Rosjanie uważają, że Putin podniósł ich z kolan. Może trzeba uszanować ich wybór? – zastanawia się Paweł Deląg, najpopularniejszy polski aktor w Rosji.
Magdalena Rigamonti: Gdzie pan teraz jest?
Paweł Deląg: W Petersburgu. Mam nocne zdjęcia. Potem jadę na Ukrainę, do Kijowa, na kolejne zdjęcia do filmu.
Napisał pan do mnie SMS.
Napisałem. Bo przeczytałem uważnie pani wywiad z Krystyną Kurczab-Redlich, który głęboko mnie dotknął.
Wściekł się pan, że wieloletnia polska korespondentka w Rosji powiedziała o panu: "Rozmawiałam z nim tuż przed igrzyskami w Soczi w studiu telewizyjnym. Był oburzony tym, co mówię na temat Putina. On zarabia tam niewyobrażalne pieniądze. Staje się bardzo bogatym i popularnym w Rosji człowiekiem. Nie wpływa na polską kulturę, nie jest żadnym pomostem. Nie lobbuje na rzecz Rosjan w Polsce, zajął się po prostu swoją karierą”.
Wściekłem się, bo pani zasugerowała, że się boję. Pani ją sprowokowała do tych wypowiedzi. Zresztą Krystyna Kurczab-Redlich już po raz kolejny próbuje mnie dyskredytować, sugerując, że jestem zdrajcą, czyli że jestem proputinowski, co natychmiast podchwyciły z dziką radością niektóre tabloidy w Polsce.
A pan nie jest.
Nie jestem. W maju zeszłego roku na moim fan page’u zostało zamieszczone zdjęcie w rosyjskim mundurze nie przeze mnie, ale przez jedną z grup moich fanów w Rosji.
(…)
Pracuje pan głównie w Rosji za rosyjskie – w dużej mierze publiczne – pieniądze.
Już mówiłem, że pracuję nie tylko w Rosji. Nie jestem mężem zaufania, nie jestem politykiem, publicystą. Dlaczego w naszym kraju tak łatwo można zmanipulować opinię publiczną, wmówić jej, że Deląg chce się podlizać Putinowi? To jest oderwane od rzeczywistości.
Nie zamierza pan występować o rosyjskie obywatelstwo?
Nie zamierzam. Gérard Depardieu miał jakieś powody, głównie podatkowe. Choć moim zdaniem trochę oszalał [Paweł Deląg odbiera telefon, mówi pięknym rosyjskim – M.R.]. Mamy 10 minut. Zaraz przyjeżdża kierowca i jadę na plan.
Na koniec niech pan powie, co pan sądzi o prezydencie Putinie.
Znacznie ciekawsze jest to, co Rosjanie o nim myślą.
Pan jest Polakiem.
Ale wiem, co oni mówią, myślą. Uważają, że to jest przywódca, którego oni potrzebują. Wierzą, że tylko jeden mocny człowiek jest w stanie utrzymać porządek w tym kraju. Bardzo długo światowi liderzy, również polscy, postrzegali Putina jako gwarancję stabilności. Według Rosjan on podniósł Rosję z kolan. Rosja nie zna innego systemu jak autorytaryzm. Może trzeba uszanować wybór Rosjan? Choć agresji nie akceptuję. Jednak jak wszyscy będziemy protestować, to dialogu między Polską a Rosją nie będzie. Proszę mi pozwolić zostać marzycielem i wierzyć, że będzie pokój. Opowiem pani o czymś na koniec. Rosjanie chcą robić taki film „Destination Mars”. Jestem współproducentem ze strony Francji (!). Scenariusz już jest, a opowiada o wyprawie na Marsa w 2020 r. W jednym statku znajdują się Rosjanie, Amerykanie, Francuzi, Niemcy i Chińczycy.
Paweł Deląg: W Petersburgu. Mam nocne zdjęcia. Potem jadę na Ukrainę, do Kijowa, na kolejne zdjęcia do filmu.
Napisał pan do mnie SMS.
Napisałem. Bo przeczytałem uważnie pani wywiad z Krystyną Kurczab-Redlich, który głęboko mnie dotknął.
Wściekł się pan, że wieloletnia polska korespondentka w Rosji powiedziała o panu: "Rozmawiałam z nim tuż przed igrzyskami w Soczi w studiu telewizyjnym. Był oburzony tym, co mówię na temat Putina. On zarabia tam niewyobrażalne pieniądze. Staje się bardzo bogatym i popularnym w Rosji człowiekiem. Nie wpływa na polską kulturę, nie jest żadnym pomostem. Nie lobbuje na rzecz Rosjan w Polsce, zajął się po prostu swoją karierą”.
Wściekłem się, bo pani zasugerowała, że się boję. Pani ją sprowokowała do tych wypowiedzi. Zresztą Krystyna Kurczab-Redlich już po raz kolejny próbuje mnie dyskredytować, sugerując, że jestem zdrajcą, czyli że jestem proputinowski, co natychmiast podchwyciły z dziką radością niektóre tabloidy w Polsce.
A pan nie jest.
Nie jestem. W maju zeszłego roku na moim fan page’u zostało zamieszczone zdjęcie w rosyjskim mundurze nie przeze mnie, ale przez jedną z grup moich fanów w Rosji.
(…)
Pracuje pan głównie w Rosji za rosyjskie – w dużej mierze publiczne – pieniądze.
Już mówiłem, że pracuję nie tylko w Rosji. Nie jestem mężem zaufania, nie jestem politykiem, publicystą. Dlaczego w naszym kraju tak łatwo można zmanipulować opinię publiczną, wmówić jej, że Deląg chce się podlizać Putinowi? To jest oderwane od rzeczywistości.
Nie zamierza pan występować o rosyjskie obywatelstwo?
Nie zamierzam. Gérard Depardieu miał jakieś powody, głównie podatkowe. Choć moim zdaniem trochę oszalał [Paweł Deląg odbiera telefon, mówi pięknym rosyjskim – M.R.]. Mamy 10 minut. Zaraz przyjeżdża kierowca i jadę na plan.
Na koniec niech pan powie, co pan sądzi o prezydencie Putinie.
Znacznie ciekawsze jest to, co Rosjanie o nim myślą.
Pan jest Polakiem.
Ale wiem, co oni mówią, myślą. Uważają, że to jest przywódca, którego oni potrzebują. Wierzą, że tylko jeden mocny człowiek jest w stanie utrzymać porządek w tym kraju. Bardzo długo światowi liderzy, również polscy, postrzegali Putina jako gwarancję stabilności. Według Rosjan on podniósł Rosję z kolan. Rosja nie zna innego systemu jak autorytaryzm. Może trzeba uszanować wybór Rosjan? Choć agresji nie akceptuję. Jednak jak wszyscy będziemy protestować, to dialogu między Polską a Rosją nie będzie. Proszę mi pozwolić zostać marzycielem i wierzyć, że będzie pokój. Opowiem pani o czymś na koniec. Rosjanie chcą robić taki film „Destination Mars”. Jestem współproducentem ze strony Francji (!). Scenariusz już jest, a opowiada o wyprawie na Marsa w 2020 r. W jednym statku znajdują się Rosjanie, Amerykanie, Francuzi, Niemcy i Chińczycy.
Cała rozmowa w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”.
Najnowszy numer "Wprost" będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a