Pod listem do Donalda Tuska w sprawie odwołania wojewody lubuskiego, Marcina Jabłońskiego, podpisało się 8 z 12 lubuskich starostów. Jednak zdaniem wojewody, problemu nie ma. – Działania jak te z listem są dla mnie niezrozumiałe. To wyłącznie przejaw bezradności konkretnej osoby, mianowicie starosty słubickiego – pisze w oświadczeniu dla „Wprost” Jabłoński. – Mamy ustawowe kompetencje, żeby sygnalizować ten problem – odpiera zarzuty wojewody Dariusz Ejchart, starosta sulęciński, jeden z sygnatariuszy listu.
Wojewoda lubuski bagatelizuje list, który w jego sprawie do premiera wysłali starostowie, uzasadniając, że nie jest to oficjalne pismo, a „jedynie roboczy dokument, nad którym miała toczyć się dyskusja podczas konwentu starostów”. – „Dokument ten był pierwszym sygnałem starostów powiatowych o konieczności podjęcia rozmowy na temat ewentualnych problemów” – napisał nam Paweł Siminiak, rzecznik wojewody.
Z oświadczenia, jakie wysłał nam Jabłoński wynika, że „nigdy nie dotarły do niego sygnały o niezadowoleniu starostów”. – To nie prawda. W zasadzie od początku nie układała nam się ta współpraca – mówi jeden ze starostów, który podpisał się pod pismem.
Na poparcie swojej tezy Jabłoński przytacza nam listy w swojej obronie podpisane przez trzech starostów i sugeruje nam kontakt z nimi. Przypadkowo, są to dokładnie ci, którzy nie podpisali się pod listem o jego odwołanie. – Wojewoda, jeśli już, to powinien zacytować stanowiska osób, które są podpisane pod listem, a nie tych, które się nie podpisały, bo one niejako wykluczyły się z całej dyskusji – uważa Dariusz Ejchart, starosta sulęciński, jeden z sygnatariuszy pisma. – Tym listem chcieliśmy zwrócić uwagę kogoś, kto jest przełożonym Jabłońskiego, że urząd wojewody nie powinien być wykorzystywany do wewnętrznych wojen w województwie – dodaje w rozmowie z Wprost.pl.
O tym, że pomiędzy urzędem wojewódzkim a starostwami dochodzi do konfliktów powiedział nam również jeden ze starostów, z którym kontakt zasugerował nam sam wojewoda. – Często dochodziło do kłótni pomiędzy starostami a urzędem wojewódzkim – mówił w rozmowie z Wprost.pl jeden ze starostów. – Dlatego musimy na ten temat rozmawiać. Ta sprawa zostanie poruszona na najbliższym konwencie starostów 16 stycznia, w którym również weźmie udziałem wojewoda – dodał.
Negując informacje opublikowane przez nas w tekście „Bunt w Platformie. Czy Tusk obroni swojego wojewodę?”, Jabłoński wyciągnął argument, że list do premiera nie jest oficjalnym stanowiskiem Konwentu Starostów, w związku z czym nie powinien być brany pod uwagę. Jednak pomimo, że pod listem podpisało się nie 12, a 8 starostów, to już cały konwent uznał za konieczne „osobiste odniesienie się wojewody do sygnalizowanych przez powiaty problemów”.
„Jestem otwarty na rozmowy” – napisał do nas Jabłoński, odnosząc się do treści artykułu na portalu Wprost.pl. Jednak kiedy zwróciliśmy się do niego z prośbą o rozmowę telefoniczną, okazało się, że wojewoda rozmawiać nie chce. – Mój przełożony w pełni utożsamia się z oświadczeniem, które państwu wysłaliśmy. Jeżeli treści tam zawarte państwu nie wystarczą, prosimy o przesłanie dodatkowych pytań drogą mailową – odprawił nas rzecznik Paweł Siminiak.
Z oświadczenia, jakie wysłał nam Jabłoński wynika, że „nigdy nie dotarły do niego sygnały o niezadowoleniu starostów”. – To nie prawda. W zasadzie od początku nie układała nam się ta współpraca – mówi jeden ze starostów, który podpisał się pod pismem.
Na poparcie swojej tezy Jabłoński przytacza nam listy w swojej obronie podpisane przez trzech starostów i sugeruje nam kontakt z nimi. Przypadkowo, są to dokładnie ci, którzy nie podpisali się pod listem o jego odwołanie. – Wojewoda, jeśli już, to powinien zacytować stanowiska osób, które są podpisane pod listem, a nie tych, które się nie podpisały, bo one niejako wykluczyły się z całej dyskusji – uważa Dariusz Ejchart, starosta sulęciński, jeden z sygnatariuszy pisma. – Tym listem chcieliśmy zwrócić uwagę kogoś, kto jest przełożonym Jabłońskiego, że urząd wojewody nie powinien być wykorzystywany do wewnętrznych wojen w województwie – dodaje w rozmowie z Wprost.pl.
O tym, że pomiędzy urzędem wojewódzkim a starostwami dochodzi do konfliktów powiedział nam również jeden ze starostów, z którym kontakt zasugerował nam sam wojewoda. – Często dochodziło do kłótni pomiędzy starostami a urzędem wojewódzkim – mówił w rozmowie z Wprost.pl jeden ze starostów. – Dlatego musimy na ten temat rozmawiać. Ta sprawa zostanie poruszona na najbliższym konwencie starostów 16 stycznia, w którym również weźmie udziałem wojewoda – dodał.
Negując informacje opublikowane przez nas w tekście „Bunt w Platformie. Czy Tusk obroni swojego wojewodę?”, Jabłoński wyciągnął argument, że list do premiera nie jest oficjalnym stanowiskiem Konwentu Starostów, w związku z czym nie powinien być brany pod uwagę. Jednak pomimo, że pod listem podpisało się nie 12, a 8 starostów, to już cały konwent uznał za konieczne „osobiste odniesienie się wojewody do sygnalizowanych przez powiaty problemów”.
„Jestem otwarty na rozmowy” – napisał do nas Jabłoński, odnosząc się do treści artykułu na portalu Wprost.pl. Jednak kiedy zwróciliśmy się do niego z prośbą o rozmowę telefoniczną, okazało się, że wojewoda rozmawiać nie chce. – Mój przełożony w pełni utożsamia się z oświadczeniem, które państwu wysłaliśmy. Jeżeli treści tam zawarte państwu nie wystarczą, prosimy o przesłanie dodatkowych pytań drogą mailową – odprawił nas rzecznik Paweł Siminiak.