Maszyna do nagrywania

Maszyna do nagrywania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zespół Depeche Mode w komplecie (fot. Guibbaud Christophe / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Pochodzimy z analogowej epoki. Żeby pojechać w trasę, musimy stworzyć płytę – mówi Andy Fletcher z Depeche Mode przed premierą albumu „Delta Machine”.
Niepozorny z zewnątrz, klasycznie elegancki w środku Hotel de Rome w centrum Berlina, blisko Bramy Brandenburskiej, to ulubione miejsce spotkań muzyków. W tym hotelu Jack White prosił mnie o wysłanie na adres jego Third Man Records do Nashville „some pierogi and kielbasa”. Teraz zespół Depeche Mode chwali się tu najnowszą płytą przed europejskimi dziennikarzami. Album „Delta Machine” non stop gra w poczekalni, gdzie litry kawy, owoce i ciastka mają przygotować na rozmowę, według wielu, z „największym zespołem świata”. Od czasu do czasu któryś z muzyków przemyka korytarzem, przechodząc z sali do sali. Dave Gahan, jak zawsze w asyście ochroniarza i asystentki – w ciemnogranatowym garniturze i białej koszuli. Martin Gore – narzekając, że w jego pokoju wciąż dzwoni telefon. I Andy Fletcher – w ulubionych czarnych lakierkach i eleganckim swetrze. To z nim będę rozmawiać. Czekając na tę rozmowę, słyszę plotkę, że znany z temperamentu Gahan wyrzucił za drzwi dziennikarza, który o umówionej godzinie, nie zważając na to, że Dave jest już gotowy, wyszedł na chwilę zadzwonić. Nowa płyta w tle, powtarzająca się uparcie, stanowi surrealistyczną, choć właściwą ścieżkę dźwiękową tej sceny. Wreszcie siadam naprzeciw Fletchera. „Hello again”, słyszę i przypominam sobie naszą niedawną rozmowę w Paryżu, kiedy Depeche Mode ogłaszali światową trasę koncertową, z występem w Polsce. Ich nowy album nie miał wtedy jeszcze tytułu.

Piotr Metz: Trudna była praca nad tą płytą?

Andy Fletcher: Zdumiewająco łatwa. Najtrudniejszy zwykle dla nas proces wyboru utworów i zaaranżowania ich do studyjnej rejestracji poszedł szybko jak nigdy. Wciąż jestem tym trochę zdziwiony. Już się tak bardzo i często nie kłócimy jak kiedyś – ani o generalną koncepcję, ani o drobiazgi. Zestarzeliśmy się (śmiech).

„Delta Machine” to w pewnym sensie podsumowanie waszej kariery. Płyta nawiązuje stylistycznie do poprzednich. Taki był plan?

Nie, nigdy nie mamy na początku sprecyzowanego planu. Martin i Dave chcieli osiągnąć korzenne, bluesowe brzmienie, ale tak naprawdę wszystko rodziło się w studiu, w czasie nagrań. Niektóre utwory kompletnie się zmieniły w stosunku do pierwszych nagrań.

Czy to, że Dave Gahan zaczął pisać piosenki na płyty zespołu, było ważnym elementem, scalającym was, zapobiegającym rozpadowi grupy?

Na pewno pomogło to Dave’owi uzyskać większą pewność siebie, także na scenie. Wcześniej śpiewał cudze teksty, interpretacja swoich to kompletnie nowa sytuacja. Teraz wydaje nam się to normalne, aż dziwne, że kiedyś tak nie było.

Cały wywiad z Andy Fletcherem można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy numer "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .