Czy wstrząsnął panią minister Nowak a to przyjmowaniem zaproszeń na bardzo drogie, ale bezpłatne aperitify, a to wymianą luksusowych zegarków?
Julia Pitera: To są zawsze przypadki, które sprawiają mi poważną przykrość. Bo nie należy kreować nieostrych sytuacji, które na dokładkę powodują, że całe środowisko polityczne musi się z tego tłumaczyć.
Nie wiem, czy tu mamy do czynienia z nieostrą sytuacją...
To się okaże.
Urzędnik mający zegarki w cenie dobrego samochodu i niewpisujący ich w rejestr korzyści majątkowych albo w oświadczenie majątkowe pokazuje, że pani nauki o walce z korupcją z poprzedniej kadencji – jako pełnomocniczki rządu – poszły w las.
Mam nadzieję, że to był jednostkowy przypadek. Nauka w las nie poszła. Można by tak powiedzieć wtedy, gdyby to były przypadki częste i nagminne. I mam nadzieję, że ten przypadek będzie wyjaśniony.
Wyobraźmy sobie, że to się dzieje w poprzedniej kadencji i pani jest pełnomocnikiem rządu do tych właśnie spraw. Dowiaduje się pani, że minister rządu chodzi na horrendalnie drogie aperitify, za które nie płaci, nosi drogie zegarki, których pochodzenia nie ujawnia, a zapytany o to tłumaczy się trochę jak małe dziecko. Działałaby pani wtedy?
Tak, i skierowałabym do ministra prośbę o szczegółowe wyjaśnienia. I w zależności od tych wyjaśnień podjęłabym działania, przejrzałabym oświadczenia majątkowe i inne dokumenty ze sfery jawnej. W razie wątpliwości podjęłabym dalsze działania.
W tej kadencji pani urzędu nie ma i działa inny mechanizm. Premier Tusk odbył rozmowę w cztery oczy z ulubionym naszym bohaterem, wymieniającym się z kolegami zegarkami, i uznał, że tenże się dokładnie wytłumaczył. To pani nie oburza, tym bardziej że to pani partyjny kolega jest tym premierem?
Tyle na tym etapie można zrobić, dlatego że teraz CBA musi zweryfikować informacje, więc z całą pewnością kontrola oświadczeń majątkowych w takim przypadku być musi.Nie paliło się do tego, z tego, co wiem… Dopiero po usilnym pytaniu ze strony naszej redakcji rozpoczęto coś, co się nazywa postępowaniem przedsprawdzającym. Szczerze mówiąc, nie słyszałem dotąd o takiej formule w działaniu służb.
W nazewnictwo procedur służbowych nie wchodźmy. Panie redaktorze, ja zawsze mówię: wiara w to, że jakiemukolwiek zachowaniu funkcjonariusza publicznego, któremu towarzyszy podejrzenie nieprawidłowości, da się ukręcić głowę, jest iluzoryczna. Ona nigdy nie zostanie usunięta, zamieciona, bo to jest niemożliwe, od tego jest opozycja, od tego są dziennikarze, zawsze ujrzy światło dzienne.
Afera hazardowa skończyła się odpowiedzialnością polityczną i personalną, a karną nie.
Bo nic więcej nie dało się udowodnić, a ja akurat o aferze hazardowej po przeprowadzonych pod moim kierunkiem szczegółowych kontrolach naprawdę wiem wszystko. A skoro są jeszcze tak zwane konsekwencje polityczne, to uważam, że niezależnie od tego, jaka jest prawda, należy jak najszybciej i jak najdogłębniej wyjaśnić wszystko. Bo skutki mogą być dużo gorsze, jak się wyjaśnianie odsuwa w czasie. Trzeba to robić natychmiast.
Bo jeśli się chroni na przykład ministra o coś podejrzewanego, to może upaść rząd?
Może i nieraz tak już bywało.
Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .