Za cztery tygodnie moja żona rodzi piąte dziecko, więc, chcąc nie chcąc, po prostu muszę dużo pomagać - mówi w rozmowie z Wprost.pl Przemysłąw Wipler o przygotowaniach do świąt Wielkiej Nocy.
Kajetan Gryglewicz: Jak spędza pan święta Wielkanocne? Co jest w nich dla pana najważniejsze?
Przemysław Wipler: Święta spędzam w domu z rodziną. Najważniejsze jest przypomnienie sobie misterium męki pańskiej, czyli tego co jest podstawą chrześcijaństwa. To, że Bóg nie tylko wcielił się w człowieka, ale również oddał za nas życie. Zrobił to w sposób pełen cierpienia i upokorzenia, ale jednocześnie zwyciężył i nas odkupił. Te święta przypominają nam o istocie chrześcijaństwa.
Czy Wielkanoc zmieniła się w porównaniu z pana młodością?
Nie specjalnie, zwłaszcza w moim domu. Wszystko jest tak jak było. Może tylko trochę mniej spektakularny jest śmigus-dyngus, dziś już ugrzeczniony, uładniony. Kiedyś była to ludyczna zabawa związana z oblewaniem się wiadrami pełnymi wody w drodze do kościoła. I to moim zdaniem ewidentnie osłabło.
Jaka jest pana ulubiona tradycja?
Dla mnie jest to szczególny okres przede wszystkim pod względem liturgicznym. Kluczowa jest dla mnie msza święta, kończąca okres wielkiego postu i triduum paschalnego, która odbywa się w sobotę wieczorem. Jest królową mszy świętych, wyróżniającą się pośród wszystkich pozostałych mszy w roku. Ja od lat na tę mszę staram się chodzić do kościołów dominikanów. To jest dla mnie wydarzeniem kluczowym, podstawowym. A dla dzieci to najprawdopodobniej wszystkie czynności związane ze święceniem jedzenia, które to jest zwyczajem bardzo polskim.
Jak wygląda u pana stół wielkanocny? Pomaga pan jakoś w przygotowaniach?
Za cztery tygodnie moja żona rodzi piąte dziecko, więc, chcąc nie chcąc, po prostu muszę dużo pomagać. Poza tym bardzo lubię gotować. Zwłaszcza jeśli chodzi o potrawy mięsne, to krótko mówiąc, ja rządzę w kuchni.
Nie obawia się pan komercjalizacji Wielkanocy podobnej do tej, która nastąpiła w przypadku Bożego Narodzenia?
Uważam, że Wielkanoc jest systemowo zdecydowanie mniej narażona na tego typu zabiegi.
Czy woli Pan święta Bożego Narodzenia czy Wielkanocne?
Są to całkiem różne święta. A ten spór Wielkanoc czy Boże Narodzenie nie jest rozstrzygnięty (śmiech). Ja pod względem religijnym wolę Wielkanoc, ale pod względem rodzinnym Boże Narodzenie, które wiążą się z dużo dłuższym okresem przerwy.
Przemysław Wipler: Święta spędzam w domu z rodziną. Najważniejsze jest przypomnienie sobie misterium męki pańskiej, czyli tego co jest podstawą chrześcijaństwa. To, że Bóg nie tylko wcielił się w człowieka, ale również oddał za nas życie. Zrobił to w sposób pełen cierpienia i upokorzenia, ale jednocześnie zwyciężył i nas odkupił. Te święta przypominają nam o istocie chrześcijaństwa.
Czy Wielkanoc zmieniła się w porównaniu z pana młodością?
Nie specjalnie, zwłaszcza w moim domu. Wszystko jest tak jak było. Może tylko trochę mniej spektakularny jest śmigus-dyngus, dziś już ugrzeczniony, uładniony. Kiedyś była to ludyczna zabawa związana z oblewaniem się wiadrami pełnymi wody w drodze do kościoła. I to moim zdaniem ewidentnie osłabło.
Jaka jest pana ulubiona tradycja?
Dla mnie jest to szczególny okres przede wszystkim pod względem liturgicznym. Kluczowa jest dla mnie msza święta, kończąca okres wielkiego postu i triduum paschalnego, która odbywa się w sobotę wieczorem. Jest królową mszy świętych, wyróżniającą się pośród wszystkich pozostałych mszy w roku. Ja od lat na tę mszę staram się chodzić do kościołów dominikanów. To jest dla mnie wydarzeniem kluczowym, podstawowym. A dla dzieci to najprawdopodobniej wszystkie czynności związane ze święceniem jedzenia, które to jest zwyczajem bardzo polskim.
Jak wygląda u pana stół wielkanocny? Pomaga pan jakoś w przygotowaniach?
Za cztery tygodnie moja żona rodzi piąte dziecko, więc, chcąc nie chcąc, po prostu muszę dużo pomagać. Poza tym bardzo lubię gotować. Zwłaszcza jeśli chodzi o potrawy mięsne, to krótko mówiąc, ja rządzę w kuchni.
Nie obawia się pan komercjalizacji Wielkanocy podobnej do tej, która nastąpiła w przypadku Bożego Narodzenia?
Uważam, że Wielkanoc jest systemowo zdecydowanie mniej narażona na tego typu zabiegi.
Czy woli Pan święta Bożego Narodzenia czy Wielkanocne?
Są to całkiem różne święta. A ten spór Wielkanoc czy Boże Narodzenie nie jest rozstrzygnięty (śmiech). Ja pod względem religijnym wolę Wielkanoc, ale pod względem rodzinnym Boże Narodzenie, które wiążą się z dużo dłuższym okresem przerwy.