Biedroń: Brudziński powinien być izolowany medialnie

Biedroń: Brudziński powinien być izolowany medialnie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Joachim Brudziński i Robert Biedroń (fot. Wprost, Jacek Herok/Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- Osoby homoseksualne często są ofiarami przemocy i fizycznej i psychicznej i poseł Brudziński, który dziś z taką łatwością mówi o "nieszczęściu" jakim jest homoseksualizm musi zdawać sobie sprawę, że do tej przemocy przykłada rękę – mówi w rozmowie z Amelią Panuszko z Wprost Robert Biedroń, poseł Ruchu Palikota.
Amelia Panuszko: Joachim Brudziński powiedział dziś w Radiu Zet, że gdyby jego dziecko okazało się homoseksualistą to on "nie wywieszałby zdjęć i nie ogłaszałby tego całemu światu". W jego odczuciu byłoby to "nieszczęściem".

Robert Biedroń: Nieszczęściem to są takie słowa. W zasadzie powinniśmy spuścić na nie zasłonę milczenia. Ja nie wiem, czy poseł Brudziński ma dzieci…

Ma, dwie córki.

Współczuję jego córkom. To jest przede wszystkim nieszczęście dla tych dziewczynek, że mają tak nietolerancyjnego, pełnego nienawiści i niezrozumienia ojca. Co by się stało jakby się okazało, że jedna z jego córek jest lesbijką? Mówiłby jej to, co dziś powiedział publicznie?

Już powiedział: nie wywieszałby zdjęć i nie ogłaszałby tego całemu światu.

Bycie osobą homoseksualną w Polsce jest niezwykle trudne. Jak pokazują badania, osoby homoseksualne - jeśli już się ujawniają - to robią to wśród najbliższych, głównie rodziców.  I ujawniając się oczekują od tych rodziców akceptacji i szacunku. Kiedy słyszą takie słowa, jak posła Brudzińskiego, to dzieje się coś strasznego: najbliższa im osoba, którą kochają i która jest dla nich najważniejsza na świecie, ich odrzuca. Trzeba by było być naprawdę okrutnym rodzicem i nienawidzić swojego dziecka, żeby myśleć o nim tak, jak myśli Joachim Brudziński.

Po takich słowach osoby homoseksualne mogą zostać zniechęcone do ujawnienia swej orientacji?

Oczywiście. Najnowsze badania Kampanii Przeciw Homofobii pokazują, że ponad 60 proc. homoseksualistów myślało o samobójstwie między innymi dlatego, że nie było rozumianych przez swoich rodziców, czyli przez najbliższe im osoby. Kiedy więc osoba publiczna wypowiada takie słowa musi brać za nie odpowiedzialność i mieć świadomość, że po części do tych rozgrywających się gdzieś w zaciszu tragedii przykłada rękę.

To mam jeszcze jeden cytat. Brudziński: "Jeżeli dziecko jest wychowywane w oparciu o pewien kanon wartości to szansa, że będzie homoseksualistą, jest mniejsza".

Przede wszystkim chciałbym, żeby poseł Brudziński mówił o jakimś kanonie naukowym. Apeluję: pani pośle, niech pan trochę poczyta. Wystarczy otworzyć encyklopedię czy książkę do biologii by się z niej dowiedzieć, że homoseksualność nie jest cechą nabytą tylko wrodzoną. Nie da się wychować dziecka na osobę homoseksualną albo heteroseksualną. Jest to ignorancja. Najgorsze jednak w tym jest to, że za tę ignorancję nie zapłaci Brudziński, który żyje w wypasionym świecie sejmowych kuluarów, bywa na salonach. Zapłacą za to przeciętni rodzice gejów i lesbijek, którzy dostaną kolejny stereotyp, kolejną mowę nienawiści. To jest nieodpowiedzialne. Brudziński powinien być za to otoczony jakąś infamią mentalną i medialną.

Poseł Brudziński zapewne o tym wie, bo jest osobą wykształconą ale jego elektorat takie słowa traktuje zapewne jako prawdę objawioną.

To jeszcze gorzej, bo to jest cynizm, coś ohydnego. Tym bardziej powinniśmy takie osoby izolować medialnie. Prawa homoseksualistów nie są kwestią neutralną społecznie. Poseł Brudziński mówiąc, to, co powiedział uprawia szkodnictwo polityczne. Przecież jego słowa mogą trafić do kogoś, kto być może nie będzie umiał sobie z nimi poradzić i może się to skończyć ogromną tragedią. Osoby homoseksualne często są ofiarami przemocy i fizycznej i psychicznej, i poseł Brudziński musi zdawać sobie sprawę, że takimi słowami przykłada do tego rękę. Nie rozumiem, jak poseł Brudziński może uprawiać taką najbardziej ohydną formę polityki – kosztem człowieka i jego godności.