Joanna Mucha w rozmowie z Magdaleną Rigamonti zapewnia, że w pracy nie płacze; żałuje, że pojawiała się na okładkach kolorowych pism i nie chce odpowiedzieć na pytanie czy lubi się z premierem. - Myślę, że tego typu informacje o relacjach powinni pozostać między ministrami i panem premierem - przekonuje.
Magdal ena Rigamonti: Ma pani jakiegoś superwizora, psychologa, coacha jakiegoś, który trzyma panią w pionie, mówi, że jest pani silna, najlepsza, wspaniała?
Miała być pani wizytówką tego rządu, jasnym punktem, gwiazdą nawet, a stało się inaczej, a nawet wręcz odwrotnie.
U nas wciąż silny jest stereotyp kobiety nieznającej się na sporcie. A jeśli ktoś chce mnie oceniać po tym, jak wyglądam, po tym, czy jestem w ciąży, czy nie, a nie po mojej pracy, to nic na to nie poradzę.
Przecież nikt pani nie zmuszał do tego, by pozować na okładkach w kolorowych pismach, w przebraniach, stylizacjach, makijażach.
To był błąd, ale już się wydarzył. Sama jestem sobie winna. Czasami się zastanawiam nad zmianą płci. Żart oczywiście. Wie pani, nie umiem się chwalić.
(...)
Pani się lubi z premierem?
To nie na miejscu pytanie. Nie naciągnie mnie pani na taką rozmowę. Myślę, że tego typu informacje o relacjach powinni pozostać między ministrami i panem premierem.
(...)
Co pani będzie robić po odejściu z rządu?
Jestem posłem, więc jeśli pan premier podejmie taką decyzję, to wrócę do pracy parlamentarnej.
Janusz Palikot do pani jeszcze dzwoni?
Nie, nie ma chyba mojego numeru telefonu. Zmieniłam numer.
Cały wywiad z minister sportu Joanną Muchą można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .
Joanna Mucha: Przez ostatnie miesiące zamieniłam się w słup soli. I nie mam psychologa, coacha czy superwizora. Nigdy mi się nie zdarzyło płakać z powodu pracy.
Miała być pani wizytówką tego rządu, jasnym punktem, gwiazdą nawet, a stało się inaczej, a nawet wręcz odwrotnie.
U nas wciąż silny jest stereotyp kobiety nieznającej się na sporcie. A jeśli ktoś chce mnie oceniać po tym, jak wyglądam, po tym, czy jestem w ciąży, czy nie, a nie po mojej pracy, to nic na to nie poradzę.
Przecież nikt pani nie zmuszał do tego, by pozować na okładkach w kolorowych pismach, w przebraniach, stylizacjach, makijażach.
To był błąd, ale już się wydarzył. Sama jestem sobie winna. Czasami się zastanawiam nad zmianą płci. Żart oczywiście. Wie pani, nie umiem się chwalić.
(...)
Pani się lubi z premierem?
To nie na miejscu pytanie. Nie naciągnie mnie pani na taką rozmowę. Myślę, że tego typu informacje o relacjach powinni pozostać między ministrami i panem premierem.
(...)
Co pani będzie robić po odejściu z rządu?
Jestem posłem, więc jeśli pan premier podejmie taką decyzję, to wrócę do pracy parlamentarnej.
Może pani myśli o wyborach prezydenckich?
Przypomniała mi się rozmowa z moim synkiem, chyba w 2005 r. Stasiek miał dziewięć lat. Zapytałam go wtedy, czy prezydentem mogłaby być kobieta, a on na to, że tak, bo wtedy ulice byłyby czyste, kosze opróżnione. Kobiety są właśnie po to, żeby poprawiać świat.
Startuje pani?
Nie.
(...)Janusz Palikot do pani jeszcze dzwoni?
Nie, nie ma chyba mojego numeru telefonu. Zmieniłam numer.
Cały wywiad z minister sportu Joanną Muchą można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .