- Chcę jedynie przestrzegania prawa. Dlatego przygotowuję ustawę antyzwiązkową. To będzie taka pokojowa i demokratyczna pałka, dla działaczy związkowych znacznie bardziej dotkliwa niż policyjna. Ci ludzie żyją z politycznego chuligaństwa i robią to w majestacie prawa. To patologia - mówi w rozmowie z Marcinem Dzierżanowskim senator PO Jan Filip Libicki.
Na argumenty, że bez związkowców z "Solidarności" wielu obecnych polityków nie zrobiłoby swoich karier (mówił o tym m.in. abp Sławoj Leszek Głódź, Libicki odpowiada, iż "dzisiejsza Solidarność nie ma nic wspólnego" z Solidarnością sprzed lat. - Pan (Piotr) Duda tak ma się do Wałęsy jak oliwska hodowla danieli [ma ją abp Głódź – red.] do papieża Franciszka i jego małolitrażowego, starego samochodu, którym jeździ po Watykanie - podkreśla senator Platformy.
Libicki twierdzi, że za związkami zawodowymi nie stoją olbrzymie rzesze ludzi pracy. - W rzeczywistości związkowcy reprezentują interesy niewielkiej grupy osób. Głównie zawodowych działaczy związkowych. Tymczasem większość Polaków pracuje w małych i średnich przedsiębiorstwach w których żadne organizacje pracownicze nie działają. Związki zawodowe nie tylko tym ludziom nie pomagają, ale wręcz im szkodzą, opóźniając rozwój kraju - ocenia polityk.
Senator Platformy zarzuca związkowcom, że " nieraz funkcjonują jak pewnego rodzaju mafia gospodarcza". - Podam przykład, który usłyszałem od jednego z byłych wiceministrów. Prezes kopalni musi co roku zakupić dla swych górników określoną liczbę kasków ochronnych i latarek. Przychodzi do niego miejscowy szef związku i mówi, że jego organizacja przez przypadek dokładnie takim sprzętem handluje. "Albo pan kupi go od nas, albo będziemy strajkować". Więc prezes kalkuluje i kupuje. Ulega szantażowi, płaci haracz, bo go nie stać na strajk. Inną patologią jest też zasada, że nie można zwolnić funkcyjnego pracownika związku - tłumaczy Libicki.
Polityk wyjaśnia, że najważniejszym elementem przygotowywanej przez niego antyzwiązkowej ustawy jest "likwidacja etatów związkowych, które pracodawcy mają obowiązek finansować". - W dużych firmach to są ogromne pieniądze. Na przykład w PKP Cargo prawie 10 mln zł, które mogłyby być przeznaczone na stworzenie realnych miejsc pracy - wylicza. Libicki chce też zakazać związkom zawodowym prowadzenia działalności gospodarczej.
Cały wywiad z Janem Filipem Libickim można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".
Libicki twierdzi, że za związkami zawodowymi nie stoją olbrzymie rzesze ludzi pracy. - W rzeczywistości związkowcy reprezentują interesy niewielkiej grupy osób. Głównie zawodowych działaczy związkowych. Tymczasem większość Polaków pracuje w małych i średnich przedsiębiorstwach w których żadne organizacje pracownicze nie działają. Związki zawodowe nie tylko tym ludziom nie pomagają, ale wręcz im szkodzą, opóźniając rozwój kraju - ocenia polityk.
Senator Platformy zarzuca związkowcom, że " nieraz funkcjonują jak pewnego rodzaju mafia gospodarcza". - Podam przykład, który usłyszałem od jednego z byłych wiceministrów. Prezes kopalni musi co roku zakupić dla swych górników określoną liczbę kasków ochronnych i latarek. Przychodzi do niego miejscowy szef związku i mówi, że jego organizacja przez przypadek dokładnie takim sprzętem handluje. "Albo pan kupi go od nas, albo będziemy strajkować". Więc prezes kalkuluje i kupuje. Ulega szantażowi, płaci haracz, bo go nie stać na strajk. Inną patologią jest też zasada, że nie można zwolnić funkcyjnego pracownika związku - tłumaczy Libicki.
Polityk wyjaśnia, że najważniejszym elementem przygotowywanej przez niego antyzwiązkowej ustawy jest "likwidacja etatów związkowych, które pracodawcy mają obowiązek finansować". - W dużych firmach to są ogromne pieniądze. Na przykład w PKP Cargo prawie 10 mln zł, które mogłyby być przeznaczone na stworzenie realnych miejsc pracy - wylicza. Libicki chce też zakazać związkom zawodowym prowadzenia działalności gospodarczej.
Cały wywiad z Janem Filipem Libickim można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".
Najnowszy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" także dostępny na Facebooku .