PO wycina konserwatystów, by przejąć wyborców Palikota?

PO wycina konserwatystów, by przejąć wyborców Palikota?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jacek Żalek (fot. JACEK HEROK / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
- Budowa podwalin koalicji PO z SLD jest faktem. Powodzenie takiej koalicji to pogodzenie wspólnych interesów PO i SLD. Polegają one na wyeliminowaniu ze sceny politycznej Ruchu Palikota, a wtedy wyborcy Palikota przejdą do PO i SLD. Żeby przejąć elektorat Palikota, PO pozbywa się ze swoich szeregów konserwatystów. To jedyny sposób żeby uwiarygodnić się w oczach skrajnie lewicowych wyborców - powiedział w rozmowie z Wprost.pl Jacek Żalek.
Stanisław Kania: Dziś prawdziwych konserwatystów w PO już nie ma?  

Jacek Żalek: Jeżeli przyjmiemy, że miarą tego, kto ma jakie poglądy było głosowanie nad zniesieniem progów ostrożnościowych, czyli przyzwolenie na dalsze zadłużenie państwa, to problem z zachowaniem swojej tożsamości ideowej w PO mają wszyscy ci, którzy w rozwoju gospodarki upatrują sens swojej politycznej aktywności. Zatem politycy wolnorynkowi w PO powinni zadać sobie pytanie gdzie są i dokąd zmierzają? Może zamiast karać posłów, którzy upominają się o realizację obietnic wyborczych trzeba wreszcie zacząć je realizować.  

Chęć ukarania skończyła się utratą już trzech posłów.  

Próbowano zakneblować nam usta. Musieliśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie przebiega granica między lojalnością wobec wyborców, a gdzie wobec partii? Bo walcząc o postulaty wyborcze walczyliśmy z partią, która na naszych oczach zmieniła cele programowe. Zrywając z nami dialog, odebrała możliwość działania.  

Różnice światopoglądowe to tylko wierzchołek góry lodowej?  

Nasze pokolenie spłacało długi Gierka. Od jutra będziemy spłacać długi Tuska. Platforma obiecywała „tanie państwo”. Niestety utrzymanie biurokracji kosztuje coraz więcej. Rząd chce jeszcze bardziej zadłużyć Polaków powiększając deficyt budżetowy. Jak  zapisano w roku 2007 w programie PO:„koszty nadmiernego deficytu budżetowego poniosą obywatele, którzy w przyszłości będą musieli płacić wyższe podatki. Nadmierny wzrost długu publicznego prowadzi natomiast do wzrostu stóp procentowych na rynku, czego efektem jest spowolnienie rozwoju gospodarki i wyższe ceny towarów i usług. W miarę wzrostu długu publicznego rosną koszty jego obsługi”. Dlaczego dzisiaj zapomniano o tych prostych prawach rynku?  

Możemy się spodziewać kolejnych odejść z Platformy?  

Gdy przyjąłem zaproszenie do projektu politycznego, jakim była Platforma Obywatelska wierzyłem, że wspólnie będziemy działać na rzecz wartości, które legły u źródeł powstania tej partii. Zaproszono mnie do ugrupowania wielonurtowego, które miało ściśle określone cele. Z rozwojem gospodarki na czele. Niestety obecnie Platforma Obywatelska zamiast walczyć o realizację swojego programu i obietnic wyborczych, walczy z tymi, którzy chcą realizować program. Jaki jest sens trwania w takiej partii?  

Jarosław Gowin stwierdził niedawno, że jednym z powodów jego odejścia z Platformy było budowanie przez Tuska cichej koalicji z Leszkiem Millerem. 

Budowa podwalin koalicji PO z SLD jest faktem. Powodzenie takiej koalicji to pogodzenie wspólnych interesów PO i SLD. Polegają one na wyeliminowaniu ze sceny politycznej Ruchu Palikota, a wtedy wyborcy Palikota przejdą do PO i SLD. SLD nie wejdzie w koalicję z PO, gdy aktywny będzie Ruch Palikota, bo wie, że może zapłaci za to cenę polityczną, w związku z tym, że wyborcy SLD traktują Palikota jako potencjalnego partnera. Obawiają się sytuacji, która miała już miejsce, gdy Sojuszowi stopniało poparcie na rzecz RP. Zanim PO i SLD stworzą koalicję, muszą wyeliminować samodzielność Palikota. Żeby przejąć jego elektorat, PO pozbywa się ze swoich szeregów konserwatystów. To jedyny sposób żeby uwiarygodnić się w oczach skrajnie lewicowych wyborców.  

To gra wizerunkowa?  

Oczywiście. I walka  o władzę. Nie wszyscy zwolennicy Ruchu Palikota poprą postkomunistyczny SLD, część z nich poprze PO. Więc trzeba stworzyć taki wizerunek,  żeby wyborcy przywiązani do swoich upodobań przenieśli jedynie poparcie partyjne. To umożliwi pozyskanie posłów, którzy porzucając Palikota, mogą w razie potrzeby zastąpić PSL. 

I to się może udać?  

Wszystko na to wskazuje.

A wtedy PSL pójdzie w przysłowiową odstawkę.  

Jeżeli uda się pozostawić Palikota jedynie z garstką posłów, a pozostali pójdą do PO i SLD, to po co komu PSL? Nowo pozyskani posłowie dostaną obietnice kariery. Powstanie wielki centrolew w oparciu o sojusz między PO i SLD. Ci którzy będą na listach niewygodni dostaną możliwość starty do senatu jako niezależni, a patronujące im po cichu partie oficjalnie nie będą wystawiać własnego kandydata. Wariant ograny z Cimoszewiczem i Borowskim. 

Skąd pewność, że ci posłowie będą chcieli grać?  

Posłowie, którzy są wykorzystywani jedynie jako maszynki do głosowania przez władze swoich partii nie mają ambicji wykraczających poza utrzymaniem mandatu. Nie gra roli z jakiego ugrupowania. Niektórzy są całkowicie anonimowi. Nikt się nie zorientuje że zmienili szyldy. Tajemnicą poliszynela jest, że czekają na oferty. Kto da więcej? Już pojedynczy posłowie się dogadują i przechodzą do SLD. Niedługo Nowicka będzie do zagospodarowania, za jakiś czas dostanie kuszącą propozycję. Teraz oficjalnie nie może, bo by straciła fotel wicemarszałka, ale już teraz wspiera koalicję. Władza ma dużo instrumentów, żeby wpływać na pozyskanie sympatii i przychylności posłów. Szczególnie tych, którzy wiedzą, że wiatr historii zepchnie ich ze sceny politycznej.