Działanie Macierewicza w kontekście raportu nie ma sobie równych w dziejach nowożytnych służb specjalnych. Nie ma przecież przypadku, by urzędujący wiceminister obrony i szef kontrwywiadu wojskowego w oficjalnym, państwowym dokumencie ujawniał agentów własnego państwa. Parę lat temu amerykański żołnierz, szeregowy Manning, ujawnił portalowi WikiLeaks wielką liczbę tajnych informacji rządu USA. Do końca życia nie wyjdzie za to z więzienia, choć jakościowo informacje ujawnione przez Antoniego Macierewicza były wrażliwsze, gdyż dotyczyły toczących się aktualnie operacji wywiadowczych i czynnych agentów. Niedawno analityk amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego Edward Snowden ujawnił mechanizmy funkcjonowania wywiadu elektronicznego USA. Gdyby nie schronił się w Rosji, przypuszczalnie także nie wyszedłby przez wiele lat z amerykańskiego więzienia. John Sawers, szef brytyjskiego wywiadu MI 6, to, co ujawnił Snowden, określił jako niezwykle szkodliwe. – Nasze operacje zostały narażone na ogromne ryzyko. Jest oczywiste, że nasi przeciwnicy z radości zacierają ręce. Al-Kaida świętuje – oświadczył. To samo można powiedzieć o działaniach Macierewicza.
NA RZECZ TALIBÓW
Wielu powie, że niezależnie od tego, jak szkodliwych działań dopuścił się Antoni Macierewicz, zapewne nie został przez obce służby zwerbowany. Tyle że według Systemu Informacji Prawnej Lex (Lex Omega) „działanie na rzecz obcego wywiadu” oznacza wszelkie formy aktywnej współpracy z obcym wywiadem, które nie przybierają jeszcze postaci funkcjonowania w jego strukturach organizacyjnych, dającej się określić jako „branie w nim udziału”. Co to oznacza? Że działanie na rzecz obcego wywiadu nie wymaga więzi organizacyjnej łączącej sprawcę z obcym wywiadem. Z punktu widzenia znamion przestępstwa ważne jest jedynie udzielenie określonych informacji na rzecz obcego wywiadu.
Chodzi o takie wiadomości, które mogą być wykorzystane przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, a więc umożliwiać zagrożenie lub naruszenie jej interesów zewnętrznych lub wewnętrznych, a ze względu na zawarty w nich zasób wiedzy mogą być przydatne obcemu wywiadowi. Z kolei „udzielanie wiadomości” oznacza wszelkie sposoby i formy przekazywania informacji obcemu wywiadowi i może mieć charakter jednorazowy lub wielokrotny, powtarzalny. Przyjrzyjmy się temu, co zrobił Antoni Macierewicz. W latach 2002-2006, w ramach globalnej wojny z terroryzmem Siły Zbrojne RP prowadziły w Afganistanie operację wywiadowczą wymierzoną zarówno w ówcześnie panujący tam reżim talibów, jak i w struktury organizacji terrorystycznej Al-Kaida. Nie ma wątpliwości, że ujawnienie wywiadowi talibów i Al-Kaidy tej operacji wywiadowczej oraz biorących w niej udział agentów i żołnierzy WSI obiektywnie mogło wyrządzić szkodę Polsce. Informacje zawarte w rozdziale 12. raportu zatytułowanym „Operacja »Zen«”, a także w Aneksie 24. raportu, mogły być bardzo przydatne wywiadowi Al-Kaidy, a ich upublicznienie stanowiło zagrożenie lub naruszenie naszych interesów zewnętrznych lub wewnętrznych. Żeby zatem ocenić, czy Macierewicz naruszył wspomniany przepis, trzeba odpowiedzieć na zasadnicze pytanie: czy obce wywiady mogły wejść w posiadanie wiedzy zawartej w raporcie? W tym m.in. zdobyć informacje ujawniające mnie jako agenta wywiadu cywilnego i wojskowego RP.
BUSZUJĄCY W INTERNECIE
Gdy parę lat temu pozwałem ministra obrony za to, że umieszczając mnie w raporcie, naruszono moje dobra osobiste, reprezentująca go radca prawna Prokuratorii Generalnej łaskawa była wygłosić oryginalną tezę, że skoro przeciętny nakład Monitora Polskiego, w którym raport opublikowano, wynosił ok. 13,2 tys. egz., to krąg osób, które mogły się z nim zapoznać, był najprawdopodobniej niewielki.
Sąd Okręgowy, a następnie Sąd Apelacyjny w Warszawie nie zgodziły się z tą argumentacją. W uzasadnieniu korzystnego dla mnie wyroku obie instancje orzekły, że to zaprzeczanie bezspornym faktom. Bo publikacja się ukazała, była dostępna w internecie, fakt powstania raportu był znany opinii publicznej, w dodatku toczyły się procesy sądowe o ochronę dóbr osobistych związanych z tą publikacją. Później wyszło zresztą jeszcze na jaw, że Antoni Macierewicz, chcąc rozpowszechnić swoje "dzieło” na cały świat, nakazał przetłumaczenie raportu także na język angielski i zamieszczenie również tej wersji językowej w sieci. Oznacza to, że obce wywiady mogły z łatwością się dowiedzieć, że ja, Aleksander Makowski, byłem agentem wywiadu cywilnego i wojskowego oraz prowadziłem w Afganistanie operacje wywiadowcze skierowane przeciwko terrorystom.
Mógł się zatem o tym dowiedzieć także wywiad Al-Kaidy. Wywiad amerykański wielokrotnie potwierdzał, że Al-Kaida umie buszować w internecie i że ma ona rozbudowane aktywa wywiadowcze w największej diasporze afgańskiej w Europie, która znajduje się w Niemczech. M.in. dzięki temu doskonale wie, co się dzieje w Europie, zwłaszcza gdy rzecz jej dotyczy. Lekturą raportu mógł się też rozkoszować wywiad rosyjski, tym bardziej że w maju 2007 r. dokument został w całości zamieszczony na rosyjskim portalu specjalizującym się w tematyce służb specjalnych. Doczekał się 800 wejść na dobę. Nieźle!
Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".
Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a