"Gwiezdne Wojny" mają nowego reżysera – jest nim J.J. Abrams, symbol nowoczesnej popkultury w kinie i telewizji.
Trudno wyobrazić sobie lepszy wybór. Abrams jest bowiem świetnym popkulturowym kombinatorem - twórcą, który świetnie potrafi z istniejących już elementów filmowych stworzyć coś świeżego. Pierwszym wielkim sukcesem w jego biografii był "Armageddon" (1998) z Brucem Willisem, którego był współscenarzystą. A tytułem po którym świat naprawdę zapamiętał jego nazwisko, był serial "Zagubieni" (2004), w którym w świetnych proporcjach wymieszał najróżniejsze klasyczne motywy (od "Robinsona Crusoe" przez rozmaite teorie spiskowe po podróże w czasie) i stworzył wzór nowoczesnego serialu telewizyjnego.
W kinie produkuje, czasem jednocześnie reżyserując, obrazy, które w rewelacyjny sposób odnawiają kultowe marki i gatunki. Tak było z filmami o wielkich potworach ("Projekt: Monster"), czy kinem nowej przygody w klimacie klasycznych obrazów Spielberga z lat 80. ("Super 8"). Tchnął świeży oddech w serię "Mission: Impossible" i odnowił jedną z najsłynniejszych franszyz popkulturowych w USA, "Star Trek". Jego film z 2009 r. (druga część "W ciemność: Star Trek" wchodzi do kin za kilka miesięcy) odbijając się od potężnego dotychczasowego dziedzictwa tej marki (dziesięć filmów kinowych, blisko trzydzieści sezonów seriali telewizyjnych) wyprowadza opowieść o statku kosmicznym Enterprice na zupełnie nowe tereny. Dokładnie tego samego potrzebują "Gwiezdne Wojny".
Czy Abrams zmieni coś w postrzeganiu "Star Wars"? O nowym scenariuszu niczego jeszcze nie wiadomo, ale już dziś pewne jest, że to jedna z najbardziej oczekiwanych premier 2015 roku.
Więcej o tym, co buduje kultowość tej marki kinowej i dlaczego Abrams jest dla niej idealnym reżyserem – w najnowszym numerze "Wprost" pisze Kamil Śmiałkowski.
Od niedzielnego wieczoru tygodnik "Wprost" jest już dostępny w formie e-wydania.
Najnowszy numer "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.
W kinie produkuje, czasem jednocześnie reżyserując, obrazy, które w rewelacyjny sposób odnawiają kultowe marki i gatunki. Tak było z filmami o wielkich potworach ("Projekt: Monster"), czy kinem nowej przygody w klimacie klasycznych obrazów Spielberga z lat 80. ("Super 8"). Tchnął świeży oddech w serię "Mission: Impossible" i odnowił jedną z najsłynniejszych franszyz popkulturowych w USA, "Star Trek". Jego film z 2009 r. (druga część "W ciemność: Star Trek" wchodzi do kin za kilka miesięcy) odbijając się od potężnego dotychczasowego dziedzictwa tej marki (dziesięć filmów kinowych, blisko trzydzieści sezonów seriali telewizyjnych) wyprowadza opowieść o statku kosmicznym Enterprice na zupełnie nowe tereny. Dokładnie tego samego potrzebują "Gwiezdne Wojny".
Czy Abrams zmieni coś w postrzeganiu "Star Wars"? O nowym scenariuszu niczego jeszcze nie wiadomo, ale już dziś pewne jest, że to jedna z najbardziej oczekiwanych premier 2015 roku.
Więcej o tym, co buduje kultowość tej marki kinowej i dlaczego Abrams jest dla niej idealnym reżyserem – w najnowszym numerze "Wprost" pisze Kamil Śmiałkowski.
Od niedzielnego wieczoru tygodnik "Wprost" jest już dostępny w formie e-wydania.
Najnowszy numer "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.