-Miarą upadku Donalda Tuska jest to, jak wygląda jego otoczenie. Andrzej Biernat potrafi rozgrywać wewnętrzne sprawy, ale nie jest człowiekiem ani twórczym, ani dostarczającym Platformie jakiegokolwiek atutu – mówi w rozmowie z Wprost.pl Paweł Piskorski. Prominentny niegdyś polityk PO, jak sam przyznaje, nie wyobraża sobie, żeby człowiek, który prowadził po pijanemu, był członkiem rządu.
Michał Olech, Wprost.pl: Czy Andrzej Biernat może być nową wersją Janusza Palikota? Politykiem, który a to powie coś niestosownego, a to media postawią mu jakieś zarzuty.
Paweł Piskorski : Wydaje mi się, że zarówno poziom osobowości, jak i intelektu, jest nieporównywalny. Janusz Palikot przyjmował maskę prowokatora, ale był człowiekiem o głębokiej wiedzy. Pan Biernat przyjmuje maskę osoby agresywnej i atakującej. Jeśli już, jest to parodia tego, co robił Palikot.
Zarzuty dotyczące Biernata, opisane we "Wprost”, są poważne. Powinien pożegnać się z ministerialnym stanowiskiem?
Życie nauczyło mnie, żeby ostrożnie oceniać takie informacje. Jeśli okazałyby się one prawdziwe, pierwszą osobą, która powinna wyciągnąć konsekwencje, jest Donald Tusk. Zarówno jego szacunek dla kobiet, jak i kultura osobista, stoją przecież na wysokim poziomie. Gdyby te doniesienia się potwierdziły, Biernat powinien pożegnać się ze swoim stanowiskiem. Nie wyobrażam sobie, żeby człowiek, który prowadził po pijanemu, był członkiem rządu.
Ale podobno Biernat jest tak sprawnym politykiem, że liczy się z nim sam premier. Wycinał Jarosława Gowina, a teraz to samo robi z Grzegorzem Schetyną.
Donald Tusk nie szanuje ludzi. Stosuje natomiast zasadę lodołamaczy, czyli osób, które mają przejąć od niego ciężar jakiegoś konfliktu. Jednym z takich lodołamaczy był kiedyś Grzegorz Schetyna. Tusk nie eliminuje przeciwników, tylko szuka kogoś, kto mu pomoże. W moim przekonaniu Biernat i tak nie może liczyć na lojalność Tuska.
Może po prostu premier potrzebuje takich ludzi.
Miarą upadku Donalda Tuska jest to, jak wygląda jego otoczenie. Jednym z podstawowych filarów, wspierających jego władzę, jest właśnie Biernat. On potrafi rozgrywać wewnętrzne sprawy, ale nie jest człowiekiem ani twórczym, ani dostarczającym Platformie jakiegokolwiek atutu.
Ministerstwo sportu to szczyt jego politycznej kariery?
Mam wrażenie, że nawet ta funkcja wykracza poza jego możliwości. To, że wchodzi on do rządu, jest pomyłką. Ta nominacja, związana z wewnętrzną rozgrywką, świadczy o Donaldzie Tusku. W innych okolicznościach premier nie byłby zachwycony taką kandydaturą. Jeśli Biernat byłby w rządzie, z którym Tusk rywalizuje, to stałby się obiektem jego prześmiewań i ataków.
Takie zachowania, to w Platformie – czy szerszej, w polityce – norma, czy raczej pojedyncze przypadki?
Dosyć dobrze znam kolegów i koleżanki z PO, więc cały czas mam nadzieję, że to wyjątek. Jestem krytyczny wobec Platformy, ale nadal jest tam olbrzymia większość ludzi, która sądzi dokładnie to samo, co ja - sprawą Biernata są zażenowani. Decyzja należy jednak do Donalda Tuska, więc czekają, co premier powie w tej sprawie. Na razie spuszczają wzrok.
Paweł Piskorski : Wydaje mi się, że zarówno poziom osobowości, jak i intelektu, jest nieporównywalny. Janusz Palikot przyjmował maskę prowokatora, ale był człowiekiem o głębokiej wiedzy. Pan Biernat przyjmuje maskę osoby agresywnej i atakującej. Jeśli już, jest to parodia tego, co robił Palikot.
Zarzuty dotyczące Biernata, opisane we "Wprost”, są poważne. Powinien pożegnać się z ministerialnym stanowiskiem?
Życie nauczyło mnie, żeby ostrożnie oceniać takie informacje. Jeśli okazałyby się one prawdziwe, pierwszą osobą, która powinna wyciągnąć konsekwencje, jest Donald Tusk. Zarówno jego szacunek dla kobiet, jak i kultura osobista, stoją przecież na wysokim poziomie. Gdyby te doniesienia się potwierdziły, Biernat powinien pożegnać się ze swoim stanowiskiem. Nie wyobrażam sobie, żeby człowiek, który prowadził po pijanemu, był członkiem rządu.
Ale podobno Biernat jest tak sprawnym politykiem, że liczy się z nim sam premier. Wycinał Jarosława Gowina, a teraz to samo robi z Grzegorzem Schetyną.
Donald Tusk nie szanuje ludzi. Stosuje natomiast zasadę lodołamaczy, czyli osób, które mają przejąć od niego ciężar jakiegoś konfliktu. Jednym z takich lodołamaczy był kiedyś Grzegorz Schetyna. Tusk nie eliminuje przeciwników, tylko szuka kogoś, kto mu pomoże. W moim przekonaniu Biernat i tak nie może liczyć na lojalność Tuska.
Może po prostu premier potrzebuje takich ludzi.
Miarą upadku Donalda Tuska jest to, jak wygląda jego otoczenie. Jednym z podstawowych filarów, wspierających jego władzę, jest właśnie Biernat. On potrafi rozgrywać wewnętrzne sprawy, ale nie jest człowiekiem ani twórczym, ani dostarczającym Platformie jakiegokolwiek atutu.
Ministerstwo sportu to szczyt jego politycznej kariery?
Mam wrażenie, że nawet ta funkcja wykracza poza jego możliwości. To, że wchodzi on do rządu, jest pomyłką. Ta nominacja, związana z wewnętrzną rozgrywką, świadczy o Donaldzie Tusku. W innych okolicznościach premier nie byłby zachwycony taką kandydaturą. Jeśli Biernat byłby w rządzie, z którym Tusk rywalizuje, to stałby się obiektem jego prześmiewań i ataków.
Takie zachowania, to w Platformie – czy szerszej, w polityce – norma, czy raczej pojedyncze przypadki?
Dosyć dobrze znam kolegów i koleżanki z PO, więc cały czas mam nadzieję, że to wyjątek. Jestem krytyczny wobec Platformy, ale nadal jest tam olbrzymia większość ludzi, która sądzi dokładnie to samo, co ja - sprawą Biernata są zażenowani. Decyzja należy jednak do Donalda Tuska, więc czekają, co premier powie w tej sprawie. Na razie spuszczają wzrok.