Pobili mnie kibole. Dlaczego? Dlatego, że nie znaleźli lepszego celu – mówi w rozmowie z Wprost.pl Radosław Sęp, operator Telewizji Polskiej, który podczas marszu narodowców został poturbowany przez jego uczestników.
Amelia Panuszko, Wprost.pl: Kto pana pobił?
Kibole. Byli zamaskowani. Na twarzach mieli kominiarki. Różne - od czarnych po kolorowe. Niespecjalnie się przyglądałem, nie bardzo miałem na to czas.
Pojawiają się już głosy, głównie ze strony narodowców, że marsz był spokojny a prowokowała i atakowała policja.
Mnie na pewno nie pobiła policja. Wszystko się działo dość szybko – gdy już zrobiło się niebezpiecznie zacząłem uciekać ale zostałem uderzony w tył głowy, upadłem. Ktoś mnie okładał, ktoś inny wyrwał mi z rąk kamerę i roztrzaskał ją o ziemię.
Ile kosztuje taka kamera?
Około 150 tys. zł.
Nikt panu nie pomógł?
Nie wiem czy miałby szansę, bo jak mówiłem wszystko działo się bardzo szybko. Poza tym trudno oczekiwać pomocy, gdy na około biega grupa rozjuszonych facetów z zamaskowanymi twarzami. Trudno było mi nawet oczekiwać jakiejś pomocy od ludzi. Kiedy już mnie pobili, momentalnie zniknęli.
Złożył pan doniesienie na policji?
Tak, właśnie byłem przesłuchiwany. Policja bada teraz monitoringi z miasta.
Jak to się zaczęło?
Filmowałem marsz. Kiedy zobaczyłem, że grupa policjantów biegnie w stronę Ronda Dmowskiego pobiegłem za nimi. Myślałem, że tam się coś dzieje. A za nimi pobiegli kibole - najwyraźniej chcieli przyłożyć tym policjantom. Znalazłem się przed tymi kibolami. Na miejscu zobaczyłem, że kibole tłuką jakiegoś chłopaka, który trzymał w dłoniach taką mała kamerkę lub aparat fotograficzny. Zacząłem to filmować. Jak już jemu odpuścili - to rzucili się na mnie. Usiłowałem uciekać, ale mi się nie udało - i po chwili leżałem na ziemi.
Z perspektywy czasu jak ocenia pan organizację marszu?
Marsz zaczął się w sposób idiotyczny. Na początku narodowcy sami nie mogli się zorganizować, żeby się jakoś ustawić do tego marszu – trwało to jakieś 30 min. Kiedy już marsz ruszył pod hasłem „Nadchodzi marsz niepodległości” rozległy się, typowe do tej pory raczej na stadionach, przyśpiewki: „ Zawsze i wszędzie policja j… będzie”. Krzyczeli to ludzie, którzy stali tuż za głównymi banerami z hasłami narodowców.
Pracując do tej pory spotkał się pan z taką agresją na manifestacjach czy marszach?
Kiedyś na demonstracji robotników z Ursusa dostałem petardą w oko. Demonstracje rządzą się swoimi prawami - ale rozjuszeni górnicy to inni ludzie niż kibole. Rozjuszeni górnicy raczej za nikim nie biegają - oni wpadają, tłuką i uciekają. Kibole to wyjątkowo niebezpieczni ludzie, bo oni nie przychodzą na takie marsze żeby coś zademonstrować - oni przychodzą tylko po to, żeby się bić. A jak nie ma okazji przyłożyć policjantowi, to przyłożą facetowi z kamerą - tylko dlatego, że może coś pokazać a z drugiej strony jest bezbronny, bo trzyma ciężką kamerę.
Galeria:
Święto Niepodległości w WarszawieGaleria:
Święto Niepodległości w Warszawie cz. 2Galeria:
Święto Niepodległości w Warszawie cz. 3
Kibole. Byli zamaskowani. Na twarzach mieli kominiarki. Różne - od czarnych po kolorowe. Niespecjalnie się przyglądałem, nie bardzo miałem na to czas.
Pojawiają się już głosy, głównie ze strony narodowców, że marsz był spokojny a prowokowała i atakowała policja.
Mnie na pewno nie pobiła policja. Wszystko się działo dość szybko – gdy już zrobiło się niebezpiecznie zacząłem uciekać ale zostałem uderzony w tył głowy, upadłem. Ktoś mnie okładał, ktoś inny wyrwał mi z rąk kamerę i roztrzaskał ją o ziemię.
Ile kosztuje taka kamera?
Około 150 tys. zł.
Nikt panu nie pomógł?
Nie wiem czy miałby szansę, bo jak mówiłem wszystko działo się bardzo szybko. Poza tym trudno oczekiwać pomocy, gdy na około biega grupa rozjuszonych facetów z zamaskowanymi twarzami. Trudno było mi nawet oczekiwać jakiejś pomocy od ludzi. Kiedy już mnie pobili, momentalnie zniknęli.
Złożył pan doniesienie na policji?
Tak, właśnie byłem przesłuchiwany. Policja bada teraz monitoringi z miasta.
Jak to się zaczęło?
Filmowałem marsz. Kiedy zobaczyłem, że grupa policjantów biegnie w stronę Ronda Dmowskiego pobiegłem za nimi. Myślałem, że tam się coś dzieje. A za nimi pobiegli kibole - najwyraźniej chcieli przyłożyć tym policjantom. Znalazłem się przed tymi kibolami. Na miejscu zobaczyłem, że kibole tłuką jakiegoś chłopaka, który trzymał w dłoniach taką mała kamerkę lub aparat fotograficzny. Zacząłem to filmować. Jak już jemu odpuścili - to rzucili się na mnie. Usiłowałem uciekać, ale mi się nie udało - i po chwili leżałem na ziemi.
Z perspektywy czasu jak ocenia pan organizację marszu?
Marsz zaczął się w sposób idiotyczny. Na początku narodowcy sami nie mogli się zorganizować, żeby się jakoś ustawić do tego marszu – trwało to jakieś 30 min. Kiedy już marsz ruszył pod hasłem „Nadchodzi marsz niepodległości” rozległy się, typowe do tej pory raczej na stadionach, przyśpiewki: „ Zawsze i wszędzie policja j… będzie”. Krzyczeli to ludzie, którzy stali tuż za głównymi banerami z hasłami narodowców.
Pracując do tej pory spotkał się pan z taką agresją na manifestacjach czy marszach?
Kiedyś na demonstracji robotników z Ursusa dostałem petardą w oko. Demonstracje rządzą się swoimi prawami - ale rozjuszeni górnicy to inni ludzie niż kibole. Rozjuszeni górnicy raczej za nikim nie biegają - oni wpadają, tłuką i uciekają. Kibole to wyjątkowo niebezpieczni ludzie, bo oni nie przychodzą na takie marsze żeby coś zademonstrować - oni przychodzą tylko po to, żeby się bić. A jak nie ma okazji przyłożyć policjantowi, to przyłożą facetowi z kamerą - tylko dlatego, że może coś pokazać a z drugiej strony jest bezbronny, bo trzyma ciężką kamerę.
Galeria:
Święto Niepodległości w WarszawieGaleria:
Święto Niepodległości w Warszawie cz. 2Galeria:
Święto Niepodległości w Warszawie cz. 3