Uśmiech Schetyny i Rostowskiego kosztował ponad 10 tys. złotych - wyliczył Wprost. Tymczasem przeciętnego Kowalskiego stać jedynie na wyrwanie bolącego zęba.
Jeśli dobrze się przyjrzeć zdjęciom Jacka Rostowskiego i Grzegorza Schetyny sprzed kilku lat zobaczymy, że ich uśmiechnięte oblicza "zdobią" powykrzywiane i nieregularne zęby. Ostatnio jednak politycy wyładnieli. Grzegorz Schetyna uśmiechając się prezentuje równe rządy białych zębów. Podobnie Jacek Rostowski, minister finansów, który jeszcze niedawno wyraźnie wstydził się i zaciskał usta w grymasie, dziś uśmiecha się na luzie pokazując piękne białe zęby.
Dziennikarze "Wprost" poprosili eksperta stomatologi i implantologii o wycenę kosztów takiej metamorfozy politycznych uśmiechów. Dr Piotr Wujec z łódzkiej firmy Endodental nie wiedząc, że chodzi o polityków (obejrzał na zdjęciu jedynie zbliżenie uśmiechu), oszacował, iż każdy z polityków zainwestował w szeregi licówek bądź koron. O uśmiechu Schetyny dr Wujec powiedział, że musiał on kosztować polityka od 8 do 13,6 tys. zł, w przypadku Jacka Rostowskiego wycena jest jeszcze wyższa - od 12,6 do 21 tys. złotych.
W najnowszym wydaniu „Wprost” opisujemy rynek usług stomatologicznych, który w ciągu ostatnich 10 lat stał się całkiem prywatną gałęzią medycy. Na leczenie uzębienia Polaków NFZ wydaje 1,8 mld złotych rocznie, gdy tymczasem pacjenci dokładają z własnego portfela około 10 miliardów złotych.
Większość Polaków deklaruje że do najbliższego dentysty ma zaledwie półgodziny drogi. Paradoksalnie jesteśmy jednak jednym z najgorzej uzębionych narodów w Unii Europejskiej - wynika badania opinii Eurobarometr. W Polsce zdrowe i własne zęby ma tylko 28 proc. społeczeństwa, podczas gdy średnia w Unii Europejskiej wynosi 41 proc. Dlaczego wypadamy w tej rywalizacji tak kiepsko?
Zdaniem Andrzeja Duliana, prezesa Izby Gospodarczej Techników Dentystycznych, kiepskie uzębienie Polaków to efekt wysokich kosztów leczenia. – Do dentysty nie chodzimy, bo jest po prostu za drogo – mówi prof. Dulian. Zamiast więc co pół roku zjawiać się na kontrolach, na dentystycznym fotelu lądujemy dopiero wtedy, kiedy ból paraliżuje nam całą jamę ustną. A wtedy albo wydamy grube pieniądze na bolesne leczenie kanałowe, albo powyrywamy spróchniałe węgielki i zainwestujemy w sztuczną szczękę. W obydwu przypadkach na pewno zaciśniemy zęby ze złości, bo piękny uśmiech w Polsce bardzo drogo kosztuje.
Więcej na ten temat można przeczytać w artykule Krzysztofa Kwiatkowskiego w najnowszym numerze „Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy numer tygodnika "Wprost" jest również dostępny na Facebooku .
Dziennikarze "Wprost" poprosili eksperta stomatologi i implantologii o wycenę kosztów takiej metamorfozy politycznych uśmiechów. Dr Piotr Wujec z łódzkiej firmy Endodental nie wiedząc, że chodzi o polityków (obejrzał na zdjęciu jedynie zbliżenie uśmiechu), oszacował, iż każdy z polityków zainwestował w szeregi licówek bądź koron. O uśmiechu Schetyny dr Wujec powiedział, że musiał on kosztować polityka od 8 do 13,6 tys. zł, w przypadku Jacka Rostowskiego wycena jest jeszcze wyższa - od 12,6 do 21 tys. złotych.
W najnowszym wydaniu „Wprost” opisujemy rynek usług stomatologicznych, który w ciągu ostatnich 10 lat stał się całkiem prywatną gałęzią medycy. Na leczenie uzębienia Polaków NFZ wydaje 1,8 mld złotych rocznie, gdy tymczasem pacjenci dokładają z własnego portfela około 10 miliardów złotych.
Większość Polaków deklaruje że do najbliższego dentysty ma zaledwie półgodziny drogi. Paradoksalnie jesteśmy jednak jednym z najgorzej uzębionych narodów w Unii Europejskiej - wynika badania opinii Eurobarometr. W Polsce zdrowe i własne zęby ma tylko 28 proc. społeczeństwa, podczas gdy średnia w Unii Europejskiej wynosi 41 proc. Dlaczego wypadamy w tej rywalizacji tak kiepsko?
Zdaniem Andrzeja Duliana, prezesa Izby Gospodarczej Techników Dentystycznych, kiepskie uzębienie Polaków to efekt wysokich kosztów leczenia. – Do dentysty nie chodzimy, bo jest po prostu za drogo – mówi prof. Dulian. Zamiast więc co pół roku zjawiać się na kontrolach, na dentystycznym fotelu lądujemy dopiero wtedy, kiedy ból paraliżuje nam całą jamę ustną. A wtedy albo wydamy grube pieniądze na bolesne leczenie kanałowe, albo powyrywamy spróchniałe węgielki i zainwestujemy w sztuczną szczękę. W obydwu przypadkach na pewno zaciśniemy zęby ze złości, bo piękny uśmiech w Polsce bardzo drogo kosztuje.
Więcej na ten temat można przeczytać w artykule Krzysztofa Kwiatkowskiego w najnowszym numerze „Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy numer tygodnika "Wprost" jest również dostępny na Facebooku .