- Królem stabilności ta waluta nie jest - mówi w rozmowie z Wprost Łukasz Bugaj, analityk Domu Maklerskiego BOŚ S.A. - To jest jakiś fenomen komputerowy, głównie informatyków, ale także medialny. Mi się wydaje, że to jest zwykła "bańka" - uważa.
Jak twierdzi Przemysław Gershmann, analityk Deutsche Banku, "znaczna część całego biznesu zawiązanego z tą walutą nie jest zależna od jego obecnej ceny. Liczy się jego popularność oraz to, aby w coraz większej ilości punktów sprzedażowych można było go używać". Pan też tak uważa?
Łukasz Bugaj, analityk Domu Maklerskiego BOŚ S.A. : Gdyby doszło do końca całej tej historii i wartość bitcoina zaczęłaby systematycznie spadać, zaczęłaby się kurczyć też sieć akceptantów tej waluty. Nie powiedziałbym, że ta sieć jest niezależna od wartości danej waluty. Jeżeli w jakimś kraju mamy kryzys walutowy, to ludność tego kraju chce się jej pozbyć, jak na przykład Ukraina i woli twardą walutę, czyli na przykład dolara. Nie wydaje mi się, aby bitcoin nie był uzależniony od tych trendów widocznych gdzie indziej.
Czy jest sens inwestować w bitcoina, czy to strata pieniędzy?
Nie nazwałbym tego inwestycją.
Niektórzy się na tym bogacą, więc to chyba nie jest nadużycie?
Niektórzy bogacą się na produkcji śrubek, to nie od tego zależy. Nie nazwałbym tego inwestycją, a raczej próbą zyskania na popularności tego środka płatniczego, a jak się jego dalsze losy potoczą, to na chwilę obecną jest niepewne i trudne do sklasyfikowania. A jeśli spojrzymy na wykres bitcoina i jego popularność, to jest to bardzo zbliżone do typowej bańki finansowej.
Sytuacja przypomina sprawę Apple z 2011 roku, kiedy wszyscy zaczęli mówić o ich akcjach. Wzrost był ogromny, a kiedy popularność opadła, akcje straciły (choć nomen omen zyski spółki są wciąż bardzo wysokie). I schemat bitcoina jest bardzo podobny.
Gdzie Pan widzi bitcoina za, powiedzmy, 5 czy 10 lat ?
Ciężko prorokować, ale jeżeli spojrzymy na tysiąclecia, zawsze zamiennikiem dla papierowego pieniądza było złoto i wydaje mi się, że ryzykowne jest stwierdzenie, że na przykład za 100 lat ludzie będą woleli bitcoina niż kruszce. Od starożytności środkiem zdolnym do przechowywania wartości w okresie zawirowań było, jest i będzie złoto.
Łukasz Bugaj, analityk Domu Maklerskiego BOŚ S.A. : Gdyby doszło do końca całej tej historii i wartość bitcoina zaczęłaby systematycznie spadać, zaczęłaby się kurczyć też sieć akceptantów tej waluty. Nie powiedziałbym, że ta sieć jest niezależna od wartości danej waluty. Jeżeli w jakimś kraju mamy kryzys walutowy, to ludność tego kraju chce się jej pozbyć, jak na przykład Ukraina i woli twardą walutę, czyli na przykład dolara. Nie wydaje mi się, aby bitcoin nie był uzależniony od tych trendów widocznych gdzie indziej.
Czy jest sens inwestować w bitcoina, czy to strata pieniędzy?
Nie nazwałbym tego inwestycją.
Niektórzy się na tym bogacą, więc to chyba nie jest nadużycie?
Niektórzy bogacą się na produkcji śrubek, to nie od tego zależy. Nie nazwałbym tego inwestycją, a raczej próbą zyskania na popularności tego środka płatniczego, a jak się jego dalsze losy potoczą, to na chwilę obecną jest niepewne i trudne do sklasyfikowania. A jeśli spojrzymy na wykres bitcoina i jego popularność, to jest to bardzo zbliżone do typowej bańki finansowej.
Sytuacja przypomina sprawę Apple z 2011 roku, kiedy wszyscy zaczęli mówić o ich akcjach. Wzrost był ogromny, a kiedy popularność opadła, akcje straciły (choć nomen omen zyski spółki są wciąż bardzo wysokie). I schemat bitcoina jest bardzo podobny.
Gdzie Pan widzi bitcoina za, powiedzmy, 5 czy 10 lat ?
Ciężko prorokować, ale jeżeli spojrzymy na tysiąclecia, zawsze zamiennikiem dla papierowego pieniądza było złoto i wydaje mi się, że ryzykowne jest stwierdzenie, że na przykład za 100 lat ludzie będą woleli bitcoina niż kruszce. Od starożytności środkiem zdolnym do przechowywania wartości w okresie zawirowań było, jest i będzie złoto.