Ponad sto ról teatralnych i filmowych. Geniusz aktorski. Ogromna siła do życia i radość z niego. W wieku 99 lat nadal aktywna zawodowo. W pierwszy weekend marca Danutę Szaflarską można będzie oglądać w spektaklu "Daily Soup” w Teatrze Narodowym.
Danuta Szaflarska urodziła się 6 lutego 1915 roku, jednak tej daty przestrzegają jedynie rodzina i bliscy artystki. Od zawsze oficjalnie obchodziła urodziny 20 lutego. Pochodzi z Kosarzysk koło Piwnicznej-Zdroju na Nowosądecczyźnie. Wydział Sztuki Aktorskiej Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej ukończyła w 1939 roku i w tym samym roku związała się z Teatrem Polskim w Wilnie, gdzie występowała do 1941 roku. Jednak jako nastolatka marzyła o medycynie. Ze względu na brak funduszy umożliwiających podjęcie takich studiów zdała do Wyższej Szkoły Handlowej. Zachorowała jednak na tyfus, a po wyzdrowieniu, za namową przyjaciółki, postanowiła zdawać na Wydział Aktorski. Z początku Aleksander Zelwerowicz nie dał szans Szaflarskiej, ponieważ była całkowicie nieprzygotowana. Natomiast dostrzegł coś w niej, dzięki czemu podjęła studia aktorskie. W trakcie wojny występowała w teatrze podziemnym (1942-43) oraz teatrze frontowym AK (1943-45). W latach 1945-46 związana była z krakowskim Teatrem Starym. Na kolejne trzy lata przeniosła się do łódzkiego Teatru Kameralnego Domu Żołnierza. Po tym jak został on zlikwidowany wraz z zespołem i reżyserem Erwinem Axerem przeniosła się do Warszawy. Tam występowała w Teatrze Współczesnym do 1954 roku. W latach 1954-66 związała się z Teatrem Narodowym w Warszawie. Później, do 1985 roku, kiedy przeszła na emeryturę, jednocześnie nie rezygnując całkowicie z występów, związana była z warszawskim Teatrem Dramatycznym. Od 2010 roku występuje w TR Warszawa (dawniej Teatr Rozmaitości).
Pierwsza amantka
Jest nazywana "pierwszą amantką powojennej kinematografii”. Jest członkinią Polskiej Akademii Filmowej. Jej debiutem teatralnym z 1939 roku była rola Pernette w farsie "Szczęśliwe dni”. Od tego czasu non-stop jest czynna zawodowo.
Stwierdziła kiedyś, że często w jej życiu towarzyszy liczba dwa. Ma dwie daty urodzenia, urodziła się w drugim miesiącu roku, miała dwóch mężów, ma dwie córki i dwoje wnuków. Pierwszym filmem w jakim wystąpiła były „Zakazane Piosenki” Leonarda Buczkowskiego z 1946 roku. Ostatnie role filmowe jak te w "Żółtym szaliku” czy "Pora umierać” to prawdziwy geniusz artystyczny.
Radość życia
Wiecznie roześmiane oczy, pogoda ducha, wręcz zaraźliwy optymizm. Z takim podejściem do życia wydaje się, że następne 99 lat jest na wyciągnięcie ręki. Trudno nie zgodzić się z Janem Englertem, dyrektorem artystycznym Teatru Narodowego, że to prawdziwy fenomen: "Pani Danuta jest fenomenem. Obchodziliśmy wiele jubileuszy aktorów, którzy przez wiele lat pracowali, ale w gruncie rzeczy w żadnym z tych obchodów nie mówiliśmy o w pełni czynnej i twórczej osobie. Pani Danuta jest w tej chwili w najlepszym okresie swojego aktorstwa. To jest fenomen na skalę światową. Absolutnie sprawna pod każdym względem: fizycznym, intelektualnym. To jest zupełnie niebywałe. Do tego wszystkiego towarzyszy jej niezwykły entuzjazm i taki zaraźliwy optymizm. W ogóle ta jej długowieczność chyba polega na takiej umiejętności kasowania rzeczy brzydkich, a wyławiania rzeczy pięknych. Wyławiania tego co buduje, a kasowania tego co rujnuje. To jest wielka umiejętność. Nie wiem jakie są źródła tej umiejętności. Mogę natomiast powiedzieć anegdotkę, że jak ją namawiałem kiedyś, żeby zagrała w >Panu Jowialskim<, to odpowiedziała, że w takich ramotach to ona już nie chce grać. Więc jak widać jest na wskroś nowoczesna i całkowicie wchodzi we wszelkie nowe konwencje i nowe sposoby porozumiewania się, zarówno z kolegami, jak i z publicznością, i przychodzi jej to ze pewną, zdumiewającą łatwością. Jak myślę sobie o tym, jakby tu godnie jeszcze te kilka lat przeżyć na świecie to myślę o pani Szaflarskiej” – powiedział Englert.
Aktywna od zawsze
Danuta Szaflarska do dzisiaj występuje gościnnie w wielu warszawskich teatrach. Jest związana z TR Warszawa (dawniej Teatr Rozmaitości) oraz występuje w spektaklu "Daily Soup” w Teatrze Narodowym. Nie próżnuje również na wielkim ekranie. Aktorka zagrała w filmie o przemijaniu i zawodzie aktora "Jeszcze nie wieczór” Jacka Bławuta w 2008 roku. W tym samym roku zagrała również w "Ile waży koń trojański”, komedii Juliusza Machulskiego. W 2012 roku zagrała zielarkę w "Pokłosiu” Władysława Pasikowskiego. To całkowicie potwierdza słowa Jana Englerta, że Szaflarska jest w najlepszym okresie swojego aktorstwa. W wieku 99 lat jest tak aktywna, że takiej witalności pozazdrościć może jej wielu aktorów młodego pokolenia. I nie tylko, bowiem od Danuty Szaflarskiej każdy powinien uczyć się podejścia do życia. Artystkę śmiało można określić mianem diamentu polskiego aktorstwa.
Pierwsza amantka
Jest nazywana "pierwszą amantką powojennej kinematografii”. Jest członkinią Polskiej Akademii Filmowej. Jej debiutem teatralnym z 1939 roku była rola Pernette w farsie "Szczęśliwe dni”. Od tego czasu non-stop jest czynna zawodowo.
Stwierdziła kiedyś, że często w jej życiu towarzyszy liczba dwa. Ma dwie daty urodzenia, urodziła się w drugim miesiącu roku, miała dwóch mężów, ma dwie córki i dwoje wnuków. Pierwszym filmem w jakim wystąpiła były „Zakazane Piosenki” Leonarda Buczkowskiego z 1946 roku. Ostatnie role filmowe jak te w "Żółtym szaliku” czy "Pora umierać” to prawdziwy geniusz artystyczny.
Radość życia
Wiecznie roześmiane oczy, pogoda ducha, wręcz zaraźliwy optymizm. Z takim podejściem do życia wydaje się, że następne 99 lat jest na wyciągnięcie ręki. Trudno nie zgodzić się z Janem Englertem, dyrektorem artystycznym Teatru Narodowego, że to prawdziwy fenomen: "Pani Danuta jest fenomenem. Obchodziliśmy wiele jubileuszy aktorów, którzy przez wiele lat pracowali, ale w gruncie rzeczy w żadnym z tych obchodów nie mówiliśmy o w pełni czynnej i twórczej osobie. Pani Danuta jest w tej chwili w najlepszym okresie swojego aktorstwa. To jest fenomen na skalę światową. Absolutnie sprawna pod każdym względem: fizycznym, intelektualnym. To jest zupełnie niebywałe. Do tego wszystkiego towarzyszy jej niezwykły entuzjazm i taki zaraźliwy optymizm. W ogóle ta jej długowieczność chyba polega na takiej umiejętności kasowania rzeczy brzydkich, a wyławiania rzeczy pięknych. Wyławiania tego co buduje, a kasowania tego co rujnuje. To jest wielka umiejętność. Nie wiem jakie są źródła tej umiejętności. Mogę natomiast powiedzieć anegdotkę, że jak ją namawiałem kiedyś, żeby zagrała w >Panu Jowialskim<, to odpowiedziała, że w takich ramotach to ona już nie chce grać. Więc jak widać jest na wskroś nowoczesna i całkowicie wchodzi we wszelkie nowe konwencje i nowe sposoby porozumiewania się, zarówno z kolegami, jak i z publicznością, i przychodzi jej to ze pewną, zdumiewającą łatwością. Jak myślę sobie o tym, jakby tu godnie jeszcze te kilka lat przeżyć na świecie to myślę o pani Szaflarskiej” – powiedział Englert.
Aktywna od zawsze
Danuta Szaflarska do dzisiaj występuje gościnnie w wielu warszawskich teatrach. Jest związana z TR Warszawa (dawniej Teatr Rozmaitości) oraz występuje w spektaklu "Daily Soup” w Teatrze Narodowym. Nie próżnuje również na wielkim ekranie. Aktorka zagrała w filmie o przemijaniu i zawodzie aktora "Jeszcze nie wieczór” Jacka Bławuta w 2008 roku. W tym samym roku zagrała również w "Ile waży koń trojański”, komedii Juliusza Machulskiego. W 2012 roku zagrała zielarkę w "Pokłosiu” Władysława Pasikowskiego. To całkowicie potwierdza słowa Jana Englerta, że Szaflarska jest w najlepszym okresie swojego aktorstwa. W wieku 99 lat jest tak aktywna, że takiej witalności pozazdrościć może jej wielu aktorów młodego pokolenia. I nie tylko, bowiem od Danuty Szaflarskiej każdy powinien uczyć się podejścia do życia. Artystkę śmiało można określić mianem diamentu polskiego aktorstwa.