Ma własną wyspę, kilka odrzutowców i statek długości boiska do piłki nożnej. Larry Ellison jest najlepiej zarabiającym prezesem w Stanach Zjednoczonych, chociaż jego podstawowa pensja od lat wynosi symbolicznego dolara.
Prywatny wodospad, marina dla jachtów i japońska sauna. Z okien widok na jezioro Tahoe i kalifornijską część gór Sierra Nevada. Rezydencja przypomina drewniany pałac na wodzie, ale właśnie traci lokatora. Jej właściciel wystawia luksusową posiadłość na sprzedaż, bo po drugiej stronie jeziora kończy budowę podobnego domu, do którego ma zamiar przenieść się jeszcze w tym roku.
Larry Ellison oprócz tego, że jest właścicielem Oracle - drugiej po Microsofcie, największej firmy komputerowej w Stanach, jest też najlepiej zarabiającym prezesem w USA, a najprawdopodobniej i na całym świecie. Z najnowszego sprawozdania finansowego firmy wynika, że tylko w zeszłym roku Ellison zgarnął aż 96 mln dolarów. Mając taką sumę w kieszeni, biznesmen może nie tylko kolekcjonować nieruchomości. (Ma już własne ogrody w japońskim Kyoto, prywatną rezydencję prominentnej rodziny Astorów, a nawet własną wyspę na Hawajach.) Może też zrezygnować z pobierania regularnego wynagrodzenia. Zadawala go jeden dolar pensji wpływającej co miesiąc na konto. I tak jako większościowy udziałowiec Oracle z tytułu procentu od akcji, nagród i dodatków miesięcznie dostaje 8 mln dolarów.
Na właściciela, który nie wyciska swojej firmy do ostatniego grosza lepiej spoglądają potencjalni inwestorzy. Ale Ellison kusi ich nie tylko wizerunkiem skromnego prezesa. Jest przede wszystkim informatycznym gigantem, który trzyma w garści setki milionów ludzi, codziennie korzystających z bankomatów, telefonów komórkowych albo rezerwujących bilety lotnicze. Nie mogliby tego robić bez specjalistycznego oprogramowania i aplikacji, które Ellison zaczął tworzyć jeszcze, jako młody chłopak, pracując dla agentów CIA.
Sylwetka najlepiej opłacanego szefa na świecie w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”, który od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .
Larry Ellison oprócz tego, że jest właścicielem Oracle - drugiej po Microsofcie, największej firmy komputerowej w Stanach, jest też najlepiej zarabiającym prezesem w USA, a najprawdopodobniej i na całym świecie. Z najnowszego sprawozdania finansowego firmy wynika, że tylko w zeszłym roku Ellison zgarnął aż 96 mln dolarów. Mając taką sumę w kieszeni, biznesmen może nie tylko kolekcjonować nieruchomości. (Ma już własne ogrody w japońskim Kyoto, prywatną rezydencję prominentnej rodziny Astorów, a nawet własną wyspę na Hawajach.) Może też zrezygnować z pobierania regularnego wynagrodzenia. Zadawala go jeden dolar pensji wpływającej co miesiąc na konto. I tak jako większościowy udziałowiec Oracle z tytułu procentu od akcji, nagród i dodatków miesięcznie dostaje 8 mln dolarów.
Na właściciela, który nie wyciska swojej firmy do ostatniego grosza lepiej spoglądają potencjalni inwestorzy. Ale Ellison kusi ich nie tylko wizerunkiem skromnego prezesa. Jest przede wszystkim informatycznym gigantem, który trzyma w garści setki milionów ludzi, codziennie korzystających z bankomatów, telefonów komórkowych albo rezerwujących bilety lotnicze. Nie mogliby tego robić bez specjalistycznego oprogramowania i aplikacji, które Ellison zaczął tworzyć jeszcze, jako młody chłopak, pracując dla agentów CIA.
Sylwetka najlepiej opłacanego szefa na świecie w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”, który od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .