Majewski: Staruch wolny. I dobrze

Majewski: Staruch wolny. I dobrze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Majewski (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Sposób prowadzenia śledztwa w sprawie Piotra S. i przetrzymywanie go w areszcie izolacyjnym to była farsa. Dobrze, że nadszedł jej koniec.
Piotr S., ps. Staruch, odpowiedzialny za doping i oprawy Legii Warszawa wyjdzie na wolność, jeśli do 12 lutego wpłacone zostanie 80 tysięcy poręczenia majątkowego. Kwota pokaźna, ale jestem pewien, że zostanie zebrana – środowisko kibicowskie jest lojalne i od dawna kibice Legii mówią między sobą o zrzutce „na Starucha”, jeśli sąd zgodziłby się na wyznaczenie poręczenia. Dziś się zgodził.

To dobrze, że S.wyjdzie i będzie mógł odpowiadać przed sądem z wolnej stopy. Myślę, że przed sądem sprawa S. skończy się kompromitacją, klęską prokuratury i być może również odszkodowaniem za długotrwałe przetrzymywanie w areszcie. 

Dlaczego tak sądzę? We wrześniu wraz z Pawłem Reszką opisywaliśmy, co dokładnie śledczy zebrali na S.. I okazało się, że zebrali tyle co kot napłakał. A dokładnie mało konkretne, w wielu miejscach nietrzymające się kupy, zeznania świadka koronnego Marka H., pseudonim Hanior. Ten karany wcześniej odsiadkami handlarz narkotyków z warszawskiej Woli zeznał, że przeprowadzał ze S. narkotykowe transakcje. Hanior opowiedział śledczym, że Staruch kupił od niego kilogram amfetaminy. Miało do tego dojść w nieustalonych dniach maja 2010 roku. Ta otwarta formuła „nieustalonych dni” utrudnia S. obronę. Sama transakcja na stacji benzynowej w nieustalonych dniach maja 2010 roku wyglądała dość dziwnie. S. miał podjechać toyotą corollą ( nie miał takiego samochodu). Co ciekawe, Hanior opowiedział, że wcale nie przekazał Staruchowi amfetaminy i nie wziął od niego pieniędzy. Panowie mieli ustalić, że za godzinę w to samo miejsce podjedzie Rafał S., pseudonim Hrabia i przekaże Staruchowi narkotyki, a ten zapłaci za nie 7 tysięcy złotych. Krótko mówiąc, świadkiem przekazywania narkotyków i pieniędzy koronny nie był. W mieszkaniu, na ubraniach, w aucie S. nie znaleziono śladów narkotyków. Co ciekawe, nikt nie szukał Rafała S., hrabiego, który bezpośrednio miał przeprowadzać transakcję ze S.. A aktach sprawy nie ma zeznań tego byłego kulturysty i zawodnika futbolu amerykańskiego!

Niekonkretne zeznania wystarczyły, żeby zamknąć S. na długie miesiące do aresztu. I to nie zwykłego, ale izolacyjnego. Taki osadzony nie może stykać się z innymi osadzonymi – oprócz dwóch, z którymi siedzi. Gdy wychodzi z celi, musi przejść przez pusty korytarz. Kiedy wraca rozbierają go do naga i przeszukują. I tak 8 miesięcy.

Późną jesienią prokuratorzy dorzucili Staruchowi kolejne zarzuty. Po zatrzymaniu w maju, policjanci w jego mieszkaniu znaleźli dwa dowody osobiste. Ich posiadanie stało się podstawą do kolejnych zarzutów. Dość absurdalnych. S.był wśród kibiców Legii jak „biuro rzeczy znalezionych”. Jeśli ktoś na stadionie albo wyjeździe coś zgubił najczęściej rzeczy te trafiały do S.. Ten odsyłał je do właścicieli, jeśli udało się ich ustalić. Tych dwóch dowodów wysłać nie zdążył. Zresztą ich właściciele przyznali, że zgubili je na meczach i nikt, posługując się tymi dokumentami, nie próbował popełnić przestępstwa.

Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego w sprawie dowodów znalezionych wiosną na zarzuty czeka się do późnej jesieni? To miała być dokładka, jeśli poprzednie zarzuty narkotykowe miałyby się sypać?

Nad sprawą S. ciąży polityka. Staruch był autorem słynnej przyśpiewki „Donald matole twój rząd obalą kibole”. Pozostawał jednym z liderów akcji kibicowskich wymierzonych w rząd. Część polityków, dziennikarzy, kibiców i rodzina S. uważa, że siedział w areszcie, bo tak chciał Tusk i że była to zemsta premiera na chłopaku, który napsuł mu krwi i obśmiał szefa rządu. Nie wiem, jak było. Mnie ta cała historia wygląda bardziej na chęć przypodobania się władzy przez śledczych. Jakby panowie prokuratorzy wyczuwali, skąd wieje wiatr i jak trzeba się do niego ustawić, by skorzystać w przyszłości. W krótkiej historii III RP już nieraz tak było.

Wiem, że mnóstwo osób S. nie lubi i życzy mu, jak najgorzej. Mają do tego prawo. S. jest postacią kontrowersyjną. Tylko, że tu nie chodzi o niego, lecz o standardy. To samo pisałbym, gdyby przetrzymywano w areszcie izolacyjnym alterglobalistę albo imigranta. Nie można godzić się z tym, że na podstawie miałkich zeznań jednego przestępcy przetrzymuje się ludzi po 8 miesięcy w aresztach izolacyjnych. To nie są standardy, na które powinniśmy się godzić.

Michał Majewski i Paweł Reszka pisali o sprawie Starucha w tekście "Osadzony nr 1".

Zobacz także rozmowę Michała Majewskiego i Pawła Reszki z Sylwestrem Latkowskim na temat sprawy Starucha.