Projekt przepisów wprowadzających zmiany w obecnej dyrektywie tytoniowej UE, który ma sprawić, że tytoń będzie mniej atrakcyjny dla młodych ludzi, został przyjęty w środę. Przepisy wprowadzą ostrzeżenie zdrowotne wielkości 65% powierzchni paczki papierosów. E-papierosy zostaną uregulowane albo jako produkty medyczne, posiadające właściwości prewencyjne lub zdrowotne, albo jako produkty tytoniowe. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy europosła Marka Migalskiego z PRJG.
- Dyrektywa jest zła. Nie jest tak zła, jak była w fazie przygotowań, ostały się na przykład slimy, które pierwotnie chciano usunąć z rynku, ale to nie oznacza, że trzeba było ją zaakceptować - ocenia Migalski w rozmowie z Wprost. Według słów wiceprzewodniczącego Polski Razem Jarosława Gowina, ze wszystkich europosłów tylko trzech - w tym sam Migalski i dwóch jego partyjnych kolegów - głosowało przeciwko przyjęciu nowej ustawy antynikotynowej.
Jak zwraca uwagę dr Migalski, według nowej rezolucji po 2020 "mentole" zostaną zakazane, mimo, iż to bardzo ważna część biznesu tytoniowego w Polsce. - Równie ważne jest to, że dyrektywa ta ogranicza wolność. Papierosy są legalne; to, że są szkodliwe, jest oczywiste, ale to jak z cukrem. Wtrącanie się w życie dorosłych obywateli i utrudnianie im dostępu do legalnych używek jest traktowaniem ludzi jak dzieci i krokiem w stronę "superpaństwa", które będzie obejmować wszelkie sfery naszego życia - zauważa europoseł.
- Jest regulacja zawarta w tej rezolucji, że jeżeli 3 państwa zdecydują się na zakazanie e-papierosów, przepis ten automatycznie wchodzi w życie w całej Unii. To też pokazuje, że ustawa ta uderza w interesy producentów, którzy wytwarzają legalny produkt oraz ogranicza wolności obywatelskie. To nie Unia, nie państwo, powinny decydować, co jemy czy co palimy. Alkohol też szkodzi zdrowiu i za chwilę okaże się, że zakaże się jakiegoś rodzaju trunków czy na przykład czekoladek. Jestem tym bardziej zdziwiony, że zdecydowana większość polskich europosłów głosowała "za" bądź się wstrzymywała - podkreślał Migalski.
Zapytany, czy uważa, że przepisy te, mimo swojej drastyczności, mogą pozytywnie wpłynąć na zmniejszanie odsetka młodych ludzi sięgających po papierosy, europoseł "jest sceptyczny".- Jednym z postanowień jest na przykład to, aby ostrzeżenia o szkodliwości zajmowały 65% opakowania papierosów (choć pojawiały się pomysły, by zakrywały 100% paczki, wtedy wszyscy producenci mieliby takie same opakowania), co jest trudne do zaakceptowania. Producent powinien mieć prawo do reklamowania swojego produktu. I jeżeli ktoś uważa, że tego typu sposoby, odgórne regulacje, zwalczą problem nikotynizmu, to nie ma on racji - uważa Migalski.
- W Polsce bez tego typu regulacji gwałtownie spadał odsetek palących papierosy. A to z kolei oznacza, że są inne - być może trudniejsze i wymagające inteligencji - ale zgodne z wolnościami obywatelskimi, sposoby. - zakończył europoseł PRJG.
Jak zwraca uwagę dr Migalski, według nowej rezolucji po 2020 "mentole" zostaną zakazane, mimo, iż to bardzo ważna część biznesu tytoniowego w Polsce. - Równie ważne jest to, że dyrektywa ta ogranicza wolność. Papierosy są legalne; to, że są szkodliwe, jest oczywiste, ale to jak z cukrem. Wtrącanie się w życie dorosłych obywateli i utrudnianie im dostępu do legalnych używek jest traktowaniem ludzi jak dzieci i krokiem w stronę "superpaństwa", które będzie obejmować wszelkie sfery naszego życia - zauważa europoseł.
- Jest regulacja zawarta w tej rezolucji, że jeżeli 3 państwa zdecydują się na zakazanie e-papierosów, przepis ten automatycznie wchodzi w życie w całej Unii. To też pokazuje, że ustawa ta uderza w interesy producentów, którzy wytwarzają legalny produkt oraz ogranicza wolności obywatelskie. To nie Unia, nie państwo, powinny decydować, co jemy czy co palimy. Alkohol też szkodzi zdrowiu i za chwilę okaże się, że zakaże się jakiegoś rodzaju trunków czy na przykład czekoladek. Jestem tym bardziej zdziwiony, że zdecydowana większość polskich europosłów głosowała "za" bądź się wstrzymywała - podkreślał Migalski.
Zapytany, czy uważa, że przepisy te, mimo swojej drastyczności, mogą pozytywnie wpłynąć na zmniejszanie odsetka młodych ludzi sięgających po papierosy, europoseł "jest sceptyczny".- Jednym z postanowień jest na przykład to, aby ostrzeżenia o szkodliwości zajmowały 65% opakowania papierosów (choć pojawiały się pomysły, by zakrywały 100% paczki, wtedy wszyscy producenci mieliby takie same opakowania), co jest trudne do zaakceptowania. Producent powinien mieć prawo do reklamowania swojego produktu. I jeżeli ktoś uważa, że tego typu sposoby, odgórne regulacje, zwalczą problem nikotynizmu, to nie ma on racji - uważa Migalski.
- W Polsce bez tego typu regulacji gwałtownie spadał odsetek palących papierosy. A to z kolei oznacza, że są inne - być może trudniejsze i wymagające inteligencji - ale zgodne z wolnościami obywatelskimi, sposoby. - zakończył europoseł PRJG.