Migalski: To koniec Platformy. Gowin premierem w 2015

Migalski: To koniec Platformy. Gowin premierem w 2015

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Gowin (fot. Wprost) Źródło: Wprost
-Na przełomie 2014 i 2015 roku dojdzie do wymiany Tuska, albo założenia nowej formacji, której patronem będzie Komorowski, twarzą Buzek, a sekretarzem generalnym Schetyna. Sukces tego projektu będzie oznaczać spadek notowań Platformy poniżej 10 proc. – przewiduje w rozmowie z Wprost europoseł Marek Migalski.
Michał Olech: Kto był politycznym człowiekiem roku i kto będzie nim w przyszłym? Leszek Miller?

Marek Migalski: Wskazałbym dwie osoby. Po pierwsze – tak, zdecydowanie Leszka Millera. Spór na lewicy został rozstrzygnięty. Wygląda na to, że sześćdziesięciokilkuletni były premier na lewicy okazał się najbardziej sexy. Zadeklarował, że będzie walczyć o premierostwo, co może się udać. Drugą osobą jest Jarosław Gowin – szef partii z 6-proc. poparciem. Głęboko wierzę, że najbliższy rok przyniesie poprawę notowań. To ugrupowanie będzie decydować o tym, kto w 2015 roku będzie premierem.

I kto będzie?

Stawiam tezę, że nie będzie nim Leszek Miller, tylko Jarosław Gowin.

Tylko, że jak sam pan powiedział, Polska Razem ma 6 proc., a PO i PiS kilkukrotnie więcej.

Jest szansa na to, że po realizacji programu, który przedstawia Polska Razem, to Jarosław Gowin będzie decydować o tym, kto z większych partnerów będzie rządzić. Może powtórzyć się sytuacja z 1993 roku, kiedy zwycięskie SLD musiało zgodzić się na kandydaturę Waldemara Pawlaka, szefa mniejszościowego PSL.

Jaki to był politycznie rok? Z jednej strony bez wyborów, ale jednak przecięły się sondaże PO i PiS, bliski człowiek premiera podał się do dymisji, a Schetyna został wycięty w spektakularny sposób.

Hegel mówił kiedyś, że sowa Minerwy wylatuje dopiero z zapadającym zmierzchem. Dopiero post factum jesteśmy w stanie powiedzieć, jakie wydarzenia były istotne. 2013 wygląda na absolutnie stabilny rok. Stawiam tezę, że w przyszłym roku wszystko się rozsypie. To, co dzisiaj uważamy za stabilny system polityczny, jest w końcowej fazie. Ci, którzy to dostrzegą, wygrają. To koniec Platformy Obywatelskiej. Zwłaszcza, że co najmniej trzy osoby – Grzegorz Schetyna, Jerzy Buzek i Bronisław Komorowski – czekają na klęskę tej partii.

Ale Platforma, przynajmniej na razie, nie przegrała żadnych wyborów.

Dlatego dopiero na przełomie 2014 i 2015 roku dojdzie do wymiany Tuska, albo założenia nowej formacji, której patronem będzie Komorowski, twarzą Buzek, a sekretarzem generalnym Schetyna. Sukces tego projektu będzie oznaczać spadek notowań Platformy poniżej 10 proc.

Jaki los czeka mniejsze partie? Solidarna Polska w wyborach do PE wystawi silniejsze nazwiska niż PiS.

Przy całej sympatii do Zbigniewa Ziobry i Jacka Kurskiego, ich inicjatywa przetrwała przez ostatnie dwa lata, ale zostanie negatywnie zweryfikowana przy wyborach europejskich. Mają co prawda wyraziste twarze, ale przy tej dynamice, którą nadało ugrupowanie Gowina, czyli zbierania wszystkiego prawej stronie, plus kilka procent, które odbierze im Ruch Narodowy i Janusz Korwin-Mikke, muszą ponieść klęskę. Tym bardziej, że odwołują się wyłącznie do wyborcy PiS-owskiego. Mieliby szanse tylko wtedy, gdyby PiS się rozsypywał. Przewiduję ponadto, że przynajmniej jeden z liderów Solidarnej Polski dostanie propozycję nie do odrzucenia – startowania z list PiS-u.

A PSL?


Przeżywa wewnętrzny kryzys, bo duża część aparatu, działając przeciwko Piechocińskiemu, wykorzysta wybory europejskie, żeby go odwołać. Dlatego ludowcy nie przekroczą progu 5 proc., a nowym prezesem, mniej więcej w środku roku, zostanie Waldemar Pawlak albo Marek Sawicki.