Może to się w głowie dzieje, a nie w ciele?
Myślę, że i tu. Seksualność jest w psychice. Nie da się tych sfer, szczególnie u kobiety, oddzielić.
Pani rozmawia z pacjentami, używając sformułowań orgazm pochwowy i stymulacja łechtaczki?
Rozmawiam z ludźmi również o seksie. I nie chcę mówić: te sprawy, okolica intymna, te części ciała. Łechtaczka, piersi, penis – to są części naszego ciała.
Pacjentka żona mówi do męża o orgazmie pochwowym? To jest pani celem?
Moim celem jest, by partnerzy odnaleźli przyjemność w bliskości psychicznej i fizycznej. Odchodzi się od tego, by każda para uprawiała seks trzy razy w tygodniu, bo wytycznych nie ma.
Pani mówi o związkach, a co kobietami, które nie mają stałych partnerów?
Niech robią to, na co mają ochotę. Niech kochają i szanują siebie, nie zmuszają się do niczego, bo tak wypada ze względu na wychowanie, oczekiwania mężczyzny albo z tego powodu, że jest rewolucja seksualna. Orgazm nie jest obowiązkowy za każdym razem!
Pani jest rewolucjonistką?
Spaliliby mnie na stosie w średniowieczu. Trzeba siebie kochać, szanować. To jest najważniejsze.
Róbta, co chceta?
Tak, ale równowaga jest potrzebna. Więcej przyjemności z seksu będziemy mieć, kiedy będzie mu towarzyszyć głębsza relacja. Co nie znaczy, że seks z osobą, w której nie jesteśmy zakochani, nie sprawi nam przyjemności. Seks może się zacząć wtedy, kiedy on smyra mnie palcem po kolanie, a ja mam dreszcze. Albo dzwonię do partnera i mówię mu rzeczy podniecające. I wybiegam z pracy w obłędzie. Do niego…
Zrobiła tak pani?
Mówię to dla przykładu. Dbam o to, żeby w moim seksie było cały czas fajnie i ciekawie.
Czyli jest pani żywym przykładem?
Niedosłownie. Każdy jest po troszkę inny. Jestem wiarygodna dzięki filozofii, którą propaguję: żyć jak najpełniej. To moja dewiza, która dotyczy zarówno seksualności, rozwoju zawodowego, wszystkiego. Dla mnie przyjemność to sport, jedzenie i seks. Dla innych medytacja. Psycholog musi żyć w zgodzie z sobą i ze światem.
Mówią o pani: najbardziej seksowna psycholog w tym kraju.
I wspaniale. Dziesięć lat temu byłabym poirytowana tym, że ktoś zwraca uwagę na to, jak wyglądam, a nie na to, co wiem. Lubię siebie, więc nie mam z tym problemu.
Jest pani przykładem wyzwolenia seksualnego?
Jestem świadoma potrzeb, mam odwagę czerpać przyjemność ze swojej fizyczności, lubię seks i jestem asertywna w tym obszarze – jeśli tak rozumieć wyzwolenie, to jestem wyzwolona. Jestem w związku monogamicznym, choć twierdzę, że człowiek jest monogamiczny okresowo. Nie mam dzieci ani męża, bo małżeństwo nie jest dla mnie wartością, tylko instytucją. Wartością jest miłość.
Artykuł ukazał się w ostatnim numerze „Wprost" (17/2013) , który jest dostępny w formie e-wydania .
Tygodnik "Wprost" jest również dostępny na Facebooku .