Rola życia w reklamie
Najwięcej wpada do portfeli znanych, którzy zainteresowali sobą reklamodawców. Królem gaż w tegorocznych reklamówkach z pewnością będzie piłkarz Robert Lewandowski. Tylko w zeszłym roku zarobił ponad 4 mln zł za kontrakty z Gilette i Coca-Colą. Mimo znakomitego sezonu w Borussi Dortmund niewiele więcej zarobił na boisku (1,75 mln euro kontraktu plus premie). Jednak po tym, gdy w półfinale Ligi Mistrzów strzelił cztery bramki Realowi Madryt, nie trzeba będzie długo czekać na to, gdy jego potencjałem reklamowym zainteresują się firmy na całym świecie, a „Lewy” najpewniej stanie się na lata najlepiej opłacaną polską gwiazdą. Już dziś w branży reklamowej wiadomo, że jeśli na wynagrodzenie za spot dla piłkarza nie ma przynajmniej 2 mln zł, jego menedżer nawet nie usiądzie do rozmów.Z rodzimych gwiazd show-biznesu kroku może mu dotrzymać chyba tylko Kuba Wojewódzki. Według branżowych plotek za ostatni kontrakt z Play dostał 2 mln zł. Jeszcze więcej zarobił Szymon Majewski (3,4 mln za kampanie dla PKO), ale też sporo więcej musiał się przy niej narobić. W sumie nakręci dla banku ponad 40 krótkich spotów reklamowych. I tak nie ma prawa narzekać – kontrakt podpisał w idealnym momencie.
Chwilę później stracił pracę w TVN, jego popularność zaczęła ostro pikować i raczej w przyszłości nie będzie miał szans znowu zgarnąć milionowej gaży. Do grona milionerów można jeszcze dopisać Edytę Górniak (900 tys. zł za reklamy ING i 1 mln za reklamę kosmetyków), Dodę (prawie milion złotych za spoty dla sieci Mediaexpert) i Marka Kondrata, który od 13 lat za reklamowanie ING dostaje ok. miliona złotych rocznie.
Mając w budżecie kilkaset tysięcy złotych na honorarium dla gwiazdy, reklamodawcy mogą w nich przebierać, jak chcą. Najbardziej rozchwytywani są aktorzy, którzy załapali się na wieloodcinkowe seriale dające dużą popularność. Małgorzata Socha grająca w „Na Wspólnej” i „Przyjaciółkach” jakiś czas temu za reklamowanie dezodorantów zgarnęła ok. 450 tys. zł, a ostatnio za podobne pieniądze reklamuje sieć komórkową. Tyle samo dostał od Play Czesław Mozil, a niewiele mniej Maciej Stuhr, Magdalena Różczka i (ok. 300 tys. zł). Za kampanię Cyfry+ Borys Szyc zgarnął ponad 500 tys. zł, a Marta Żmuda Trzebiatowska za dwuletni kontrakt z firmą produkującą kosmetyki do włosów dostała 750 tys. Kasia Zielińska za reklamę lodów – 400 tys. Gwiazdy często są wybierane tak, żeby pasować do wizerunku marki. Pewnie dlatego Magda Gessler pokazująca fatalne praktyki restauratorów w swoim telewizyjnym show mogła liczyć na pół miliona za zostanie twarzą środka na trawienie.
Trudno się dziwić firmom, które nawet w czasach kryzysu sięgają głęboko do portfela. Wierzą, że celebryta to połowa udanej kampanii. Jak wynika z badań domu mediowego Zenith Optimedia Group, aż 83 proc. widzów pamięta właśnie takie, w których występowała gwiazda telewizji, muzyki lub kina. Tyle że do dobrze płatnej reklamy załapać się znacznie trudniej niż do któregoś z seriali. Firmy wolą korzystać ze znanych i sprawdzonych w reklamie (Małgorzata Socha wystąpiła w ostatnich latach w kilkunastu różnych kampaniach), chociaż jak pokazują badania, to nieskuteczne. Według sondażu Rubikom Strategy Consultants Polacy mają problem z przypisaniem celebryty do produktu, który reklamuje. Najbardziej eksploatowane gwiazdy reklamowe, jak Małysz, Doda, Hubert Urbański czy Joanna Brodzik, są rozpoznawane przez większość klientów, ale w wielu przypadkach tylko co trzeci ankietowany potrafił trafnie wskazać, jaką markę reklamują.
Cały artykuł ukazał się w nr 20/2013 "Wprost", który jest dostępny w formie e-wydania .
"Wprost" jest także dostępny na Facebooku .