Raport o stanie polskiego Hip-hopu. Część druga

Raport o stanie polskiego Hip-hopu. Część druga

Dodano:   /  Zmieniono: 
Raport o stanie polskiego Hip-hopu. Część pierwsza (fot.sxc.hu) 
"Jeżeli można wziąć za coś dwa razy więcej pieniędzy i się swojego kolegę oszuka, no to niektórzy ludzie decydują się na takie rzeczy. Jak to się mówi, okazja czyni rapera”. Ta wypowiedź Sidneya Polaka o Pezecie wywołała burzę wśród fanów muzyki, dzieląc ich na zwolenników perkusisty T.Love i warszawskiego rapera. Słowa to niewątpliwie mocne – czy jednak naprawdę każda okazja czyni rapera?
Zestawienie ZPAV za rok 2012 wskazuje, że aż 12 płyt wykonawców hiphopowych pokryło się złotem. Na liście Olis najlepiej sprzedających się albumów co tydzień w pierwszej dwudziestce mniej więcej jedną czwartą stanowią krążki polskich raperów. Jak widać, jest co dzielić z hiphopowego tortu. Kto jest największym beneficjentem rynku? Tu niezmiennie rządzą trzydziestoparolatki. W ankiecie przeprowadzonej przez najpopularniejszy polski portal hiphopowy na najlepszą płytę 2012 r. zwyciężył projekt Tabasko, którego twarzą jest O.S.T.R., drugie miejsce zajęła płyta weteranów ze Slums Attack. Złotem pokryła się płyta „Radio Pezet”, a platyną producencki krążek Donatana, na którym wśród gości przeważa „stara gwardia”. Wśród najlepiej sprzedających się płyt znalazły się też wznowienia klasyków z 2000 r. – „Świateł miasta” Grammatika i „Kinematografii” Paktofoniki. Poza „Radiem Pezet” płyty te wydały niezależne wytwórnie.

Obraz się dopełni, jeśli do tego dodamy szaleństwo w kinach na seansach „Jesteś Bogiem”. Raperzy, którzy zaczęli dekadę i więcej temu, trzymają się mocno i nic nie zapowiada, by mieli odpuścić. Sytuację tę najlepiej podsumowuje Tede, który na swoim nowym singlu rapuje: „Marzysz, żeby być mainstream, a na razie to giniesz w szumie miejskim, spadaj! Świeży raperzy chcieliby tu być, więc jebią do bitu pitu-pitu, z zeszytu mi tu klepią. Ręce się do kwitu lepią im. Jestem złym z mainstream…”.

Hip-hop w Polsce nie jest żyłą złota, pozwala jednak godnie żyć. Nie jest też mainstreamowy. Trudno sobie wyobrazić, by polski odpowiednik Jaya Z został zaproszony wraz z żoną na zaprzysiężenie prezydenta RP, a ta zaśpiewała "Mazurka Dąbrowskiego”. Polski hip-hop pozostał niezależny – i to jest jego największa wartość.

Więcej o polskim Hip-hopie można przeczytaćnajnowszym numerze tygodnika „Wprost”, który od niedzielnego wieczoru jest dostępny w formie e-wydania

Najnowszy numer "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.