- Nigdy nie złamałem dyscypliny partyjnej, ale w przypadku uboju rytualnego będę głosował inaczej – mówi w rozmowie z „Wprost” Andrzej Halicki. Poseł PO twierdzi, że wiele osób w partii zachowa się tak samo, ale polityka w tym przypadku nie ma żadnego znaczenia.
Wprost: Marszałek Sejmu Ewa Kopacz zapowiedziała, że złamie dyscyplinę partyjną w sprawie uboju rytualnego. Rządowy projekt upadnie?
Andrzej Halicki: Posiedzenie klubu Platformy dopiero przed nami. Mam nadzieję, że przewodniczący zaproponuje zniesienie dyscypliny partyjnej. Powinno być to głosowanie związane z przekonaniem posłów. Podtrzymanie dyscypliny byłoby błędem.
Nawet 50 posłów może się wyłamać, jak pisała w „Gazecie Wyborczej” Ewa Siedlecka?
Nie chcę liczyć. Wiem, że bardzo wiele osób podziela argumenty ekonomiczne.
Jakie?
Nie ma ani bankructw, ani upadku rynku. Paradoksalnie doszło do wzrostu eksportu. Nie neguję kwestii ogłuszania zwierzęcia w trakcie uboju. To jest zresztą praktyką przy produkcji mięsa, np. w Turcji. Ale żyjemy w świecie cywilizowanym. Normy powinniśmy kształtować w oparciu o naszą ludzką wrażliwość. Świat ma być lepszy, a nie gorszy. Nie chcę żyć w kraju, w którym cofamy się do praktyk, które nie licują z ludzką wrażliwością i humanitaryzmem.
Piątkowe głosowanie nie będzie komentowane jako rozłam? Porażka nie nadwyręży znowu autorytetu Donalda Tuska?
Polityka nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia, bo to kwestia pewnej wrażliwości. Argumenty z uzasadnienia do ustawy są nieprawdziwe, bo sam zakaz jest europejską normą. Można ewentualnie o odstępstwie od niego. Nie można jednak całkowicie likwidować zakazu, tylko dlatego, że uzasadnienie powołuje się na wolność praktyk religijnych.
Nie zmieni pan zdania, jeżeli premier na posiedzeniu klubu będzie przekonywać posłów do głosowania „za” projektem?
Moje stanowisko jest jednoznaczne. Nigdy nie byłem niesubordynowanym posłem, nie złamałem dyscypliny partyjnej, ale w tym wypadku będę głosował inaczej.
Podda się pan karze?
Oczywiście. Mam nadzieję, że będzie łatwa.
Andrzej Halicki: Posiedzenie klubu Platformy dopiero przed nami. Mam nadzieję, że przewodniczący zaproponuje zniesienie dyscypliny partyjnej. Powinno być to głosowanie związane z przekonaniem posłów. Podtrzymanie dyscypliny byłoby błędem.
Nawet 50 posłów może się wyłamać, jak pisała w „Gazecie Wyborczej” Ewa Siedlecka?
Nie chcę liczyć. Wiem, że bardzo wiele osób podziela argumenty ekonomiczne.
Jakie?
Nie ma ani bankructw, ani upadku rynku. Paradoksalnie doszło do wzrostu eksportu. Nie neguję kwestii ogłuszania zwierzęcia w trakcie uboju. To jest zresztą praktyką przy produkcji mięsa, np. w Turcji. Ale żyjemy w świecie cywilizowanym. Normy powinniśmy kształtować w oparciu o naszą ludzką wrażliwość. Świat ma być lepszy, a nie gorszy. Nie chcę żyć w kraju, w którym cofamy się do praktyk, które nie licują z ludzką wrażliwością i humanitaryzmem.
Piątkowe głosowanie nie będzie komentowane jako rozłam? Porażka nie nadwyręży znowu autorytetu Donalda Tuska?
Polityka nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia, bo to kwestia pewnej wrażliwości. Argumenty z uzasadnienia do ustawy są nieprawdziwe, bo sam zakaz jest europejską normą. Można ewentualnie o odstępstwie od niego. Nie można jednak całkowicie likwidować zakazu, tylko dlatego, że uzasadnienie powołuje się na wolność praktyk religijnych.
Nie zmieni pan zdania, jeżeli premier na posiedzeniu klubu będzie przekonywać posłów do głosowania „za” projektem?
Moje stanowisko jest jednoznaczne. Nigdy nie byłem niesubordynowanym posłem, nie złamałem dyscypliny partyjnej, ale w tym wypadku będę głosował inaczej.
Podda się pan karze?
Oczywiście. Mam nadzieję, że będzie łatwa.