- Największy kłopot zawsze jest z choinką. No bo skąd wziąć takie drzewko w Los Angeles? - zastanawia się Joanna Krupa w rozmowie z "Wprost".
Myślałam nawet o tym, by importować choinkę z Europy, najlepiej z Polski. Ba jestem naprawdę przywiązana do tradycji. W Kalifornii trudno też o śnieg. Pewnie można go importować, ale chyba lepiej pojechać do Kolorado. I w tym roku jedziemy. Całą rodziną. Na pewno będą moja mama, tata i narzeczony. Domek już wynajęty. Prezenty prawie zrobione. Zadbałam też o psiaki. I te w Stanach, i te w Polsce (Joanna chwali się, że przekazała 10 tys. zł dla schroniska Kundelek w Rzeszowie).
Wychowałam się w domu, w którym polską świąteczną tradycję zawsze się pielęgnowało. I zawsze było jakoś tak… magicznie. I religijnie – bo Boże Narodzenie to dla mnie także świąteczna msza.
Pamiętam, jak kiedyś spędzaliśmy święta w Miami. Dzień wcześniej poszłam sprawdzić, czy msza będzie po polsku, czy po angielsku (wiedziałam, że tam są też polskie msze). Chciałam zabrać narzeczonego, a on po polsku nie mówi. Msza miała być po angielsku, poszliśmy więc do kościoła. Zaczyna się liturgia. Oczywiście po polsku.
Wychowałam się w domu, w którym polską świąteczną tradycję zawsze się pielęgnowało. I zawsze było jakoś tak… magicznie. I religijnie – bo Boże Narodzenie to dla mnie także świąteczna msza.
Pamiętam, jak kiedyś spędzaliśmy święta w Miami. Dzień wcześniej poszłam sprawdzić, czy msza będzie po polsku, czy po angielsku (wiedziałam, że tam są też polskie msze). Chciałam zabrać narzeczonego, a on po polsku nie mówi. Msza miała być po angielsku, poszliśmy więc do kościoła. Zaczyna się liturgia. Oczywiście po polsku.