Anna-Maria Żukowska, rzeczniczka mazowieckiego SLD, na jednym z komisariatów chciała zgłosić usiłowanie gwałtu. Od policjantki najpierw usłyszała, żeby "przyszła jutro" a potem, że to może wcale nie była próba gwałtu tylko "natręctwo", bo przecież "wie pani, jacy są mężczyźni".
Godzina 22:00. Żukowska udaje się na posterunek policji z postanowieniem złożenia zawiadomienia o próbie gwałtu. Przy okienku w komisariacie zastaje policjanta i policjantkę. Gdy wyjawia w jakiej sprawie przychodzi (usiłowanie gwałtu sprzed tygodnia) słyszy, żeby przyszła jutro. Nie chce jutro. Chce dziś. Funkcjonariuszka prosi więc by opowiedziała co się stało.
Żukowska w holu komisariatu, przy automacie do kawy i okienku dla interesantów opowiada o prawdopodobnie najtrudniejszej ze spraw, jaka do tej pory ją dotknęła. – Policjanci ze sceptycyzmem wysłuchują mojej opowieści. Pytają, czy mam jakieś dowody. Mam. Podaję je przez okienko. Uczucie zimna narasta. Policjanci uznają, że im się nie wydaje, że to był gwałt, skoro nie doszło do penetracji – relacjonuje swoje przeżycia Żukowska na blogu w portalu lewica24.pl.
Małżeństwo za gwałt?
Po ponad pół godzinie kobieta trafia wreszcie do oficera dyżurnego, który teraz musi całą sytuację usłyszeć jeszcze raz by… zdecydować, czy przyjąć zawiadomienie. Oficer-kobieta znowu próbuje przeforsować swoją teorię o "natręctwie” mężczyzn i tym, że może wcale żadnego usiłowania gwałtu nie było. W tym czasie dowiaduje się również, że "podobno 1/3 kobiet zgłaszających zgwałcenie robi to po to, żeby coś uzyskać”. Na przykład "wymusić zawarcie małżeństwa”.
Po jakimś czasie tłumaczenia jeszcze raz wszystkiego od nowa Żukowska trafia wreszcie do pokoju przesłuchań, by znów zacząć opowiadać to samo - już po raz trzeci tej nocy. W czasie składania zeznań do pokoju przesłuchań wpada technik- mężczyzna. – Pan od majtek – rzuca policjantka. Gdy już Żukowska podpisuje protokół zdania odzieży słyszy od oficer – dyżurnej, że ta "spodziewała się białych majtek i czarnych rajstop”.
- W sumie wszystko trwało pięć godzin. Z komisariatu wyszłam o 3 nad ranem – relacjonuje w rozmowie z Wprost.pl Żukowska. Kobieta całą sytuację zgłosiła przełożonym funkcjonariuszy. – W takich wypadkach należy złożyć skargę, jest cała droga służbowa, którą trzeba przejść. W samej policji znajduje się wydział kontroli i to on bada później złożone skargi – mówi.
- Nic nie wiem o takim zdarzeniu więc trudno jest mi je komentować - mówi Wprost.pl Krzysztof Hajdas, zastępca rzecznika KGP.
Statystyki: co roku 30 tys. ofiar gwałtów
Według policyjnych statystyk co roku w Polsce do gwałtów dochodzi od 1800 do 2300 razy. Z kolei ze statystyk Niebieskiej Linii wynika, że rocznie ofiarą gwałtu pada 30 tys. polskich kobiet. Ale - jak alarmują eksperci i znawcy tematu - ta liczba może być nawet dwa razy większa, bo wiele ofiar zwyczajnie wstydzi zgłosić się na policję. Dodatkowym czynnikiem, który wyzwala w kobietach niechęć do takiego zawiadomienia jest to, że stają się one ofiarami swoich najbliższych. Aż 80 proc. wszystkich sprawców gwałtów jest wcześniej znanych kobiecie.
O tym, że w Polsce trudno jest zgłosić zawiadomienie o gwałcie informują co jakiś czas organizacje kobiece. Kobiety mogą zniechęcać dodatkowo procedury jakie muszą przejść by złożyć takie zawiadomienie. Centrum Praw Kobiet alarmuje, że w trakcie prowadzonego śledztwa to na kobiecie ciąży obowiązek udowodnienia, iż to nie ona sprowokowała gwałciciela. Kobiety muszą odpowiadać na pytania dotyczące ich wcześniejszego życia seksualnego - muszą udowodnić, że przed całym zdarzeniem dobrze się prowadziły.
Od jakiegoś czasu politycy zapowiadają zmiany w prawie. Faktem jest, że w Polsce gwałciciele mogą liczyć na łagodne traktowanie. Dla porównania - średnia długość kary za gwałt w USA wynosi 10 lat więzienia, w Wielkiej Brytanii 7 lat, a w Polsce jedynie 3 lata.
W lipcu klub Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry złożył projekt nowelizacji kodeksu karnego zaostrzający kary za gwałt. Solidarna Polska chce, by gwałt był klasyfikowany jako zbrodnia - a nie jak do tej pory jako występek i aby minimalna kara za gwałt wynosiła 3 lata (obecnie – 2 lata). Dodatkowo w przypadku gwałtu, zdaniem Solidarnej Polski, należy znieść warunkowe zawieszenie kary za gwałt. W przypadkach najbardziej brutalnych gwałtów - zdaniem polityków - kara powinna wynosić nawet 25 lat więzienia. A za gwałt na dziecku, członku rodziny czy przy gwałcie zbiorowym kara powinna wynosić co najmniej pięć lat pozbawienia wolności.
Projekt Solidarnej Polski prawdopodobnie nie zostanie przyjęty, ponieważ nie ma poparcia innych partii. Swój projekt złożył również klub Platformy Obywatelskiej. Posłowie PO chcą aby gwałt był ścigany z urzędu a nie jak do tej pory – na wniosek. Zmiany mają dotyczyć również przesłuchiwania ofiary – ma się odbywać to tylko raz i przy udziale prokuratora. Nie wiadomo jednak kiedy i czy projekt PO zostanie przyjęty przez Sejm.
Żukowska w holu komisariatu, przy automacie do kawy i okienku dla interesantów opowiada o prawdopodobnie najtrudniejszej ze spraw, jaka do tej pory ją dotknęła. – Policjanci ze sceptycyzmem wysłuchują mojej opowieści. Pytają, czy mam jakieś dowody. Mam. Podaję je przez okienko. Uczucie zimna narasta. Policjanci uznają, że im się nie wydaje, że to był gwałt, skoro nie doszło do penetracji – relacjonuje swoje przeżycia Żukowska na blogu w portalu lewica24.pl.
Małżeństwo za gwałt?
Po ponad pół godzinie kobieta trafia wreszcie do oficera dyżurnego, który teraz musi całą sytuację usłyszeć jeszcze raz by… zdecydować, czy przyjąć zawiadomienie. Oficer-kobieta znowu próbuje przeforsować swoją teorię o "natręctwie” mężczyzn i tym, że może wcale żadnego usiłowania gwałtu nie było. W tym czasie dowiaduje się również, że "podobno 1/3 kobiet zgłaszających zgwałcenie robi to po to, żeby coś uzyskać”. Na przykład "wymusić zawarcie małżeństwa”.
Po jakimś czasie tłumaczenia jeszcze raz wszystkiego od nowa Żukowska trafia wreszcie do pokoju przesłuchań, by znów zacząć opowiadać to samo - już po raz trzeci tej nocy. W czasie składania zeznań do pokoju przesłuchań wpada technik- mężczyzna. – Pan od majtek – rzuca policjantka. Gdy już Żukowska podpisuje protokół zdania odzieży słyszy od oficer – dyżurnej, że ta "spodziewała się białych majtek i czarnych rajstop”.
- W sumie wszystko trwało pięć godzin. Z komisariatu wyszłam o 3 nad ranem – relacjonuje w rozmowie z Wprost.pl Żukowska. Kobieta całą sytuację zgłosiła przełożonym funkcjonariuszy. – W takich wypadkach należy złożyć skargę, jest cała droga służbowa, którą trzeba przejść. W samej policji znajduje się wydział kontroli i to on bada później złożone skargi – mówi.
- Nic nie wiem o takim zdarzeniu więc trudno jest mi je komentować - mówi Wprost.pl Krzysztof Hajdas, zastępca rzecznika KGP.
Statystyki: co roku 30 tys. ofiar gwałtów
Według policyjnych statystyk co roku w Polsce do gwałtów dochodzi od 1800 do 2300 razy. Z kolei ze statystyk Niebieskiej Linii wynika, że rocznie ofiarą gwałtu pada 30 tys. polskich kobiet. Ale - jak alarmują eksperci i znawcy tematu - ta liczba może być nawet dwa razy większa, bo wiele ofiar zwyczajnie wstydzi zgłosić się na policję. Dodatkowym czynnikiem, który wyzwala w kobietach niechęć do takiego zawiadomienia jest to, że stają się one ofiarami swoich najbliższych. Aż 80 proc. wszystkich sprawców gwałtów jest wcześniej znanych kobiecie.
O tym, że w Polsce trudno jest zgłosić zawiadomienie o gwałcie informują co jakiś czas organizacje kobiece. Kobiety mogą zniechęcać dodatkowo procedury jakie muszą przejść by złożyć takie zawiadomienie. Centrum Praw Kobiet alarmuje, że w trakcie prowadzonego śledztwa to na kobiecie ciąży obowiązek udowodnienia, iż to nie ona sprowokowała gwałciciela. Kobiety muszą odpowiadać na pytania dotyczące ich wcześniejszego życia seksualnego - muszą udowodnić, że przed całym zdarzeniem dobrze się prowadziły.
Od jakiegoś czasu politycy zapowiadają zmiany w prawie. Faktem jest, że w Polsce gwałciciele mogą liczyć na łagodne traktowanie. Dla porównania - średnia długość kary za gwałt w USA wynosi 10 lat więzienia, w Wielkiej Brytanii 7 lat, a w Polsce jedynie 3 lata.
W lipcu klub Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry złożył projekt nowelizacji kodeksu karnego zaostrzający kary za gwałt. Solidarna Polska chce, by gwałt był klasyfikowany jako zbrodnia - a nie jak do tej pory jako występek i aby minimalna kara za gwałt wynosiła 3 lata (obecnie – 2 lata). Dodatkowo w przypadku gwałtu, zdaniem Solidarnej Polski, należy znieść warunkowe zawieszenie kary za gwałt. W przypadkach najbardziej brutalnych gwałtów - zdaniem polityków - kara powinna wynosić nawet 25 lat więzienia. A za gwałt na dziecku, członku rodziny czy przy gwałcie zbiorowym kara powinna wynosić co najmniej pięć lat pozbawienia wolności.
Projekt Solidarnej Polski prawdopodobnie nie zostanie przyjęty, ponieważ nie ma poparcia innych partii. Swój projekt złożył również klub Platformy Obywatelskiej. Posłowie PO chcą aby gwałt był ścigany z urzędu a nie jak do tej pory – na wniosek. Zmiany mają dotyczyć również przesłuchiwania ofiary – ma się odbywać to tylko raz i przy udziale prokuratora. Nie wiadomo jednak kiedy i czy projekt PO zostanie przyjęty przez Sejm.