Wenecja 2013: włoski dokument ze Złotym Lwem

Wenecja 2013: włoski dokument ze Złotym Lwem

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Sacro Gra" - dokument wyróżniony Złotym Lwem w Cannes 
"Sacro Gra" Gianfranco Rosiego triumfowało na 70. jubileuszowej Mostrze. Jury doceniło skromny film o mieszkańcach rzymskich przedmieść.
- Szukałem filmu, który by mnie zaskoczył - uzasadniał werdykt przewodniczący jury, Bernardo Bertolucci. - „Sacro Gra” stała się dla mnie objawieniem konkursu. Gianfranco Rosi ani przez chwilę nie wpada w schemat.

Tytułowa Gra to obwodnica Rzymu, która dla Rosiego jest symbolem nowoczesności i pogoni za postępem. To jej szlakiem podążał reżyser szukając bohaterów: biednych ludzi, którzy mieszkają w domach z widokiem na autostradę, ale nie pasują do obrazu współczesnej metropolii. Reżyser spędził ze swoimi bohaterami ponad dwa lata, rejestrując kamerą ich codzienne życie.

- Chciałbym zadedykować tę nagrodę wszystkim dokumentalistom - powiedział twórca odbierając nagrodę. - Bo między nami nie ma konkurencji ani zazdrości. Rzeczywistość kina dokumentalnego jest dzisiaj tak trudna, że umiemy cieszyć się wzajemnie swoimi sukcesami - dodał.
 
Rosi nie kokietuje widza. Nie tworzy na siłę linearnej historii, nie interesuje go opowieść z wstępem, rozwinięciem i morałem. "Sacro Gra" to raczej nieustanne podpatrywanie. Ale z tych luźnych obserwacji wypływa spójna wizja. - Nie podejrzewałem, że zrobię film o kryzysie - tłumaczył dokumentalista. - Jednak w opowieściach moich bohaterów on wciąż powracał. Zobaczyłem, jak gospodarcze i polityczne przemiany, odbiły się na naszej tożsamości rodząc poczucie obcości i wykorzenienia - wyjaśnił.

Podobny obraz metropolii wypływa z wyróżnionych nagrodą specjalną „Bezpańskich psów” tajwańskiego klasyka Tsai Ming-lianga. Bohaterami, jak to u Tsaia, są outsiderzy, którzy zdobycze nowoczesności oglądają jak przez szklaną ścianę. Na co dzień próbują oni przetrwać koczując w pustostanach, pracując jako żywy słup reklamowy. W tej trudnej, oschłej rzeczywistości reżyser odnalazł światło nadziei – dotyk, najdelikatniejszą oznakę bliskości między bohaterami.

Swoim werdyktem Bernardo Bertolucci znalazł wspólny mianownik weneckiego festiwalu. Wyłowił filmy, będące wiwisekcjami przemocy w dzisiejszym świecie. Aż dwie nagrody - za reżyserię dla Alexandra Avranasa i najlepsza rolę męską Themisa Panou  - powędrowały do twórców „Miss Violence”, historii o tyranie domowym sprawującym nad bliskimi rządy godne junty czarnych pułkowników. - Przemoc domowa jest mroczną stroną każdego społeczeństwa - mówił reżyser ze statuetką w dłoni. - Bierność to ciche przyzwolenie. Rolą artysty jest wyciąganie podobnych zjawisk cienia - dodał.

Podobną diagnozę przedstawia Philip Groening w wyróżnionej „Żonie policjatna” ( więcej o filmie ). To także wiwisekcja rodziny, która skrywa tajemnicę codziennych awantur urządzanych przez męża i ojca czteroletniej Klary: - Zdaję sobie sprawę, że zrobiłem trudny film - mówił niemiecki reżyser. - Ale nie da się z tym tematem mierzyć inaczej, mężczyzna znęcający się nad żoną nigdy nie powinien stać się bohaterem komedii.

Z werdyktem Bertolucciego można się nie zgadzać. „Sacro GRA” nie jest filmem wybitnym, Giancarlo Rosi gubi się w mnogości bohaterów, a jego diagnozie brakuje głębi. Z kolei „Miss Violence” to obraz sztampowy, wybuczany na pokazie prasowym. Ale w tym zestawie nagród kryje się ciekawa myśl. Z wyróżnionych filmów wypływa posępna wizja świata, któremu razem ze stabilnością ekonomiczną kryzys odebrał etykę. Wartości zastąpił frustracją i prawem silnej ręki.