Po ponad 20 latach kapitalizmu i prawie dziesięciu latach w Unii doczekaliśmy się polskich marek, które potrafią pokonać wielkie zagraniczne koncerny. Oto prawdziwy cud nad Wisłą.
Kiedy kilka tygodni temu na biurko Wiesława Włodarskiego, prezesa FoodCare, trafił najnowszy raport firmy badawczej Nielsen, biznesmen miał ochotę wskoczyć na blat i odtańczyć taniec zwycięstwa. Analitycy rynku spożywczego stwierdzili, że wymyślony przez Włodarskiego napój energetyczny Black w ciągu półtora roku zdobył pierwsze miejsce na polskim rynku. Przy okazji zdeklasował markę światowego lidera – Red Bull.
– To trochę jak amerykański sen – mówi Włodarski, wspominając, jak w 2002 r. podczas podróży w interesach do Austrii zatrzymał się na stacji benzynowej pod Wiedniem. Rozejrzał się po półkach. Obok red bulla stało mnóstwo puszek innych napojów energetycznych. Pomyślał wtedy: jak to się dzieje, że u nas Red Bull nie ma żadnej konkurencji?
Idąc tropem zwierzęcych skojarzeń, ustalił strategię marketingową. – Kto mógłby pokonać byka? Tylko tygrys – opowiada.
W 2007 r. jego napój Tiger promowany przez boksera Dariusza Michalczewskiego podbił polski rynek. Wkrótce potem drogi biznesmena i sportowca się rozeszły. Włodarski postanowił spróbować jeszcze raz. W miejsce „Tigera” Michalczewskiego wynajął większą gwiazdę boksu, Mike’a Tysona, i choć niewielu wierzyło w powodzenie wypromowania nowej marki, Black ma dziś 19 proc. rynku. – To Red Bull musi bronić swoich pozycji w Polsce – dodaje z satysfakcją biznesmen.
Trudno się dziwić radości. Przedsiębiorca z Zabierzowa w Małopolsce zagrał na nosie samemu Dietrichowi Mateschitzowi, właścicielowi Red Bulla, najbogatszemu Austriakowi, którego majątek szacowany jest na 4 mld dolarów. Jakim cudem?
Można się czepiać, że Włodarski zarzucił sklepy produktem o cenie dwukrotnie niższej od konkurenta albo że Polska to z perspektywy austriackiego bogacza tylko jeden, i to nie najważniejszy rynek.
Włodarski ripostuje: – Walka tylko ceną nie ma dziś sensu. Red Bull był, jest i pewnie zawsze będzie najdroższy. Konsumenci sięgają po niego trochę z przyzwyczajenia. My daliśmy Polakom markę kojarzącą się z sukcesem. Kampania reklamowa Black z udziałem Mike’a Tysona zgromadziła dwa razy większą widownię niż kampania Red Bulla w tym samym czasie – tłumaczy swój sukces przedsiębiorca.
Cały tekst Tomasza Molgi i Szymona Krawca o międzynarodowych sukcesach polskich przedsiębiorców można znaleźć w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowszy numer "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.
– To trochę jak amerykański sen – mówi Włodarski, wspominając, jak w 2002 r. podczas podróży w interesach do Austrii zatrzymał się na stacji benzynowej pod Wiedniem. Rozejrzał się po półkach. Obok red bulla stało mnóstwo puszek innych napojów energetycznych. Pomyślał wtedy: jak to się dzieje, że u nas Red Bull nie ma żadnej konkurencji?
Idąc tropem zwierzęcych skojarzeń, ustalił strategię marketingową. – Kto mógłby pokonać byka? Tylko tygrys – opowiada.
W 2007 r. jego napój Tiger promowany przez boksera Dariusza Michalczewskiego podbił polski rynek. Wkrótce potem drogi biznesmena i sportowca się rozeszły. Włodarski postanowił spróbować jeszcze raz. W miejsce „Tigera” Michalczewskiego wynajął większą gwiazdę boksu, Mike’a Tysona, i choć niewielu wierzyło w powodzenie wypromowania nowej marki, Black ma dziś 19 proc. rynku. – To Red Bull musi bronić swoich pozycji w Polsce – dodaje z satysfakcją biznesmen.
Trudno się dziwić radości. Przedsiębiorca z Zabierzowa w Małopolsce zagrał na nosie samemu Dietrichowi Mateschitzowi, właścicielowi Red Bulla, najbogatszemu Austriakowi, którego majątek szacowany jest na 4 mld dolarów. Jakim cudem?
Można się czepiać, że Włodarski zarzucił sklepy produktem o cenie dwukrotnie niższej od konkurenta albo że Polska to z perspektywy austriackiego bogacza tylko jeden, i to nie najważniejszy rynek.
Włodarski ripostuje: – Walka tylko ceną nie ma dziś sensu. Red Bull był, jest i pewnie zawsze będzie najdroższy. Konsumenci sięgają po niego trochę z przyzwyczajenia. My daliśmy Polakom markę kojarzącą się z sukcesem. Kampania reklamowa Black z udziałem Mike’a Tysona zgromadziła dwa razy większą widownię niż kampania Red Bulla w tym samym czasie – tłumaczy swój sukces przedsiębiorca.
Cały tekst Tomasza Molgi i Szymona Krawca o międzynarodowych sukcesach polskich przedsiębiorców można znaleźć w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowszy numer "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.