Gdy biegną razem wokół Stadionu Narodowego, nie widać różnicy wieku. Ona – szczupła, niska farbowana blondynka w obcisłych legginsach. On – wysoki, umięśniony brunet w szerokich dresowych spodniach. Diametralnie się za to różnią stylem życia i grubością portfela. No i metryką.
SEKSUALNE ZWIERZĘ
Maria – 53-letnia zamożna właścicielka agencji reklamowej i dwóch domów w Juracie, matka dwóch dorosłych synów, od trzech lat rozwódka. Leon – 26-letni świeżo upieczony magister politechniki bez grosza przy duszy i bez pracy, pasjonat gier komputerowych. Co ich łączy oprócz joggingu? Po pierwsze, łóżko. – Młody kochanek przywrócił mi młodość. Działa lepiej niż skalpel chirurga plastycznego. No i obudził we mnie seksualne zwierzę, które spało 25 lat, odkąd urodziłam pierwszego syna – przyznaje z ekscytacją Maria. Po drugie, miłość. Chyba to miłość. Ale inna niż ta, którą przeżyła z mężem. – Nie ma między nami rywalizacji. Za to jest czułość i troska – opowiada. W nowym partnerze (od rozwodu Maria miała dwóch młodszych kochanków; z Leonem mieszka od pół roku) podoba jej się ta słodka, młodzieńcza naiwność, jeszcze nieskalana życiowym rozczarowaniem. Schlebia jej, że Leon jest w nią wpatrzony jak w obrazek. Ale jeszcze bardziej, choć do tego przyznaje się mniej chętnie, podoba jej się poczucie władzy. – To ja dyktuję warunki. Ja mówię, kiedy mam ochotę na seks, a kiedy na samotność. Decyduję, w której restauracji zjemy obiad i gdzie spędzimy wakacje. Choć to ona pokrywa wszystkie koszty wspólnego życia, nie traktuje go jak utrzymanka. Wierzy, że gdy Leon stanie na własne nogi, znajdzie pracę, ich związek będzie partnerski, stabilny. – Inwestuję we wspólną przyszłość. To uczciwa cena za przeżycie drugiej młodości. A mnie na szczęście stać, by ją zapłacić – kwituje kobieta.
ZGORSZENIE I WŁADZA
Według seksuologa prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza takie zjawisko nie jest niczym nowym. Dojrzałe kobiety romansowały z młodymi mężczyznami od wieków. Jednak dopiero niedawno doczekały się szczególnego traktowania i osobnej nomenklatury. Nazwa kuguarzyce (z ang. cougar girls) wzięła się prawdopodobnie od popularnego amerykańskiego serialu "Cougar Town” opowiadającego o pewnych siebie, drapieżnych średniolatkach, które nie boją się sięgać w życiu po to, na co mają ochotę. Inni uważają, że za rozpowszechnienie epitetu są odpowiedzialne portale z filmami porno, w których zawsze jest zakładka dla dojrzałych kobiet-kotów. I bez względu na to, czy atrakcyjna kobieta z młodzieńcem u boku budzi zgorszenie opinii publicznej, czy wzbudza podziw, dziś kuguarzyce mogą otwarcie, bez skrępowania opowiadać o walorach swojego związku i czerpać z niego garściami.
Światową ikoną drapieżnej kocicy pozostaje Madonna, która może się pochwalić kilkoma młodszymi nawet o 30 lat kochankami. Demi Moore również zasłużyła na to miano, wiążąc się z 16 lat młodszym mężem Asthonem Kutcherem, a potem z byłym chłopakiem swojej córki i z 20 lat młodszym nurkiem. Również polskie gwiazdy zaczęły doceniać walory młodszych mężczyzn. 44-letnia Małgorzata Foremniak przez jakiś czas spotykała się z 27-letnim tancerzem Rafałem Maserakiem. Sylwia Gliwa, 32-letnia aktorka, randkowała z 19-letnim Szymonem Paneckim. Reżyserka 41-letnia Małgorzata Szumowska i jej o 13 lat młodszy mąż Mateusz Kościukiewicz niedawno zostali rodzicami.
Ze statystyk wynika, że w USA 34 proc. kobiet po czterdziestce randkuje z młodszymi mężczyznami. Jeszcze na przełomie wieku zanotowano tam jedynie pół miliona par, w których partner był młodszy od kobiety o co najmniej dziesięć lat, a dziś szacuje się, że takich par jest co najmniej 5 mln. W Wielkiej Brytanii zjawisko jest tak popularne, że powstają specjalne serwisy internetowe i kursy wsparcia, które mają pomóc kobiecie się odnaleźć w tej niecodziennej sytuacji i nauczyć, jak sobie radzić z krytyką otoczenia.
– W naszej patriarchalnej kulturze przywykliśmy już do akceptacji relacji między starszymi mężczyznami i bardzo młodymi kobietami. Zupełnie inaczej patrzymy na związki dojrzałych kobiet z młodszymi parterami. Tu w potocznej opinii doświadczamy zgorszenia i zgrozy. To wywołuje niezdrową sensację i pełne hipokryzji współczucie typu „to się musi źle skończyć” – ocenia zjawisko prof. Katarzyna Popiołek, psycholog SWPS w Katowicach. Jej zdaniem różnica wieku często jednak wzmacnia pozycję kobiety w relacji. – Trudno dojrzałą kobietę traktować podrzędnie. Ona ma najczęściej ustabilizowany status społeczny, jest doświadczona, więcej wie i rozumie. Może się dzielić swoją wiedzą, znajomością świata. Dojrzała partnerka potrafi mądrze i niezauważalnie wspierać mężczyznę, a będąc osobą ukształtowaną i znającą życiowe pułapki, tworzy stabilniejszą atmosferę w związku, nie lęka się byle czego, w zamian dostając optymizm i pogodę młodości – ocenia psycholog.
PUMA NA POKŁADZIE
Ada, 33-letnia prawniczka, z natury jest pogodna. – Może dlatego chętnie do mnie lgną młodzi chłopcy – zastanawia się głośno. Może to przez wciąż młodzieńczą figurę, wyuzdaną urodę, a może przez dwa duże tatuaże, które Ada ma na przedramionach? Tego nie wie na pewno. Za to doskonale wie, jak poderwać i zaprosić do sypialni nawet o 12 lat młodszego kochanka. Według środowiskowej nomenklatury Ada jest pumą, czyli młodszą koleżanką kuguarzycy, która w odróżnieniu od niej nie ma dzieci ani dużego bagażu doświadczeń. Wśród młodszych nie szuka partnerów na życie, ale jedynie przygód łóżkowych na jeden raz, tak zwanych one night standów. I tak Ada w ostatnim półroczu miała 13 jednorazowych kochanków. Zawsze sporo młodszych. Okazji do romansu szuka wszędzie. W nocnych klubach, do których chadza regularnie, na ulicy, nawet w samolocie. Tak jak ostatnio, gdy wracała z wakacji w Indonezji. – Wpadł mi w oko młody Francuz, który siedział za mną – opowiada. Potem się dowiedziała, że niedawno skończył 19 lat i właśnie odbywa roczną podróż po świecie, żeby się wyszumieć przed pójściem na studia. – Postawiłam mu kieliszek szampana i poprosiłam pasażera obok, żeby się zamienili miejscami. Po kilku godzinach lotu lądowaliśmy w Dubaju. Tam kochaliśmy się dziko pod męskim prysznicem, choć wiedziałam, że jeśli nas ktoś nakryje, aresztują mnie lub zlinczują – wspomina ze śmiechem przygodę.
UPOJNA NOC Z CIACHEM
– Chociaż układ dojrzała kobieta – młody chłopak wciąż nie jest powszechny, w ostatnich latach rzeczywiście obserwujemy wzrost liczby takich związków – potwierdza prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog. I tłumaczy, że nie bez znaczenia pozostaje tu aspekt seksualny. 20-letni mężczyzna jest na ogół w szczytowej formie seksualnej, podczas gdy 35-, 40-letnia kobieta właśnie wchodzi w sferę największego, świadomego erotyzmu. Taki związek zdaniem Izdebskiego seksualnie doskonale się uzupełnia. Seksuolog wierzy, że różnica wieku nie jest przeszkodą dla prawdziwej miłości.
Jednak ostrzega – jeśli kobieta młodszego partnera traktuje jak ciepły wibrator, a on ją jak sponsorkę, to relacja musi być krótkotrwała, bo niedojrzała. Zdaniem specjalisty partnerzy, angażując się w taki związek, powinni poznać jego plusy i minusy. Podjąć odpowiedzialną, świadomą decyzję, przewidując jej konsekwencje. Tylko w ten sposób uda się wspólnie przeżyć długie lata.
Ada przyznaje, że młodszych kochanków traktuje tylko trochę lepiej niż wibrator. W końcu rano częstuje ich kawą, a wybranym nawet usmaży jajecznicę. Jest jednak pewna, a przynajmniej ma taką nadzieję, że ten etap w jej życiu wkrótce się zakończy. Bo choć seks z małolatem jest na ogół nieziemski, na resztę życia chce się związać z mężczyzną starszym. Mądrym i ustatkowanym. – Noc z młodym ciachem zawsze jest upojna, ale rano czuję się staro. Na ogół nie mamy o czym rozmawiać. Ich nie interesuje prawo karne, nic nie wiedzą o polityce. Pomału mnie męczy ta młodzieńcza głupkowatość – kwituje. Seksuolog Lew-Starowicz wymienia inne zagrożenia czyhające na kuguarzycę i jej partnerów. – Prawdopodobne jest, że dojrzała kobieta zacznie mieć problem z procesem starzenia się. Stanie się bardzo zazdrosna, zwłaszcza o młodsze kobiety, pełne energii i młodzieńczego wdzięku. Tą zazdrością może urządzić partnerowi prawdziwe piekło. Albo jeszcze gorzej, będzie próbować go od siebie uzależnić, sprowadzając jego rolę do pomocy domowej, utrzymanka i chłopca na posyłki – ocenia seksuolog.
Maria nie chce traktować Leona jak toy boya (czyli chłopca zabawki). Przecież go kocha. Chyba. Ale nic nie poradzi na to, że woli, kiedy on siedzi w domu, zamiast się szlajać po mieście z kolegami i koleżankami ze studiów. Dlatego wychodząc do pracy, zostawia mu listę rzeczy do zrobienia. Prosi, żeby posprzątał, ugotował, naprawił szafkę w łazience. Przyznaje też, choć nie bez oporu, że wprawdzie życzy chłopakowi znalezienia dobrej pracy, ale już trzy razy go odwiodła od przyjęcia propozycji zatrudnienia. Zawsze przekonując, że jest wart więcej, niż chce płacić pracodawca. – Nie. Nigdy się nie kłócimy – oznajmia z dumą kobieta. Po chwili jednak prostuje: – Tylko raz mu zrobiłam awanturę, gdy po pracy zastałam go rozbawionego w towarzystwie trzech ślicznych koleżanek i kilku kolegów popijających piwko i grających w samochodowy wyścig na play station.
Zdaniem Marii wtedy Leon przegiął, bo jego towarzystwo zachowywało się zbyt głośno. Na dodatek rozrzucili chipsy na perskim dywanie. – Nie, absolutnie nie byłam zazdrosna o te młode siksy. Cóż one mogą mieć, czego nie mam ja? – pyta ironicznie. Dwa tygodnie później Maria zdecydowała się na kolejny zabieg chirurgiczny poprawiający jędrność piersi. Tekst ukazał się w numerze 9/2014 tygodnika "Wprost".
Najnowszy numer "Wprost" będzie dostępny w formie e-wydania .
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a.