- Chyba jednak wystąpię z wnioskiem o usunięcie Jarosława Gowina z partii – powiedział w telewizji TVN24 Andrzej Biernat. Parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej zdystansował się w ten sposób od apelu premiera, by w związku z zakończeniem wewnętrznej kampanii w partii nie występować z takim wnioskiem.
Od razu pojawiły się wątpliwości: Biernat, jak mówi, jest w grupie najwierniejszych ludzi Donalda Tuska. Czy podważałaby osobistą prośbę premiera, do tego wygłoszoną publicznie? Wśród posłów PO panuje przekonanie, że Gowin szkodzi partii i ciągnie ją na dno. Może więc premier chce pozbyć się byłego ministra sprawiedliwości nie brudząc sobie rąk?
Czy jednak Gowin to najpoważniejszy problem Platformy? Wraz z Jackiem Żalkiem i Johnem Godsonem nie jest w stanie zablokować żadnej ustawy w Sejmie. Nie ma realnej siły politycznej. Jego propozycje odważnych reform brzmią choć romantyczne, to trochę irracjonalnie. Premier Tusk w niedawnym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" dał do zrozumienia, że w jego przekonaniu spadki notowań rządu i partii zaczęły się po podwyższeniu wieku emerytalnego. Wniosek jest prosty: nigdy więcej nie pójdę na żadne reformy.
Problem w tym, że oznacza to polityczną stagnację. Politykę Tuska w najprostszy sposób można opisać jako "więcej tego samego". Interesuje go wyłącznie teraźniejszość. Taka taktyka przez kilka lat dała mu władzę, jakiej nie miał żaden polityk po 1989 roku. Teraz, jak się wydaje, Tusk potrzebuje cudu. Nie widać żadnego nowego pomysłu na wyjście do przodu. Zapowiadana od miesięcy rekonstrukcja rządu, by przyniosła oczekiwany efekt, musiałaby objąć kogoś pokroju Jacka Rostowskiego. Jednak po niedawnej wpadce jednego z tygodników nawet dymisja ministra finansów mogłaby niewiele zdziałać. Wyrzucenie z kolei Radosława Sikorskiego, silnej w końcu osobowości, byłoby źle odebrane przez opinię publiczną. Szef polskiej dyplomacji jest dobrze oceniany, co pokazują sondaże.
Lada moment w Platformie rozpoczną się wewnętrzne wybory, równie emocjonujące jak na przewodniczącego partii. Tzw. baronowie mają przecież realny wpływ na listy wyborcze do Parlamentu Europejskiego, samorządu i Sejmu oraz Senatu. Do najostrzejszego starcia dojdzie na Dolnym Śląsku. Tusk za wszelką cenę będzie chciał utrzymać wpływy w partii. Tak więc to nie Gowin jest głównym problemem. Jego wypowiedzi podważające politykę premiera budzą emocje, ale na dłuższą metę to bez znaczenia. Jesienią dla Tuska ważniejsze będą partyjne i rządowe sondaże oraz stan polskiej gospodarki.
Czy jednak Gowin to najpoważniejszy problem Platformy? Wraz z Jackiem Żalkiem i Johnem Godsonem nie jest w stanie zablokować żadnej ustawy w Sejmie. Nie ma realnej siły politycznej. Jego propozycje odważnych reform brzmią choć romantyczne, to trochę irracjonalnie. Premier Tusk w niedawnym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" dał do zrozumienia, że w jego przekonaniu spadki notowań rządu i partii zaczęły się po podwyższeniu wieku emerytalnego. Wniosek jest prosty: nigdy więcej nie pójdę na żadne reformy.
Problem w tym, że oznacza to polityczną stagnację. Politykę Tuska w najprostszy sposób można opisać jako "więcej tego samego". Interesuje go wyłącznie teraźniejszość. Taka taktyka przez kilka lat dała mu władzę, jakiej nie miał żaden polityk po 1989 roku. Teraz, jak się wydaje, Tusk potrzebuje cudu. Nie widać żadnego nowego pomysłu na wyjście do przodu. Zapowiadana od miesięcy rekonstrukcja rządu, by przyniosła oczekiwany efekt, musiałaby objąć kogoś pokroju Jacka Rostowskiego. Jednak po niedawnej wpadce jednego z tygodników nawet dymisja ministra finansów mogłaby niewiele zdziałać. Wyrzucenie z kolei Radosława Sikorskiego, silnej w końcu osobowości, byłoby źle odebrane przez opinię publiczną. Szef polskiej dyplomacji jest dobrze oceniany, co pokazują sondaże.
Lada moment w Platformie rozpoczną się wewnętrzne wybory, równie emocjonujące jak na przewodniczącego partii. Tzw. baronowie mają przecież realny wpływ na listy wyborcze do Parlamentu Europejskiego, samorządu i Sejmu oraz Senatu. Do najostrzejszego starcia dojdzie na Dolnym Śląsku. Tusk za wszelką cenę będzie chciał utrzymać wpływy w partii. Tak więc to nie Gowin jest głównym problemem. Jego wypowiedzi podważające politykę premiera budzą emocje, ale na dłuższą metę to bez znaczenia. Jesienią dla Tuska ważniejsze będą partyjne i rządowe sondaże oraz stan polskiej gospodarki.