- Rząd przyznaje się, że musi łupić Polaków, bo jest nieudolny i zabrakło mu pieniędzy. Należałoby zastanowić się, jak ograniczyć wydatki z budżetu państwa. Znieść finansowanie zbędnej i przerośniętej biurokracji, na czele z instytucjami takimi, jak spółki, agencje, partie, w których rozsiedli się politycy – mówi w rozmowie z Wprost.pl były poseł PO Jacek Żalek, obecnie jeden z liderów nowej formacji Jarosława Gowina.
Michał Olech, Wprost.pl: Czy to źle, że koalicja PO-PSL ma zamiar przegłosować reformę OFE w błyskawicznym tempie, na jednym posiedzeniu Sejmu?
Jacek Żalek: To bez większego znaczenia czy błyskawicznie. Nie do pomyślenia jest, że państwo waży się zająć i znacjonalizować prywatne konta emerytalne Polaków. Kierując się tym rozumowaniem, równie dobrze może znacjonalizować prywatne samochody i mieszkania. Okazuje się, że wracamy do ustroju realnego socjalizmu, gdzie własność prywatna jest pogardzana przez władzę.
W debacie o systemie emerytalnym pojawia się argument, że ten system jest zbyt kosztowny, więc jeżeli nie zmieni tego Platforma, zrobi to kolejna ekipa, czy to Jarosława Kaczyńskiego, czy Leszka Millera.
To dwie różne rzeczy. Skandalem jest, że nie zreformowano tego systemu. Teraz jednak chce się zrabować te pieniądze, co jest jeszcze większym skandalem. Ale to trochę tak, jakby z powodu przepalonej żarówki, albo zużytych wycieraczek w aucie złomowano cały pojazd. W imię przeprowadzenia koniecznych zmian dokonuje się zamachu na cały system zamiast bezsprzecznie go naprawić.
Ale gdyby nie dokonano zmian, to jak twierdzą przedstawiciele koalicji, należałoby zwiększyć podatki.
Czyli rząd przyznaje się, że musi łupić Polaków, bo jest nieudolny i zabrakło mu pieniędzy. Należałoby zastanowić się, jak ograniczyć wydatki z budżetu państwa. Znieść finansowanie zbędnej i przerośniętej biurokracji, na czele z instytucjami takimi, jak spółki, agencje, partie, w których rozsiedli się politycy. Należy ukrócić rozdawnictwo stanowisk, a nie sięgać do kieszeni obywatela, żeby to wszystko utrzymać.
Nawet jeżeli ma pan rację, to drastyczne ograniczenie wydatków mogłoby mieć katastrofalny wpływ na sondaże rządu i Platformy.
Dlatego trzeba ograniczać te wydatki, gdzie trwoni się pieniądze, a nie sięgać po środki bezbronnych obywateli. Politycy ponoszą za to odpowiedzialność. Powinni ograniczać przywileje koncernów międzynarodowych, które stać na to, żeby wymusić wprowadzenie niekorzystne dla państwa regulacji prawnych.
Na przykład?
Najpotężniejsze wpływy na świecie mają koncerny tytoniowe. Wydają najwięcej na lobbing i korumpowanie polityków. Państwo polskie dokłada do interesów koncernów tytoniowych. Na leczenie chorób odtytoniowych wydajemy więcej, niż otrzymujemy w formie akcyzy. To zwykłe okradanie państwa. Drugi przykład: jednoręcy bandyci. Do tej pory za każdą maszynę płaciło się 2 tys. podatku. Ale doszło do ich niezgodnego z prawem zdelegalizowania i dzisiaj od jednorękich bandytów nie płaci się żadnych opłat koncesyjnych. Rząd nie jest w stanie ukrócić korupcji, więc woli podnieść podatki albo zrabować pieniądze z OFE.
„Zrabowane” pieniądze nie znikną, tylko zostaną przeniesione do ZUS.
ZUS utrzymywany jest głównie ze środków budżetowych, czyli z bieżących podatków, a skoro jest niż demograficzny, to nie będzie komu opłacać emerytur. Tego nikt nie mówi. Oni dzisiaj zabiorą to co jest, a jutro za to zapłacą wszyscy Polacy, wpadając w zadłużenie i niewypłacalność.
Kończąc, nie odczuwa pan porażki? Reforma OFE, jak się wydaje, zostanie przegłosowana już w piątek, a pana środowisko mocno broniło II filara emerytalnego.
To kwestia zasad, jakimi polityk powinien się kierować. To, że rząd może zabrać nam wszystko, jest niestety ceną niskiego poziomu prawa i demokracji. Jest to tym bardziej bolesne, że Platforma przed wyborami obiecała, że będzie dbać o gospodarkę i nie sięgnie po prywatne pieniądze Polaków, tak jak zwykli robić to socjaliści. Niestety skręt na lewo spowodował przejęcie lewicowych, czyli rabunkowych metod działania.
Jacek Żalek: To bez większego znaczenia czy błyskawicznie. Nie do pomyślenia jest, że państwo waży się zająć i znacjonalizować prywatne konta emerytalne Polaków. Kierując się tym rozumowaniem, równie dobrze może znacjonalizować prywatne samochody i mieszkania. Okazuje się, że wracamy do ustroju realnego socjalizmu, gdzie własność prywatna jest pogardzana przez władzę.
W debacie o systemie emerytalnym pojawia się argument, że ten system jest zbyt kosztowny, więc jeżeli nie zmieni tego Platforma, zrobi to kolejna ekipa, czy to Jarosława Kaczyńskiego, czy Leszka Millera.
To dwie różne rzeczy. Skandalem jest, że nie zreformowano tego systemu. Teraz jednak chce się zrabować te pieniądze, co jest jeszcze większym skandalem. Ale to trochę tak, jakby z powodu przepalonej żarówki, albo zużytych wycieraczek w aucie złomowano cały pojazd. W imię przeprowadzenia koniecznych zmian dokonuje się zamachu na cały system zamiast bezsprzecznie go naprawić.
Ale gdyby nie dokonano zmian, to jak twierdzą przedstawiciele koalicji, należałoby zwiększyć podatki.
Czyli rząd przyznaje się, że musi łupić Polaków, bo jest nieudolny i zabrakło mu pieniędzy. Należałoby zastanowić się, jak ograniczyć wydatki z budżetu państwa. Znieść finansowanie zbędnej i przerośniętej biurokracji, na czele z instytucjami takimi, jak spółki, agencje, partie, w których rozsiedli się politycy. Należy ukrócić rozdawnictwo stanowisk, a nie sięgać do kieszeni obywatela, żeby to wszystko utrzymać.
Nawet jeżeli ma pan rację, to drastyczne ograniczenie wydatków mogłoby mieć katastrofalny wpływ na sondaże rządu i Platformy.
Dlatego trzeba ograniczać te wydatki, gdzie trwoni się pieniądze, a nie sięgać po środki bezbronnych obywateli. Politycy ponoszą za to odpowiedzialność. Powinni ograniczać przywileje koncernów międzynarodowych, które stać na to, żeby wymusić wprowadzenie niekorzystne dla państwa regulacji prawnych.
Na przykład?
Najpotężniejsze wpływy na świecie mają koncerny tytoniowe. Wydają najwięcej na lobbing i korumpowanie polityków. Państwo polskie dokłada do interesów koncernów tytoniowych. Na leczenie chorób odtytoniowych wydajemy więcej, niż otrzymujemy w formie akcyzy. To zwykłe okradanie państwa. Drugi przykład: jednoręcy bandyci. Do tej pory za każdą maszynę płaciło się 2 tys. podatku. Ale doszło do ich niezgodnego z prawem zdelegalizowania i dzisiaj od jednorękich bandytów nie płaci się żadnych opłat koncesyjnych. Rząd nie jest w stanie ukrócić korupcji, więc woli podnieść podatki albo zrabować pieniądze z OFE.
„Zrabowane” pieniądze nie znikną, tylko zostaną przeniesione do ZUS.
ZUS utrzymywany jest głównie ze środków budżetowych, czyli z bieżących podatków, a skoro jest niż demograficzny, to nie będzie komu opłacać emerytur. Tego nikt nie mówi. Oni dzisiaj zabiorą to co jest, a jutro za to zapłacą wszyscy Polacy, wpadając w zadłużenie i niewypłacalność.
Kończąc, nie odczuwa pan porażki? Reforma OFE, jak się wydaje, zostanie przegłosowana już w piątek, a pana środowisko mocno broniło II filara emerytalnego.
To kwestia zasad, jakimi polityk powinien się kierować. To, że rząd może zabrać nam wszystko, jest niestety ceną niskiego poziomu prawa i demokracji. Jest to tym bardziej bolesne, że Platforma przed wyborami obiecała, że będzie dbać o gospodarkę i nie sięgnie po prywatne pieniądze Polaków, tak jak zwykli robić to socjaliści. Niestety skręt na lewo spowodował przejęcie lewicowych, czyli rabunkowych metod działania.