– Nie ukrywajmy, gdy trafił do zespołu prawników smoleńskich, nie miał żadnego doświadczenia. Robił to, co robiłoby 90 proc. adwokatów na jego miejscu, a Rogalski od samego początku był ideowo zaangażowany w sprawę – mówi jeden z posłów PiS.
Szybko się jednak uczył. Ewa Błasik zawdzięcza mu ofensywę w sprawie obrony honoru męża, generała Błasika, którego raport MAK oskarżał, że był pod wpływem alkoholu. A Magdalena Merta rozgłos, jaki zrobił w sprawie zaginionej już w Polsce obrączki męża. Skutecznie w tej sprawie nękał prokuraturę.
W 2011 r. liderzy PiS Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro wytoczyli proces reżyserowi Kazimierzowi Kutzowi, który oskarżył ich o zamordowanie niewinnej Barbary Blidy. Tę prestiżową sprawę powierzyli do prowadzenia właśnie młodemu prawnikowi Bartoszowi Kownackiemu. Kilka miesięcy później dostał propozycję startu w wyborach. Miał do wyboru Podkarpacie albo województwo bydgosko-toruńskie. Wybór był prosty – na Podkarpaciu nie miał szans, bo tam nie głosują na spadochroniarzy z Warszawy, a w Bydgoszczy atutem była jego smoleńska rozpoznawalność. Startował z trzeciego miejsca na liście. Murem stanęli za nim Radio Maryja, „Nasz Dziennik” i Zbigniew Ziobro, który pojechał wesprzeć mało znanego kandydata. Mówił na spotkaniach, że gdyby przejeżdżał przez Bydgoszcz w dniu wyborów, na pewno by zagłosował na Bartosza Kownackiego, bo to solidny człowiek. – Mecenas Kownacki nigdy nie dał ciała – mówił Ziobro.
Jednak po kilku miesiącach zmienił zdanie i powtarzał już znajomym, że się zawiódł na mecenasie. W Bydgoszczy faworytką prezesa była Magdalena Żuraw, zwana aniołkiem Kaczyńskiego, a akcja wspierania Kownackiego bardzo ją osłabiała. Ziobro więc stawiał sprawę jasno. Mówił, że za poparcie i pomoc oczekuje tego samego, gdy prezes będzie próbował go usunąć po wyborach z partii. – Po wyborach był roztrzęsiony i przerażony. Przyszedł do nas, gdy go postawiliśmy pod ścianą – mówi jeden z posłów Solidarnej Polski. Jedyną osobą, z którą Kownacki poważnie rozmawiał o odejściu z PiS, był Jan Olszewski. Olszewski mówi, że to wielki błąd.– Dałem słowo Zbyszkowi, że go nie zostawię – zakomunikował.
Cały tekst Cezarego Łazarewicza w najnowszym numerze "Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .