczas sprzeciw w 36. pułku. – Protasiuk mówił po rosyjsku znakomicie – mówił Kułakowski. Na poparcie swojej tezy podał, że trzy dni wcześniej podczas lądowania w Smoleńsku Protasiuk nie miał najmniejszych problemów w komunikacji radiowej z rosyjskimi pracownikami lotniska.

3. Naciski na pilotów

Zwolennicy tej teorii dowodzili, że lądowanie „za wszelką cenę” było spowodowane naciskami, jakie na pilotów miał wywierać prezydent Lech Kaczyński bądź ktoś z jego bliskiego otoczenia. Na dowód tego przytaczali sytuację z sierpnia 2008 r. kiedy to podczas rosyjskiej inwazji na Gruzję, Kaczyński próbował wymusić na pilocie lądowanie w w Tbilisi. Wtedy zmuszenie pilota do lądowania miało mu się nie udać - pilot wybrał lotnisko w Azerbejdżanie. W Smoleńsku na Protasiuka presję miał wywierać dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik.

4. Mgła

Do wypadku w Smoleńsku miała doprowadzić też bardzo gęsta mgła – z jej powodu pilot mógł nie zauważyć drzew. Po prawej stronie polskiej sceny politycznej pojawiły się teorie, że mgła ta została świadomie rozpylona przez Rosjan.

5. Awaria samolotu

Kolejna z hipotez sugeruje możliwość usterki lub poważniejszej awarii w prezydenckim tupolewie, który wcześniej był serwisowany w rosyjskich zakładach lotniczych Awiakor w Samarze. O możliwych usterkach mówiła zarówno prawica jak i lewica. – Liczba usterek, jakie miały te samoloty, jest przerażająca – mówił po katastrofie Józef Oleksy. Rosjanie zapewniali jednak, że samolot był sprawny.

6. Bałagan na lotnisku
 
O potwornym bałaganie, który podobno jest normą na rosyjskich lotniskach, mówili wszyscy. Już po katastrofie podano informację, że tuż po wypadku jeden z rosyjskich żołnierzy wkręcał żarówki w światłach naprowadzających.

7. Presja wywierana na obsługę lotniska

Media podawały, że to nie polscy piloci, lecz rosyjscy kontrolerzy lotów mogli działać pod naciskiem. Największe ogólnopolskie dzienniki pisały, że rankiem 10 kwietnia kontrolerzy ze smoleńskiej wieży odbyli kilka rozmów z przełożonymi w Moskwie.

8. Brak systemu naprowadzania

Według rosyjskich mediów 7 kwietnia, gdy pod Smoleńskiem lądowały samoloty z premierami Władimirem Putinem i Donaldem Tuskiem, na lotnisko sprowadzono nowocześniejszy system nawigacyjny. Co ciekawe, system ten przed wizytą prezydenta Lecha Kaczyńskiego miał być przez Rosjan usunięty. Pewne jest to, że lotnisko Smoleńsk-Siewiernyj nie miało systemu automatycznego naprowadzania lądujących samolotów ILS (Instrument Landing System).

9. Zamach

Pomimo tego, że wstępne śledztwo wykazało, iż na pokładzie prezydenckiego samolotu nie doszło do wybuch, ta hipoteza jest jedną z najmocniej forsowanych przez parlamentarny zespół badający przyczyny katastrofy smoleńskiej kierowany przez Antoniego Macierewicza. To, że śledczy badali także tę hipotezę, potwierdził prokurator generalny Andrzej Seretem.  –Wiemy już, że ani błąd pilota, ani brzoza nie spowodowały tragedii. I wiemy, że na pokładzie mogło dojść do eksplozji – przekonywał Macierewicz. Teorię też potwierdzał również Ryszard Drozdowicz z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej, który mówił, że okoliczności katastrofy wskazują na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania.

10. Atak elektroniczny

Na pokładzie Tu-154 M znajdowało się nowoczesne satelitarne urządzenie TAWS (Terrain Awareness and Warning System), które miało informować pilotów o ukształtowaniu terenu w okolicach lotniska. Jak dotąd żaden samolot, który był wyposażony w tego typu urządzenie nie rozbił się, dlatego też pojawiła się teoria, czy przypadkiem rzekomi terroryści świadomie nie zakłócił pracy urządzeń pokładowych. Z późniejszych doniesień medialnych wynikało, że problemy z wylądowaniem w Smoleńsku miał rosyjski samolot Ił-76. Zwolennicy teorii o ataku elektronicznym wskazują, że już wtedy sabotażyści mogli uruchomić swoje urządzenie.