Protasiewicz był w amoku

Protasiewicz był w amoku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Protasiewicz był w amoku, (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Jacek Protasiewicz w ostatnich miesiącach kolekcjonował kolejne polityczne trofea. Odcinanie kuponów trwało krótko i skończyło się międzynarodowym skandalem.
Kilkanaście minut na frankfurckim lotnisku zachwiało nie tylko polityczną karierą Jacka Protasiewicza. Niedawny pogromca Grzegorza Schetyny narobił też poważnych kłopotów całej Platformie. I to w przededniu wyborów do europarlamentu.  

Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, szef kampanii PO do europarlamentu, lider dolnośląskiej Platformy i polskiej delegacji Europejskiej Partii Ludowej, wpada w polityczną przepaść we wtorkowy wieczór. Przylatuje tego dnia z Warszawy do Frankfurtu, tam, na lotnisku, wdaje się w awanturę z niemieckimi celnikami. Idzie o wózek do transportu bagażu. Według relacji Protasiewicza – zabrał go pracownikowi lotniska, który je zbierał i łączył. Ten zaś poskarżył się celnikom. Kiedy funkcjonariusze interweniują, dochodzi do słownych przepychanek. Ze strony Niemców pada „raus”, Protasiewicz reaguje pytaniami o to, czy wiedzą, czym było Auschwitz, krzyczy Heil Hitler, Hende Hoch. Kończy w kajdankach na posterunku policji. Kiedy policjanci orientują się, że mają do czynienia z wiceprzewodniczącym europarlamentu, wypuszczają go. Europoseł jedzie do Strasburga. Wiele wskazuje na to, że incydentem z lotniska nie zamierza się z nikim dzielić.

Dzień później, grupa polskich europosłów spotyka się na kolacji w restauracji Cocque Blanque. Toczy się luźna, towarzyska rozmowa. Protasiewicz, otoczony posłankami Elżbietą Łukacijewską i Małgorzatą Handzlik, jest gwiazdą wieczoru. - Zachowywał się dość dziwnie. Łukacijewskiej dokuczał, że Kowal będzie jedynką PO w Rzeszowie (to jej region), ale i zachwycał się jej biustem. Chwalił się też, że kiedyś podobno podrywał żonę Schetyny – opowiada jeden z uczestników wieczoru. Taką samą relację słyszymy od kilkorga innych europosłów obecnych na kolacji. Kolacja kończy się koło 22, deputowani wracają do hoteli. Chwilę po północy na stronach niemieckiego Bilda pojawia się informacja o skandalu z udziałem Protasiewicza. Według tabloidu, to wiceszef PE pod wpływem alkoholu, miał zachowywać się arogancko i wyzywać celników. Zdaniem gazety, wózek – od którego zaczęła się awantura – Protasiewicz usiłował zabrać innemu pasażerowi.

Wieści w Starsburgu rozchodzą się błyskawicznie. Jeszcze w nocy euro posłowie wysyłają sobie linki do artykułu Bilda. Smsy trafiają także do Kancelarii Premiera. Reaguje i sam Protasiewicz, który zaczyna się umawiać już na poranne wypowiedzi w mediach.

W czwartek rano od plotek huczy już cały europarlament. Tymczasem Protasiewicz przystępuje do medialnej ofensywy. Opowiada jeden z europosłów: - Chcieliśmy mu pomóc, usiąść w kilka osób, ustalić jak reagować, jaki dawać przekaz. Normalne zarządzanie sytuacją kryzysową. Ale on zniknął. Nie odbierał telefonu, nie odpisywał na smsy. Wpadł w jakiś amok.
Cały tekst w najnowszym numerze tygodnika „Wprost” .


Najnowszy numer "Wprost" będzie  dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" będzie dostępny również w wersji do słuchania .