Trzeba podkreślać znaczenie wielokulturowości uczelni i nauki, która jest ponad społecznymi, politycznymi i religijnymi podziałami – mówi Piotr Kwiatkowski, rzecznik prasowy Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Kilka dni temu rektor uniwersytetu wydał kontrowersyjną decyzję, na mocy której ze ścian uczelni zniknęły wiszące tam do tej pory krzyże.
To jedna z pierwszych decyzji wybranego we wrześniu na rektora uczelni prof. Janusza Ostoi-Zagórskiego. O sprawie jako pierwsza napisała "Gazeta Pomorska". Jak podał dziennik, rektor nakazał zdjąć krzyż ze ścian swojego gabinetu i sali senatu. "To godło państwowe a nie krzyż jest symbolem, który jest wspólny dla wszystkich. Uczelnia powinna być apolityczna i świecka" - umotywował swoją decyzję rektor. – Te krzyże nie wisiały tu od zawsze, zawiesił je poprzedni rektor – mówi w rozmowie z Wprost.pl Kwiatkowski. – Nie wiem, czy były wcześniej. Szczerze mówiąc, kiedy o to pytałem, nikt nie pamiętał – dodaje.
Prof. Ostoja-Zagórski nie wydał też zgody na to, aby profesorowie UKW uczestniczyli w mszy inaugurującej nowy rok akademicki ubrani w uczelniane togi. – To nie tak, że rektor nie wyraził zgody na mszę, bo nie było petycji, "bardzo prosimy o zezwolenie na udział w nabożeństwie w togach". Rektor poprosił, żeby profesorowie nie występowali w togach. Togi służą do podkreślenia wyjątkowości pewnych wydarzeń dziejących się wewnątrz uczelni i wtedy są stosowane – argumentuje Kwiatkowski. – To podobnie jak z prokuraturą. Nie spotyka się prokuratorów chodzących po ulicach w togach, mimo że reprezentują oni prokuraturę. Z tego, co wiem, chociaż nie mam potwierdzonych danych, na innych uczelniach działa to bardzo podobnie. Również członkowie senatu nie chodzą w togach na zajęcia ani na co dzień po korytarzach, zakładają je tylko na wyjątkowe okazje – dodaje.
Zdaniem rzecznika UKW, informując o sprawie krzyży media fałszują rzeczywistość. – Cała sprawa dotyczy tylko dwóch pomieszczeń, a nie całej uczelni – mówi Kwiatkowski.
W obronie krzyży zainterweniowała posłanka PiS Anna Sobecka. "Z ogromnym ubolewaniem stwierdzam, że już na samym początku pełnienia swojej kadencji tak niechlubnie wpisał się Pan Profesor w historię UKW. Argumentując usunięcie krzyży błędną interpretacją świeckości przestrzeni publicznej, podjął Pan działania antyklerykalne, które nie tylko uderzają w liczną grupę ludzi wierzących, ale wystąpił również przeciwko art. 25 pkt 2 konstytucji RP" – napisała w liście skierowanym do rektora.
– Nieprawdą jest, że była to jedna z pierwszych decyzji rektora. Wiele zapadło wcześniej – twierdzi z kolei Kwiatkowski i zapowiada, że uczelnia nie będzie odpowiadać na pismo posłanki. – Nauka jest ponad wszelkimi podziałami. Nie będziemy wdawać się w tę dyskusję – mówi.
Zapytaliśmy rzecznika UKW czy docelowo krzyże mają być zdjęte na całej uczelni. – W żadnym wypadku – odpowiada. - Podkreślam wielokulturowość uczelni i znaczenie nauki, która jest ponad społecznymi, politycznymi a także religijnymi podziałami - dodaje. Kwiatkowski zapewnia też, że rektor nie odstąpi od swojej decyzji, jak podkreśla, nawet jeżeli pojawi się jakaś społeczna presja.
Redakcja Wprost.pl zwróciła się z pytaniem dotyczących symboli religijnych do władz innych polskich uczelni. W czasie, kiedy powstawał ten materiał nie udało się nam skontaktować ani z rzecznikiem Uniwersytetu w Toruniu, ani Uniwersytetu Gdańskiego.
"Uniwersytet Jagielloński jest wielowyznaniowy, jest w nim więc miejsce dla wierzących i niewierzących. Wyznanie jest prywatną sprawą pracowników i studentów uczelni. Nigdy w jej historii nie miało miejsca zdejmowanie krzyży ze ścian" – napisała w krótkim mailu rzeczniczka krakowskiej placówki, Katarzyna Politowska.
Rzeczniczka warszawskiej uczelni, Anna Korzekwa, na postawione przez nas pytanie wysłała jeszcze bardziej lakoniczne oświadczenie: "Uniwersytet Warszawski jest uczelnią świecką, więc symbole religijne (w tym krzyż) nie są u nas wieszane. I to właściwie wszystko, co mam do napisania w tej sprawie".
Prof. Ostoja-Zagórski nie wydał też zgody na to, aby profesorowie UKW uczestniczyli w mszy inaugurującej nowy rok akademicki ubrani w uczelniane togi. – To nie tak, że rektor nie wyraził zgody na mszę, bo nie było petycji, "bardzo prosimy o zezwolenie na udział w nabożeństwie w togach". Rektor poprosił, żeby profesorowie nie występowali w togach. Togi służą do podkreślenia wyjątkowości pewnych wydarzeń dziejących się wewnątrz uczelni i wtedy są stosowane – argumentuje Kwiatkowski. – To podobnie jak z prokuraturą. Nie spotyka się prokuratorów chodzących po ulicach w togach, mimo że reprezentują oni prokuraturę. Z tego, co wiem, chociaż nie mam potwierdzonych danych, na innych uczelniach działa to bardzo podobnie. Również członkowie senatu nie chodzą w togach na zajęcia ani na co dzień po korytarzach, zakładają je tylko na wyjątkowe okazje – dodaje.
Zdaniem rzecznika UKW, informując o sprawie krzyży media fałszują rzeczywistość. – Cała sprawa dotyczy tylko dwóch pomieszczeń, a nie całej uczelni – mówi Kwiatkowski.
W obronie krzyży zainterweniowała posłanka PiS Anna Sobecka. "Z ogromnym ubolewaniem stwierdzam, że już na samym początku pełnienia swojej kadencji tak niechlubnie wpisał się Pan Profesor w historię UKW. Argumentując usunięcie krzyży błędną interpretacją świeckości przestrzeni publicznej, podjął Pan działania antyklerykalne, które nie tylko uderzają w liczną grupę ludzi wierzących, ale wystąpił również przeciwko art. 25 pkt 2 konstytucji RP" – napisała w liście skierowanym do rektora.
– Nieprawdą jest, że była to jedna z pierwszych decyzji rektora. Wiele zapadło wcześniej – twierdzi z kolei Kwiatkowski i zapowiada, że uczelnia nie będzie odpowiadać na pismo posłanki. – Nauka jest ponad wszelkimi podziałami. Nie będziemy wdawać się w tę dyskusję – mówi.
Zapytaliśmy rzecznika UKW czy docelowo krzyże mają być zdjęte na całej uczelni. – W żadnym wypadku – odpowiada. - Podkreślam wielokulturowość uczelni i znaczenie nauki, która jest ponad społecznymi, politycznymi a także religijnymi podziałami - dodaje. Kwiatkowski zapewnia też, że rektor nie odstąpi od swojej decyzji, jak podkreśla, nawet jeżeli pojawi się jakaś społeczna presja.
Redakcja Wprost.pl zwróciła się z pytaniem dotyczących symboli religijnych do władz innych polskich uczelni. W czasie, kiedy powstawał ten materiał nie udało się nam skontaktować ani z rzecznikiem Uniwersytetu w Toruniu, ani Uniwersytetu Gdańskiego.
"Uniwersytet Jagielloński jest wielowyznaniowy, jest w nim więc miejsce dla wierzących i niewierzących. Wyznanie jest prywatną sprawą pracowników i studentów uczelni. Nigdy w jej historii nie miało miejsca zdejmowanie krzyży ze ścian" – napisała w krótkim mailu rzeczniczka krakowskiej placówki, Katarzyna Politowska.
Rzeczniczka warszawskiej uczelni, Anna Korzekwa, na postawione przez nas pytanie wysłała jeszcze bardziej lakoniczne oświadczenie: "Uniwersytet Warszawski jest uczelnią świecką, więc symbole religijne (w tym krzyż) nie są u nas wieszane. I to właściwie wszystko, co mam do napisania w tej sprawie".