Rogalska: Po co nam piersi?

Rogalska: Po co nam piersi?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marzena Rogalska (fot. Aleksander Majdanski / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
Po decyzji Angeliny Jolie o poddaniu się mastektomii świat oszalał. Wszyscy mówią o jednym. O piersiach. O tym, dlaczego to ważna dyskusja, pisze Marzena Rogalska.

Angelina Jolie postanowiła usunąć piersi, bo dowiedziała się, że ryzyko zachorowania na raka jest u niej niebezpiecznie wysokie. Jej matka przegrała walkę z nowotworem w wieku 56 lat. Angelina nie chciała czekać, aż choroba rozwinie się także u niej. Jolie sama opowiedziała o swojej operacji, a chwilę po tym, jak informacja ukazała się w „New York Timesie”, podały ją internet i telewizje na całym świecie. To, co zrobiła Angelina, wywołało lawinę komentarzy. Różnych. Od pełnych podziwu wyrazów wsparcia po miażdżącą krytykę i oskarżenia o lans i gwiazdorskie kaprysy. Skąd tak wielki odzew? Dlaczego piersi wzbudzają takie emocje?

To część ciała, która zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn wywołuje nieustannie emocje na poziomie fizycznym i metaforycznym. W starożytności były symbolem troski i obfitości natury, do dzisiaj są metaforą dawania i przyjmowania. Bez kobiecych piersi nikt nie znałby potęgi bezpieczeństwa matczynego utulenia.

Najsłynniejsze akty na przestrzeni wieków pokazujące piękno kobiecych piersi i ciała to dzieła artystów takich jak Botticelli, Rubens, Goya, Modigliani, Rousseau, Podkowiński, Dali czy Łempicka. Emocje wokół biustu w sposób piękny i zarazem prosty pokazane są w „Pułkowniku Kwiatkowskim”, filmie Kazimierza Kutza, w którym za każdym razem na widok nagich piersi Renaty Dancewicz główny bohater płacze ze wzruszenia. – Kiedyś irytowały mnie pytania o te sceny z filmu i o takie instrumentalne traktowanie mojego biustu, chociaż nie mam do niego nabożnego stosunku – mówi aktorka. – Jeżeli rozbieraną scenę w filmie uznaję za zasadną, to po prostu to robię, bo taki jest mój zawód. Ale publiczne pokazywanie nagości nie jest miłe. Być może dlatego, że w Polsce wywołuje to wciąż niezdrową ekscytację. W jednym z moich programów dopytywałam o tę ekscytację (mniej lub bardziej zdrową) znanych mężczyzn, żeby się dowiedzieć od jednego z nich (Marcina Prokopa), że piękny biust to taki, który przypomina pyszczek małego szczeniaczka i ma sutki jak lekko zadarte noski, a od drugiego usłyszeć (Szymona Majewskiego), że piersi pieszczotliwie nazywa Grześkami i jest rozkochany w kształcie okrąglutkim i rozmiarze mieszczącym się w męskiej dłoni. Jak widać, nie brakowało w tych zwierzeniach poczucia humoru i kreatywności, a poziom zaangażowania był taki wysoki, że przypomniały mi się słowa amerykańskiego doktora Normana Shealy’ego: – Freud się mylił. Nigdy nie spotkałem kobiety, która zazdrościłaby penisa, ale z całą pewnością widziałem wielu mężczyzn, którzy zazdrościli piersi.

Piersi oprócz swej życiodajnej siły to atrybut piękna, a idąc za Desmondem Morrisem („Magia ciała”), przede wszystkim symbol kobiecej tożsamości, autor podkreśla bowiem, że ich półkulisty kształt nawet wówczas, gdy nie wytwarzają mleka, ma związek z manifestowaniem płci, a nie z rodzicielskim karmieniem. Sugeruje także, że wytworzenie się kobiecych piersi miało na celu zwrócenie uwagi mężczyzn na górną część ciała i zachęcenie ludzi do uprawiania seksu twarzą w twarz. Zatem według Morrisa błędne jest myślenie, że zmysłowy pociąg do piersi świadczy o infantylizmie mężczyzn.

Cały tekst Marzeny Rogalskiej można przeczytać w  najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .